15 punktów – tylko tyle dzieli obecnie Sergio Pereza i Maxa Verstappena w klasyfikacji generalnej kierowców. Między nimi jest jeszcze Charles Leclerc. Czy teoretyczny „kierowca nr 2” w Red Bullu, ma szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej?
Świetny weekend Pereza
Max Verstappen aż do Grand Prix Monako wygrywał wszystkie wyścigi, w których dojeżdżał do mety. Zmienił to jego partner z zespołu, który przez cały weekend był znacznie szybszy od Holendra. A to rzadki przypadek.
Po tym weekendzie Sergio jest 3. w klasyfikacji generalnej kierowców, tracąc zaledwie 15 punktów do Verstappena i tylko 6 do Leclerca.
„To spełnienie marzeń. Jako kierowca, marzysz o wygranej tutaj. Po domowym wyścigu, to drugie najważniejsze miejsce dla kierowcy. To wielki dzień dla mnie i mojego kraju, jestem super, super szczęśliwy” – mówił Perez po zwycięstwie, zauważając też jednak minusy.
„Myślę, że utrudniliśmy sobie zadanie pod koniec. Przy grainingu opon pośrednich, musiałem unikać jakichkolwiek błędów. Utrzymywanie Carlosa za mną nie było łatwe.
Walczy o mistrzostwo?
Wobec takiej sytuacji w klasyfikacji generalnej, Christian Horner nie mógł nie otrzymać pytania o to czy Sergio Perez również może walczyć o mistrzostwo świata w tym sezonie.
„Checo jest w życiowej formie i wykonuje fantastyczną pracę. Nie jest to jednorazowy przypadek. Widzieliśmy już po pole position w Dżudzie, że złapał świetną dyspozycję i to fantastyczne dla nas” – mówił wczoraj szef Red Bulla.
Czy w takim razie pozwoli on na walkę swoim zawodnikom?
„Dla nas nie ma znaczenia, który z nich zostanie mistrzem świata. Oczywiście, klasyfikacja konstruktorów jest niezwykle ważna, ale to czy wśród kierowców wygra Sergio czy Max to sprawa ich walki. Obaj są kierowcami Red Bulla i obu dajemy równe szanse” – stwierdził Horner.
Kontrakt?
Uważni widzowie wychwycili bardzo ciekawe zdanie, wypowiedziane przez Sergio Pereza do Christiana Hornera tuż przed wejściem na podium. Meksykanin rzucił z uśmiechem „Za wcześnie podpisałem”. Może to sugerować, że panowie są już dogadani na sezon 2023.
Oficjalnie jednak nic nie wiadomo, dlatego Horner był wczoraj pytany, czego potrzebuje Perez by zachować swoje miejsce w Red Bullu.
„Musi po prostu robić to, co robi teraz. Wykonuje fantastyczną pracę, jesteśmy bardzo zadowoleni z jego postawy. Jechał ekstremalnie dobrze w dotychczasowych wyścigach. Różnica między nim a Maxem znacząco się zmniejszyła w porównaniu z ubiegłym rokiem. Bardziej odpowiada mu samochód, zaliczył już fantastyczne pole position w Arabii Saudyjskiej w tym roku” – mówi Horner.
„Przejechał świetne wyścigi i jest graczem zespołowym. Nie sądzę by był ktoś lepszy od niego w alei serwisowej. Powinien więc robić to, co teraz i to sprawi, że nasze rozmowy będą proste” – dodaje szef Red Bulla.
A tak serio?
Odnosząc się do słów Hornera, trzeba powiedzieć, że w obecnej sytuacji, nie mógł powiedzieć nic innego. Perez rzeczywiście spisuje się świetnie, zalicza bezproblemowe weekendy i nie tylko traci mniej do Verstappena, ale bywają weekendy wyścigowe, podczas któtrych jest momentami (lub w całości – jak w Monako) szybszy od Maxa.
Według mnie w Sergio było więcej sportowej złości po Hiszpanii, a do tego jest, a raczej był, w takim miejscu, w którym mógł bardziej ryzykować. Verstappen musi doceniać i liczyć każdy punkt. Widać, że Leclerc i Ferrari to nie Hamilton i Mercedes. W ubiegłym roku musiał „jechać wszystko”, ryzykować i próbować zawsze wygrywać. Teraz jest na tyle wyrachowany że wie iż przy Ferrari wystarczy dojeżdżać wysoko w każdym wyścigu. Scuderia sama się wykończy.
Red Bull z Perezem chyba nie mógł trafić lepiej. Wciąż dla Checo jest to ekipa, która uratowała jego karierę w Formule 1, wyciągnęła dłoń, ale zapewne również jasno określiła zasady – „jesteś tu po to, by pomagać Maxowi”.
Myślę, że to się nie zmieni. Horner musi mówić o równych szansach kierowców, ale chyba wiemy na bazie doświadczeń z ostatnich sezonów, że to Verstappen jest bardziej perspektywicznym kierowcą jeżeli chodzi o walkę o mistrzostwo świata. Choćby w tym sezonie, gdyby odliczyć awarie, przewaga Maxa w punktacji byłaby znacznie większa.
Wszystko będzie tu zależało od Ferrari. Jeżeli Scuderia nadal będzie mocna to jednego zawodnika trzeba będzie poświęcić żeby skupić się na zdobyciu mistrzostw. Jeżeli Ferrari zacznie tracić, wówczas Red Bull może pozwolić swoim kierowcom na ściganie – oczywiście w rozsądnych granicach.
Scenariuszem idealnym dla Red Bulla jest sytuacja, którą mamy obecnie. Gdyby była ona na koniec sezonu, przed ostatnim wyścigiem, wówczas dwóch zawodników z Kilton Keynes miałoby szanse na mistrzostwo – w postaci Pereza mieliby „wariant rezerwowy”, gdyby Verstappenowi coś nie poszło.
Źródło: racefans.net, planetf1.com