Przy okazji Grand Prix Miami odbyły się kolejne rozmowy Michaela Andrettiego z Formułą 1 i zespołami, dotyczące warunków wejścia nowej amerykańskiej ekipy do serii. Wygląda na to, że były amerykański kierowca nie może liczyć na przychylność ekip.
Andretti od dłuższego czasu chce wejść do F1, a w ubiegłym roku podjął próbę zakupu Saubera, która zakończyła się fiaskiem bowiem Longbow Finance żądało dodatkowych gwarancji bankowych, zapewniających utrzymanie obecnych stanowisk pracy.
Wobec braku możliwości przejęcia innej ekipy, Andretti chce stworzyć nowy zespół, jednak aby móc to zrobić, musiałby na mocy Concorde Agreement wpłacić po $20 mln dla każdego zespołu jako tzw. „anti-dilution fee”. Jest to opłata rozwojowa dla ekip, którą musi wnieść nowy zespół by wejść do F1.
Andretti w Miami miał pracować nad tym by anulować tę opłatę na co potrzebuje zgody wszystkich ekip. Jak pisze Dieter Rencken na łamach racingnews365.com, póki co Andrettiemu udało się uzyskać aprobatę tylko dwóch ekip.
Pierwszą jest Alpine. Nieoficjalnie wiadomo, że właśnie francuski producent miałby być partnerem technologicznym i dostawcą silników do zespołu Andrettiego. Alpine od dawna szuka satelickiej ekipy, w której oprócz silników mogłaby umieścić jednego kierowcę.
Drugim zespołem jest McLaren, którego szef, Zak Brown, jest przyjacielem i partnerem biznesowym rodziny Andrettich.
Jak pisze Rencken, jeżeli nie uda się osiągnąć porozumienia, sprawa może zakończyć się w sądzie, a ostatnim czego chciałaby Liberty Media byłby spór z jedną z największych motorsportowych rodzin w USA.
Liberty też bez entuzjazmu
CEO Liberty Media, Greg Maffei również skomentował starania Andrettiego. Cytowany przez racefans.net, mówi on, że obecna liczba ekip w F1 jest dobra.
„Historycznie, w stawce mieliśmy 15-20 zespołów. Gdy weszliśmy do sportu spadła do 10. Manor był 11. zespołem, ale zbankrutowali i zostali sprzedani za 1 funta. Teraz nawet najsłabsze ekipy są warte $400 mln, a w przypadku większych mówimy o kwotach $1-2 miliardów. Liczba zespołów może się z czasem zwiększyć, ale nie sądzę by to było potrzebne. Zainteresowanie tym jest jednak duże” – mówi Maffei.
Według niego, takie dołączenie ekipy mogłoby spowodować problemy.
„Są miejsca, w których nie mamy miejsca na więcej niż 10 garaży. To byłoby wyzwanie” – dodaje.