Trzy najszybsze ekipy sezonu 2022 cały czas pracują nad poprawą swoich osiągów, choć jednej przyjdzie to niebawem bardzo łatwo. Mistrzowie świata natomiast wciąż się męczą i to nie tylko nad jedną kwestią.
Duży wzrost w Ferrari
Pakiety poprawek przygotowuje również Ferrari. Pierwszy ma pojawić się na Imoli – pojawi się nieco inna konfiguracja aerodynamiczna, dzięki któej uda się oszczędzić kilka kilogramów.
Pakiet związany z silnikiem ma pojawić się w Barcelonie. Jak przekazuje portal Formu1a.uno, Ferrari nie pokazało jeszcze pełni mocy swojej jednostki napędowej, chcąć postępować konserwatywnie, dbając o żywotność silników.
Przez pierwsze 5 rund Ferrari chce zbierać dane, a następnie „odkręci kurek” i spodziewany jest znaczny wzrost mocy na Grand Prix Hiszpanii.
Co z Mercedesem?
W padoku niemal wszyscy są przekonani, że Mercedes jeszcze może powalczyć o mistrzostwa w sezonie 2022. Damon Hill przestrzega by nie skreślać zbyt wcześnie Lewisa Hamiltona, a Helmut Marko mówi, że powrót Mercedesa do ścisłej czołówki to tylko kwestia czasu.
„Zespół ma bardzo dobre zaplecze i mają dobrych fachowców na stanowiskach. Jestem całkowicie przekonany, że jeżeli tylko zaczną kontrolować efekt odbijania bolidu, wrócą do walki. A Lewis jest tylko 9 punktów za Maxem czyli prawie nic. Nie sądzę zatem, że to koniec ery Mercedesa, a raczej początek walki na równym poziomie” – mówi Marko.
Nie chodzi jednak tylko o aerodynamikę. Problem z mocą silników Mercedesa mają wszystkie zespoły używające tych jednostek – McLaren, Aston Martin i Williams. Problemem może być nowa formuła paliw do F1, które muszą zawierać teraz 10% etanolu.
„Nie wiem dlaczego są z tyłu, jednak musi to być związane z nowymi paliwami. To logiczne wytłumaczenie” – dodaje Marko.
Na to samo zwraca uwagę Norbert Haug, który w rozmowie z NextGenAuto mówi, że właśnie przejście na nowe paliwo może być problemem Mercedesa.
„Nie sądzę by byli tak zaawansowani w pracach nad nowym paliwem jak ich rywale” – mówi Haug.
Red Bull się zbroi
Ciekawych informacji dostarcza Tom Coronel, blisko związany z rodziną Verstappenów były kierowca wyścigowy, a obecnie komentator.
Jak usłyszał „z bardzo wiarygodnego źródła”, Red Bull pracuje nad odchudzeniem swojego samochodu i jest już bardzo blisko uzyskania minimalnej wagi bolidu.
„Słyszałem, że problem został rozwiązany w dobrych 75%. Zdjętych z samochodu zostało jakieś 7 kilogramów. Z tego co wiem, zrobili nową, lżejszą podłogę oraz odciążyli inne duże części” – mówi.
Alpine też poprawiło
Jak pisze włoski motorsport, Alpine w Australii będzie 4 kg lżejsze dzięki nowej podłodze. Ekipa będzie używała skrzydła z niskim dociskiem. Z ekipy dobiegają słuchy, że jeden z dwóch silników spalinowych użytych w tym sezonie przez Fernando Alonso, będzie dało się jeszcze „uratować”. Hiszpan w ten weekend dostanie swój trzeci ICE w tym sezonie czym wykorzysta limit.