Sezon 2022 jest kolejnym, w którym w trakcie rywalizacji Formuły 1 musi dojść do zmian w kalendarzu. Ale spore przemodelowanie szykuje się też w kolejnych latach, a niektóre ruchy mogą być szokujące dla kibiców.
Stefano Domenicali mówił niedawno, że zainteresowanie organizacją wyścigów F1 jest tak duże, że seria mogłaby zorganizować nawet 30 rund w sezonie. Oczywiście pomysły tak drastycznego zwiększenia liczby wyścigów nie są rozważane, jednak być może niebawem rozpocznie się dyskusja na temat zwiększenia liczby rund do 24 w roku 2023.
Co za Sochi?
Póki co trzeba ustalić kalendarz na sezon 2022. Pierwotnie faworytem do zastąpienia odwołanej rundy w Sochi był Katar. Pojawiły się jednak obawy o bardzo wysokie temperatury w tym kraju we wrześniu oraz o względy logistyczne.
Do gry wkroczył Singapur, który zaoferował rozegranie drugiego wyścigu u siebie – tym razem o zachodzie słońca. Takie rozwiązanie zaoszczędziłoby czas i pieniądze Formuły 1, ale jednocześnie Singapur daje za drugi wyścig u siebie mniej niż Katar, dlatego zdecydują pieniądze. Jak pisze Auto Motor und Sport, szanse obecnie wynoszą pół na pół.
Szanse europejskich torów są podobno nikłe, choć pojawiły się plotki, że Formuła 1 widzi spadek zainteresowania wyścigami w Niemczech i chce zorganizować gościnną rundę w tym kraju, biorąc na siebie organizację i przejmując wszystkie zyski, łącznie z tymi za bilety.
Pytania o Monako
W sezonie 2023 w Formule 1 pojawi się nowy wyścig – Grand Prix Las Vegas, a to onzacza, że któraś z dotychczasowych rund może pożegnać się ze swoim miejscem w serii, zwłaszcza, że swoje miejsce mogą odzyskać Chiny.
Niedawno pisałem o jednym z legendarnych europejskich torów, który musi bać się o swoją przyszłość czyli Spa. Plotki mówią, że tylko zerwanie umowy z rosją na organizację wyścigu uratowało szanse belgijskiego toru na obecność w sezonie 2023.
Teraz o swoje miejsce musi obawiać się Monako, które jeszcze do niedawna nie płaciło nic za organizację u siebie wyścigu. Teraz jest to kwota $15 mln i wyścig, który jest w kalendarzu od 1950 roku razem z Monzą, Silverstone i F1, musi iść na kolejne ustępstwa.
Jak pisze Auto Motor und Sport, właścicielom Formuły 1 nie podoba się uprzywilejowana pozycja Monako, które oprócz niskiego wpisowego, ma również własny paddock club oraz promuje firmy spoza oficjalnego grona partnerów Formuły 1, takie jak TAG Heuer. Podobno słychać głosy, że to Monako bardziej potrzebuje Formuły 1 niż Formuła 1 Monako i organizatorzy będą musieli podnieść swój wkład.
Wykreślenie z kalendarza Spa czy Monako byłoby jednak bardzo ryzykownym ruchem dla władz serii.
Jest już niemal przesądzone, że swoją rundę straci Francja, choć za wyścigami na Paul Ricard nie będziemy bardzo tęsknić.
Afryka od 2024
Niemieccy dziennikarze już z pełnym przekonaniem piszą, że w kalendarzu Formuły 1 od sezonu 2024 pojawi się wyścig w Republice Południowej Afryki, a dokładnie na Kyalami Circuit.
Obiekt ten gościł serię 18 razy pomiędzy 1967 a 1985 rokiem. O potrzebie takiego wyścigu mówił niedawno Stefano Domenicali, powrotu serii do Afryki domaga się również Lewis Hamilton.
Źródło: Auto Motor und Sport