Ciekawe światło na karierę kierowcy po Formule 1 rzucają najnowsze wypowiedzi Kevina Magnussena, który w ubiegłym roku nie był już kierowcą Haasa, ale za to miał szansę walki o zwycięstwa. I trudno nie szukać podobieństw do Roberta Kubicy.
W rozmowie z Chrisem Medlandem z magazynu Racer, Magnussen mówi o swojej przygodzie ze ściganiem po pożegnaniu się z Formułą 1.
„Przez resztę mojej kariery będę ścigał się tylko mając nadzieję na wygraną. Cokolwiek bym nie robił, nie zamierzam angażować się w coś, wiedząc, że nie mam szans na wygraną. Nigdy więcej” – mówi Magnussen.
Zapytany, czy to oznacza, że odrzuciłby ofertę zespołu środka stawki w Formule 1, Duńczyk odpowiada: „Byłem już w tym miejscu. To było świetne doświadczenie, uwielbiam to, że byłem w stanie to robić. Marzyłem o Formule 1 odkąd byłem małym dzieckiem więc naprawdę czuję się uprzywilejowanym, mogąc je spełnić i mieć karierę w F1. Byłem tam 7 lat, przez większość czasu podobało mi się, ale biorąc pod uwagę kwestie sportowe, jako atleta nie otrzymywałem odpowiedniej nagrody i nie byłem w pozycji, w której chciałem być”.
Magnussen obecnie startuje w USA w serii IMSA, w której w ubiegłym roku odniósł jedno zwycięstwo w zespole Cadillac Chip Ganassi Racing i stawał 4 razy na podium.
„Bardzo dobrze jest tu być i znów błyszczeć. Podczas każdego weekendu można poczuć krew i to daje dodatkową energię, której przez długi czas nie miałem” – powiedział Magnussen.
Przyznaje on, że przygląda się wielu kategoriom motorsportowym, nawet Dakarowi, jednak nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość.
Magnussen kilka miesięcy temu twierdził, że miał propozycję pozostanie w Formule 1 z jednego zespołów środka stawki, ale odrzucił ją.
Formuła 1 to Formuła 1 i zawsze trudno uwierzyć w słowa kierowcy, deklarującego, że nie wróciłby do niej – nawet do zespołu końca stawki. Mimo wszystko Magnussen zwraca uwagę na coś, czego doświadczył w sezonie 2021 również Robert Kubica, który po latach jazdy w sprzęcie drugiej kategorii, wreszcie miał możliwość wygrywania.
Źródło: racer.com