2 punkty. Taka jest różnica w klasyfikacji generalnej pomiędzy Maxem Verstappenem a Lewisem Hamiltonem na 7 wyścigów przed końcem sezonu. Nie odważę się napisać, że takiego sezonu “gimby nie znajo” bo sam jestem takim gimbem, ale faktem jest, że ostatni tak zacięty sezon F1 miał miejsce dawno temu.
Presja
Niektórzy zauważają, że Mercedes i Lewis Hamilton mogą mieć przewagę psychologiczną nad Maxem Verstappenem i Red Bullem. Fakt, Verstappen dotychczas o mistrzostwo nie walczył i w każdym wyścigu mógł grać o wszystko bo i tak nie miał samochodu pozwalającego na walkę o tytuł. Red Bull natomiast ostatni raz na poważnie walczył o tytuł 8 lat temu.
Mam jednak wrażenie, że pod ową “presją” walki o tytuł, więcej błędów popełnia Mercedes. Jako zespół de facto nigdy w drugiej połowie sezonu nie musieli oni walczyć o mistrzostwo. Nieudolne próby Ferrari raczej nie sprawiały, że Toto Wolff nie mógł sypiać.
Hamilton też nie ustrzegł się w tym roku błędów, choćby w Rosji. Najbardziej kosztowny był ten w Baku, gdzie stracił minimum 18, a zapewne 25 punktów. Hamilton był pod presją walki o tytuł trzykrotnie. Przypadki, w których walczył z kierowcą nie jeżdżącym tym samym autem były jednak dwa i to dawno temu – w 2008 roku gdy cud na Interlagos wyszarpał tytuł Massie oraz w 2007, kiedy wspólnie z Fernando Alonso podali tytuł na tacy Kimiemu Raikkonenowi. Gdy w 2016 roku Lewis przegrywał z Nico Rosbergiem, Niemcowi wydatnie pomógł pech Lewisa w Malezji. Odliczając ten wyścig, lepszym kierowcą był Anglik.
Mówił o tym niedawno Jacques Villeneuve, stwierdzając, że to Hamilton i Mercedes popełniają błędy, a realnych pomyłek nie ma Verstappen.
“Po Rosbergu miał łatwe życie. Może to go uśpiło i ten sezon go obudził” – dodaje Kanadyjczyk.
Jest zasadnicza różnica między Verstappenem i Hamiltonem. Ten drugi wie, że siłą rzeczy w Formule 1 pojeździ kilka lat. Max Verstappen ma przed sobą jeszcze kilkanaście lat jazdy i wie, że jego czas jeszcze przyjdzie.
Holender pytany o towarzyszącą mu presję odpowiada z ironią i sarkazmem. Trzeba przyznać, że w tej “wojnie psychologicznej” wydaje się on prowadzić z Lewisem, choć są tacy, którzy uważają, że Max nie jest w stanie namieszać Hamiltnowowi w głowie. Mówi tak David Coulthard, który uważa, że Holender powinien skupić się na sobie i nie tracić czasu na gadki.
Wojenka szefów
Pikanterii, choć czasem nieco groteskowej, dodaje rywalizacji Hamiltona z Verstappenem pojedynek słowny ich szefów – Toto Wolffa i Christiana Hornera. Według mnie dodaje on emocji, ale przede wszystkim robi bardzo dobrą robotę dla samych kierowców, zdejmując z nich nieco medialnej presji i “trashtalku”.
Z psychologicznego punktu widzenia, tu też odbywa się ciekawy pojedynek. Horner mówi, że “im bardziej Toto czuje się urażony jego słowami, tym staje się to zabawniejsze”.
Ciekawie odpowiedział mu Wolff: “Nie, nie czuję się tym urażony, zupełnie. Ale to, że myśli o takich rzeczach jest trochę niepokojące”.
Jednocześnie szef Mercedesa umniejsza tegoroczną formę Red Bulla i stara się “kotwiczyć” Red Bullowi porażkę.
“Nie można zapominać, że w 2018 i 2019 roku mieliśmy naprawdę ostre pojedynki z Ferrari na tym etapie mistrzostw. Jesienią byliśmy w stanie odwrócić wszystko na naszą korzyść, a tamte, bardzo ciężkie pojedynki, nie różnią się od obecnego” – powiedział Wolff. Problem w tym, że w 2019 na 7 rund przed końcem miał 63 punkty przewagi nad Bottasem (Mercedes miał 154 pkt przewagi nad Ferrari). W 2018 roku było to odpowiednio 30 (nad Vettelem) i 25 punktów, a w 2017 było najbliżej – Hamilton miał 3 punkty przewagi nad Vettelem (Mercedes 62 pkt nad Ferrari). W 2017 roku mieliśmy jednak 20 rund. Gdyby wziąć sytuację po 15 wyścigach (a tyle zdążyliśmy przejechać w tym roku), różnica w 2017 roku wynosiła już 34 i 138 punktów.
Bez urazy
Pomiędzy Hamiltonem i Verstappenem zdarzyło się już wiele na torze w tym sezonie. Dość przypomnieć Grand Prix Wielkiej Brytanii i GP Włoch. Po tych zdarzeniach nie szczędzili sobie uszczypliwości, choć zdecydowanie bardziej aktywny w nich był Holender. Lewis Hamilton stara się nie wchodzić na personalny poziom wypowiedzi, pokazując, że takie odzywki nie przystoją 7-krotnemu mistrzowi świata i osobie ponad 36-letniej. Z drugiej strony niektóre jego zachowania na torze i komunikaty też nie pasują tak utytułowanemu kierowcy.
Po GP Rosji obaj przybili sobie piątki, wrócił wzajemny szacunek. Lewis Hamilton mówi, że jego relacja z Maxem Verstappenem nie zmieniła się.
“Gdy pewnego dnia siedzieliśmy razem w pokoju sędziów, nie było między nami wrogości – ja przedstawiłem swój punkt widzenia, on swój. Po Silverstone zadzwoniłem do niego, choć nie chcę być protekcjonalny bo jestem starszy. Chciałem przełamać lody. Nie byłbym do tego zdolny, gdy miałem 25 lat. Nie czuję do niego urazy. Widzę, że jest ogromnym talentem i lubię się z nim ścigać. To, czy zgadzam się z tym co robi, nie ma znaczenia. Cokolwiek nie wydarzy się do końca roku, podam mu rękę i wrócimy do walki za rok” – mówi Hamilton, zaznaczając, że nie chciałby aby rywalizację rozstrzygnęła kolizja.
Pięknie na to patrzeć
Ostatnie kilka sezonów, od 2011 roku, nie grzeszyło atrakcyjnością jeżeli chodzi o walkę o tytuły. Zazwyczaj mieliśmy dominację jednej ekipy. Ten sezon jest wyjątkowy. Mamy dwie równe ekipy, obie mające genialnych kierowców numer 1. Obie mają wyrazistych szefów. Na taki sezon w Formule 1 czekaliśmy od dawna.
A przecież obecna F1 ma wiele ułomności – począwszy od bolidów, które praktycznie uniemożliwiają wyprzedzanie, nawet z DRS-em, po karanie wszelkich prób wyprzedzania – często niekonsekwentne i nudne tory. A mimo to czekamy na każdy wyścig z niecierpliwością, nawet na takich obiektach jak Sochi.
I dobrze, że Formuła 1 przejdzie rewolucję techniczną. Jej efektów jeszcze nie znamy, jednak podjęcie próby zmian było koniecznością. I nawet jeżeli w przyszłym sezonie zobaczymy – raczej niespodziewaną – dominację jednej ekipy, to będzie niesamowicie ciekawie oglądać jak poszczególni kierowcy radzą sobie w tych autach.
Ale… kto wygra?
To pytanie z kategorii niełatwych. Kluczem muszą okazać się tory, na których będą odbywały się rundy. Patrząc na wyniki, Red Bullowi lepiej pasują Interlagos i Meksyk. Mercedes powinien być szybszy w USA. Na remis może być w Abu Dhabi, a niewiadomą są Turcja, Katar i Arabia Saudyjska.
Rywalizacja będzie niezwykle zacięta. Hamilton ma 2 punkty przewagi, ale póki co to Verstappen ma więcej zwycięstw. W lepszej sytuacji silnikowej jest Holender i trudno sobie wyobrazić, by Hamilton nie musiał wykorzystać 4. jednostki w tym sezonie. Toto Wolff mówi, że nie mają obecnie planu i będą przyglądać się osiągom jednostek z wyścigu na wyścig, a wymiana może przyjść “spontanicznie”. Trzeba będzie zrobić ją jak najmniej bezboleśnie.
Osobiście – gdybym musiał postawić – wskazałbym na minimalnie większe szanse Verstappena. Niezależnie jednak od tego, kto wygra, nie chciałbym żeby ta rywalizacja została zakłócona przez jakieś awarie lub wmieszały się w nią osoby trzecie na torze.
A Wy, jak myślicie, kto wygra?
Kto według Ciebie będzie mistrzem świata kierowców F1 w sezonie 2021?
Kto według Ciebie będzie mistrzem świata konstruktorów F1 w sezonie 2021?
Share your Results: