Już od paru dni kwestia obsady foteli w Alfa Romeo Racing ORLEN jest jedną z ważniejszych wśród motorsportowych mediów. Plotki jakie się pojawiają są przeróżne, jednak wyłania się z niego grono faworytów do fotela w Hinwil.
Raikkonen odchodzi
Decyzja Kimiego Raikkonena najbardziej zaskoczyła Alfę Romeo i F1. Może nie tyle sama decyzja co moment jej ogłoszenia bowiem pierwotnie miało ono nastąpić podczas GP Włoch. Kimi nie pierwszy raz zrobił coś po swojemu, ale właśnie za to wiele osób go uwielbia.
Myślę, że jest niewiele osób, które zapytane o aspekt sportowy, odpowiedziałyby, że Kimi zdecydowanie powinien zostać w F1. To był najwyższy czas na taką decyzję, biorąc pod uwagę wyniki na torze. Raikkonen deklaruje, że decyzję podjął zimą ubiegłego roku, jednak myślę, że sezon 2021 umocnił go w niej.
To trochę tak jak z Valentino Rossim w MotoGP. Wyników już nie było, partnerzy z zespołu coraz częściej okazywali się lepsi, ale Vale to Vale, a Kimi to Kimi. Wielu ich kochało, wielu razem z nimi zaczynało pasjonowanie się sportem i dla wielu byli w swojej dyscyplinie od zawsze.
Kimi dostarczył nam wielu rewelacyjnych sportowych emocji, zwłaszcza w trakcie swoich pierwszych 10 sezonów w F1 (a zatem nie licząc przerwy). Ale ostatnie lata były już słabe. Jego swoistego stylu bycia, zabawnej arogancji i „olewczego” podejścia do F1 nie zapomnimy. Wszyscy będą pamiętać jego wycieczkę na jacht w Monako tuż po odpadnięciu z wyścigu, jego kamienną twarz, zabawne odpowiedzi na pytania i cytaty. Wystarczy przytoczyć kilka:
– Kimi, kask ma szczególne znaczenie dla wielu kierowców, a jak ważny jest dla ciebie?
– Chroni mogą głowę…
– Jakie są twoje relacje z Peterem Sauberem?
– Jest moim szefem.
– Kimi, zaczynałeś swoją karierę 20 lat temu. Co powiedziałbyś 21-letniemu sobie?
– Nic, nie gadałbym z nim.
– Wymień nazwy pierwszych trzech zakrętów na Monzy.
– Pierwszy, drugi i trzeci.
– Gdzie poprawy wymaga wasz samochód?
– Na przestrzeni okrążenia.
I jeszcze:
– „Nie obchodzi mnie, co ludzie o mnie myślą, nie jestem Michaelem Schumacherem”.
– „Bez mediów Formuła 1 byłaby rajem”.
– „Klasyfikacja konstruktorów nie znaczy dla mnie nic”.
No i niezliczone komunikaty radiowe – o tym żeby zostawić go samego, że nie ma picia, żeby podać mu kierownicę i rękawice. Było tego mnóstwo.
I dopóki szły za tym wyniki, a przynajmniej przebłyski geniuszu, była to rewelacyjna kreacja (bo w wielu momentach Kimi pięknie „aktorzył”). Ale teraz dobrze stanie się dla F1, jeżeli nastąpi zmiana.
Po Kimim
Wszystko wskazuje na to, że miejsce Kimiego w Alfie zajmie Valtteri Bottas. wiele razy już o tym pisałem, wyjaśniając powody właśnie takiej decyzji. Według mnie jeżeli chodzi o „jakość” kierowców, będzie to w Alfie zmiana na plus.
Valtteri będzie z pewnością chciał się „odkuć” po nieudanych sezonach z Mercedesem. Według mnie jest on jednym z tych kierowców, którzy radzą sobie dobrze wyłącznie w roli liderów. Tak było w Williamsie. Niesiony opinią „lepszego” potrafi dać z siebie wszystko i zapomnieć o presji, która tak często towarzyszyła mu w potyczkach z Hamiltonem.
Jeden fotel w Alfie mamy już zatem obsadzony? No niekoniecznie bo wczoraj na łamach włoskiego motorsportu Roberto Chinchero opublikował tekst, w którym pisze, że Valtteri Bottas ma na stole oferty zarówno od Alfy Romeo jak i Williamsa.
„To nie jest łatwa decyzja i Bottas musi ją podjąć. Czasu jest jednak coraz mniej i wszystko musi zdecydować się przed Grand Prix Włoch, które ma być deadlinem” – pisze Chinchero.
Co ciekawe, dziennikarz pisze, że jeżeli Bottas wybierze Williamsa, wówczas Alfa zapewne skupi się na Alexie Albonie, który wrócił na rynek transferowy dzięki zaangażowaniu Red Bulla. Tajski współwłaściciel producenta napojów energetycznych chce mieć swojego rodaka w stawce kierowców. Podobno działania Red Bulla są tak mocne, że jest już niemal przesądzone, że Albon trafi do tego zespołu, którego nie wybierze Bottas. To ma bardzo mocno redukować szanse na angaż w sezonie 2022 Nycka de Vriesa.
Gdyby spoglądać na sprawy od bardziej plotkarskiej strony, to można już potwierdzić, że Bottas wybrał Alfę, a Albon trafi do Williamsa. Skąd wniosek? Dziewczyna Alexa Albona polubiła ostatnio na Instagramie profil Williamsa. I tylko Williamsa.
A co z drugim miejscem w Alfie?
W ostatnich dniach wymienianych było wielu kandydatów, może poza Nico Hulkenbergiem, który chyba już ostatecznie odpadł z rywalizacji o fotel gdziekolwiek, nie mając zaplecza finansowego i poparcia żadnego producenta.
Zacznijmy jednak od obecnego kierowcy Alfy. We wtorek przekazywałem Wam doniesienia Dietera Renckena, według którego Włoch straci miejsce w ekipie, a w jego miejsce wskoczy Nyck de Vries. W środę to samo napisał Auto Motor und Sport. Dodatkowo z tego co wiem Giovinazzi serio ma szykowane miejsce w programie WEC Ferrari i mógłby być jednym z kierowców, którzy w barwach Premy przejadą sezon WEC w 2022 roku.
Z drugiej strony w środę rano ten, który powinien być najbliżej sprawy, Roberto Chinchero napisał, że Włoch pozostanie w ekipie.
„Wszystkie znaki wskazują na kierowcę wspieranego przez markę Alfa Romeo” – pisze Chinchero.
Co jednak, jeżeli Alfa zdecydowałaby się na zmianę obu kierowców?
Media wymieniają czterech kierowców: Theo Pouchaire, Nycka de Vriesa, Alexa Albona i Guanyu Zhou.
Osobiście z tego grona wykluczyłbym Pouchaire. Oprócz poparcia Sauber Academy, Pouchaire ma małe wsparcie. W F2 jeździ dopiero rok, a przed miesiącem Fred Vasseur mówił, że jest dla niego jeszcze za wcześnie na F1.
Zhou ma ogromne poparcie ze strony Alpine, ale przede wszystkim chińskich sponsorów, a w Formule 2 pokazuje, że ma papiery na ściganie. W jego kontekście cały czas pojawia się pytanie o przyszłość silnikową Saubera – czy nadal będzie z Ferrari czy jednak przesiądzie się na Renault lub Mercedesa. Tak naprawdę każda opcja jest prawdopodobna, choć chyba najmniej ta z Mercedesem. Znów jednak „deal silnikowy” może mieć duże znaczenie.
De Vries po prostu w F1 powinien być. Dwa ostatnie lata to tytuły mistrzowskie w bardzo mocnych seriach, ma poparcie Mercedesa i jest młody. Ale czy Alfa będzie chciała mieć dwóch zupełnie nowych kierowców i to obu „z Mercedesa”?
Ucichła mocno kwestia kierowcy rezerwowego ekipy, Calluma Ilotta, który niedawno był wymieniany w gronie kandydatów do fotela. Ilott raczej szuka sobie opcji alternatywnych – WEC czy IndyCar. Wczoraj ogłoszono, że pojedzie 3 ostatnie rundy tej drugiej serii.
A Kubica?
Cóż, brutalnie pisząc, a może po prostu pisząc wprost, że w tym przypadku z Fredem Vasseurem jest tak:
Wiemy, jak sezon 2019 zszargał opinię Roberta Kubicy w F1. Mówił on o tym sam, choć nie wprost, mówi o tym fakt, że media o Robercie nie piszą.
Wiem, że niektórzy zastanawiają się cały czas, czy Robert ma tę szybkość – zarówno biorąc pod uwagę sezon 2019, gdy przegrywał z Russellem (jak się przekonujemy genialnym kierowcą), mając do dyspozycji taki sprzęt jaki miał czy też obecne występy w ELMS, gdzie ustawia auto dwóm młodszym kierowcom, na czym najbardziej cierpii jego tempo.
Wrócić – tym razem po 2 latach – z pewnością nie będzie łatwo, ale wierzę, że jeżeli Robert dostałby możliwość równej walki w konkurencyjnym sprzęcie – choćby takim jak tegoroczna Alfa – to zrobiłby nie gorszą robotę niż np. Kimi Raikkonen. Szybkość nadal jest, a głód ścigania nadal ogromny.
No dobra, ale zapytacie, czy coś się w tej materii dzieje z „polskiej” strony. Z tego co wiem, to tak i to dość dużo w ostatnich dniach. Roberta i PKN Orlen też obowiązuje wspomniany wyżej deadline. Czasu jest zatem mało, a gwarancji powodzenia nie ma. Kandydatów jest bowiem bardzo wielu i są bardzo mocni, a przemawiają za nimi wiek i lepsza reputacja. Ale Kubica też ma swoje atuty, które mogą przeważyć przy odpowiedniej ofercie.
Robert Kubica nie bez kozery mówił, że najpierw chce się przekonać, czy jest coś możliwe w F1 i dopiero wtedy podejmie decyzję dotyczącą przyszłości. On sam wspominał o wrześniowym terminie, bo był świadom obowiązującego deadline.
Po raz kolejny trzeba jednak podkreślić, że nie można sobie robić zbyt dużych nadziei, bo sprawa jest skomplikowana. Na pocieszenie można dodać, że dość szybko poznamy rozstrzygnięcia.