W rozmowie z Mikołajem Sokołem Robert Kubica przyznaje, że rola zespołu w 24h Le Mans będzie jeszcze ważniejsza niż w European Le Mans Series. Polak bardzo realistycznie podchodzi do tego startu.
„Trzeba się w jakimś stopniu przygotować, w miarę możliwości i ograniczeń, które mamy. Jako kierowca starasz się zaciągnąć wiedzę od znajomych i kumpli, którzy tam startowali, ale umówmy się, że opowiadanie pewnych rzeczy to zupełnie inna historia niż wiedza – jak to wszystko wygląda, jak zmienia się sytuacja i warunki przez całą dobę. Doświadczenie jest ważne w każdym wyścigu, w każdych mistrzostwach, ale tutaj jest jeszcze cenniejsze” – mówi Robert, pytany o swoje przygotowania do najważniejszego startu w tym sezonie.
Kierowca WRT #41 zdaje sobie sprawę, że uniknięcie niespodzianek w tak długim wyścigu nie jest możliwe.
„Teraz chodzi o to, żeby te niespodzianki za bardzo cię nie zaskoczyły – a jak już zaskoczą, to nie w kluczowych momentach i żeby konsekwencje były minimalne lub zerowe. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby wszystko poszło gładko i bez zaskakujących rzeczy na nowym torze i w nowych zawodach – zupełnie innych niż te, w których do tej pory startowałem” – dodaje.
Jakie niewiadome czekają go jako kierowcę?
„Jest sporo znaków zapytania, które trzeba będzie dopiero przeżyć. Pierwszym z brzegu są hamulce. W niektórych wyścigach długodystansowych masz obowiązkowy serwis techniczny, który musi trwać na przykład minimum pięć minut. To jest komfortowa sytuacja, bo można wymienić tarcze i klocki hamulcowe. Tutaj takiego serwisu o wymuszonej długości nie ma, więc może powstać problem. Bardzo trudno jest ocenić, jak zadbać o hamulce i do jakiego stopnia można je wykorzystać, jeśli nigdy wcześniej nie jechałeś w takim wyścigu” – mówi.
Aby sukces był możliwy musi razem złożyć się wiele czynników, również po stronie zespołu i mechaników w boksach.
„Wyścigi długodystansowe są w jeszcze większym stopniu zespołowe niż wyścigi sprinterskie – chociaż ja cały czas podkreślam, że w żadnym wypadku to nie jest sport indywidualny. W tym wyścigu zawitasz do alei serwisowej minimum 30 razy i jeśli w tym momencie powinie ci się noga i za każdym razem będziesz tracił cztery, pięć czy sześć sekund, to na mecie robią się z tego minuty – nie z jazdy, tylko z samego postoju. Dlatego uważam, że kluczowe znaczenie będzie miała nasza jazda jako kierowców oraz cała praca zespołu” – mówi Kubica.
Całą rozmowę przeczytacie tutaj.
Źródło: sokolimokiem.com