Jak się okazuje, ekipa WRT #41 musiała borykać się z wieloma problemami podczas 24h Le Mans, a ich dramatycznym zwieńczeniem była awaria na początku ostatniego okrążenia 24-godzinnego wyścigu Le Mans.
WRT zakończyło wyścig na początku ostatniego okrążenia po awarii mechanicznej, co potwierdził Robert Kubica w rozmowie z mediami. Robert powiedział, że auto po wyjściu z zakrętu nie zareagowało na gaz. Nie zabrakło zatem paliwa, jak mówiły początkowe doniesienia. Moje nieoficjalne informacje z zespołu mówią, że Yifey Ye tuż przed awarią nie miał żadnych ostrzeżeń ze strony systemów, że coś jest nie tak. O tym, że nie chodziło o brak paliwa świadczy też czas zakończonego kilkaset metrów wcześniej okrążenia, który był bardzo dobry. Gdyby brakowało paliwa, auto przerywałoby wcześniej.
„Rozmawiałem z Yifeyem, który powiedział, że auto przestało odpowiadać na gaz. Wiem, że niektórzy wstawiali informację, że zabrakło nam paliwa, ale nie jest to prawda. Mieliśmy go jeszcze dużo, zabraliśmy zapas bo mieliśmy duże prowadzenie i mogliśmy jechać jeszcze przez 3 okrążenia” – powiedział Robert Kubica.
Rozmowiałam też chwilę z Ye Yifei:
To boli. To nie jest łatwe. Szczególnie kiedy jesteś tym, który ma to doweźć do mety. Nie wiem co się stało. To było nagłe. Samochód mnie wcześniej nie ostrzegał. Badamy to. Bardzo mi przykro.#LeMans24 #WRT
— Iwona Holod (@IwonaIwo2) August 22, 2021
Polak opowiedział, jak wiele problemów miała ekipa WRT z numerem #41 przez cały wyścig i może to w dużej mierze może tłumaczyć jego słabszy stint. Ekipa #41 była szybsza od początku tygodnia od #31, jednak przygody w wyścigu znacznie ograniczyły tempo Kubicy i jego kolegów i sprawiły, że ekipa #31 mogła walczyć z nimi o wygraną.
„Na początku wyścigu zostałem uderzony, a potem jakiś element karoserii odpadł od auta jadącego przed nami i uderzył w moją szybę. Już myślałem, że będziemy musieli się wycofać. Na pierwszym stincie miałem problemy z ciśnieniami, a potem Louis został uderzony przez inne auto i jechaliśmy przez 21 godzin z uszkodzonym tyłem samochodu. Wibracje z tego powodu były naprawdę duże Potem na 11 godzin przed końcem mieliśmy usterkę sensora lambda – temperatury wydechu – więc mieliśmy ograniczoną moc i musieliśmy jechać na mapie awaryjnej, która zużywała więcej paliwa, dlatego musieliśmy stosować lift and coast nawet kilometr w trakcie okrążenia. Nie wiem, czy to mogło być przyczyną ostatecznej usterki, ale gdybyśmy to od razu naprawili i wymienili ten czujnik to stracilibyśmy mniej czasu niż jadąc tak przez 11 godzin” – mówił Robert.
Unbelievable! The LMP2 leader #41 @followWRT stopped on track in the last lap!#LeMans24 #WEC pic.twitter.com/TW7aBneNbb
— 24 Hours of Le Mans (@24hoursoflemans) August 22, 2021
„Mimo to tempo było dobre, a do tego nie mieliśmy szczęścia podczas wyjazdów samochodów bezpieczeństwa i stref slow zone, dlatego inni do nas odrabiali. Siostrzany samochód miał jednak problem z podnośnikiem, co pozwoliło nam na powrót do walki o zwycięstwo” – dodał.
Robert był zdruzgotany po odpadnięciu tak blisko mety, ale po chwili samotności wyszedł do mediów z garażu, co trzeba docenić.
„Jest to bolesne. Cieszymy się szczęściem siostrzanego samochodu, ale myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Yifey Ye był w ogniu, jechał świetnie, Louis zrobił swoje, pozostaliśmy skupieni, zaakceptowaliśmy, że mamy usterkę i nadal dostarczaliśmy dobre tempo. Kiedy mieliśmy to wszystko w kieszeni, to bardzo boli” – mówił kierowca WRT.
„Na kilkanaście minut przed końcem wyścigu przyszły do nas osoby zajmujące się organizacją poinformować nas gdzie mamy iść na podium. Nie spodobało mi się to. Już raz byłem w sytuacji, w której straciłem zwycięstwo na ostatnim okrążeniu. W 99,9999% przypadków nic się nie dzieje, ale powiedziałem im: spokojnie, wszystko się może zdarzyć. I się zdarzyło” – dodał.
Czy pocieszał młodszych od siebie i mniej doświadczonych kierowców z zespołu?
„Powiedziałem im, że mają więcej czasu na wygranie tego wyścigu niż ja… Nie potrzeba więcej słów. To coś, co zawsze będzie bolało. Takie jest życie. Wierzę, że trudne sytuacje uczynią cię silniejszym. To brzmi jak tanie hasła, ale myślę, że kiedy przetrawisz to i pomyślisz o tym, to jesteśmy po weekendzie, po którym możemy być z siebie dumni. Takie są wyścigi – albo je kochasz albo nienawidzisz”.
Czy jest szansa, że zobaczymy Roberta ponownie w 24h Le Mans z WRT?
„Nie ma gwarancji, że w ogóle tu wystartuję, niezależnie z kim. Nadal mamy ELMS, w którym liderujemy i musimy się na tym skupić, ale straciliśmy szansę na coś wielkiego, wyjątkowego” – powiedział Robert.
„Wyścigi długodystansowe niebawem staną się bardzo mocne, czego brakowało im przez ostatnie lata. Od 2023 roku jazda prototypem LMP2 to będzie jazda około 20 miejsca, a nie około 5 tak jak dziś. Jeżeli miałbym szansę startów dla ekipy producenckiej to z pewnością chciałbym to robić bo faza rozwojowa jest czymś, co mnie pasjonuje. Moje życie nauczyło mnie jednak, żeby nie myśleć zbyt mocno do przodu. Dziś dostałem kolejną lekcję” – dodał.
Jan Piasecki z TVP Sport zapytał Roberta, czy pojawi się jeszcze na Le Mans i czy dzisiejszy wyścig mógł wpłynąć na jego decyzję.
„Najpierw chciałbym zobaczyć, co piszczy w trawie gdzie indziej i potem podjąć decyzję co dalej, ale realistycznie patrząc trzeba będzie zobaczyć, co ja bym wolał. Deadline mojej decyzji jest do września i myślę, że lada dzień będę miał gdzieś pracę i nie zostanę na lodzie. Zbyt wczesne podpisywanie kontraktów może jednak się potem odbić czkawką więc poczekajmy – trzeba być cierpliwym” – odpowiedział Kubica.
Zapytany również przez Piaseckiego o takie ludzkie odczucia po straceniu zwycięstwa tak blisko mety, powiedział: „Toyota miała pecha tutaj, bo stracili zwycięstwo na mecie przedostatniego okrążenia, my ich dziś pobiliśmy, choć nie jest to rekord zacny. Ale w motorsporcie trzeba też mieć szczęście”.
Iwona Hołod