Silnik Maxa Verstappena z Grand Prix Wielkiej Brytanii będzie sprawdzany na Hungaroring i dopiero wtedy będzie można podjąć decyzję co do jego wykorzystania w zawodach. Helmut Marko w rozmowie z RTL odniósł się również do petycji złożonej przez Red Bulla.
Odwołanie
Wczoraj otrzymaliśmy potwierdzenie złożenia petycji przed Red Bulla w sprawie incydentu Lewisa Hamiltona z Maxem Verstappenem na Silverstone. Ekipa w czwartek o godz. 16:00 podczas wirtualnego spotkania ma przedstawić nowe fakty w sprawie tego wydarzenia.
W rozmowie z RTLem Helmut Marko mówi, że takimi dowodami dysponuje.
„Dostarczymy nowe fakty i dowody, do których nie mieliśmy dostępu w czasie zawieszenia wyścigu czy w trakcie rozpatrywania sytuacji przez sędziów, również dlatego, że koncentrowaliśmy się na tym, co dzieje się z Maxem. Liczymy na to, że wpłyną one na ponowne rozpatrzenie wysokości kary. Mamy nagrania, ale przede wszystkim będą to nowe dowody, które postawią ten wypadek w innym świetle” – mówi Marko.
Pytany, jakiej zatem kary oczekują dla Hamiltona, odpowiada: „Adekwatną byłaby kara, która zapobiegłaby jego wygranej – drive through czy zawieszenie na następny wyścig. Coś w tym stylu”.
Co z silnikiem?
Tuż po Grand Prix Wielkiej Brytanii przedstawiciele Hondy mówili, że dopiero w fabryce będzie możliwe dokładne ocenienie zniszczeń jakie w jednostce napędowej wywołało zderzenie Verstappena z bandą, które wygenerowało przeciążenia rzędu 51G. Zniszczenia miały jednak nie być tak duże, jakby mogło się wydawać.
Teraz Honda mówi, że dopiero pierwsze odpalenie silnika da pełną odpowiedź na temat jego kondycji.
Co ciekawe, Helmut Marko w rozmowie z F1 Insider mówi, że Honda dała Red Bullowi zielone światło na dalsze używanie tej jednostki i ekipa nie musi się już obawiać o kary w dalszej części sezonu.
Jak zwykle zatem dopiero w piątek okaże się, czy rzeczywiście skończy się na strachu.