Jeden obraca się za samochodem bezpieczeństwa i nic na tym nie traci, drugi uderza w bandę i potrafi wrócić tam gdzie był. Grand Prix Emilii-Romanii potwierdziło, że „jak idzie to idzie”. Co mówili w Alfie po tym wyścigu? Jak wyglądają jego dane? Zapraszam na podsumowanie rywalizacji na Imoli.
Wyniki
Długo przyszło nam czekać na oficjalne wyniki wyścigu. Oto one:
Skrót
Najszybsze okrążenia
Czasy sektorów
Goniąc za podium Lewis Hamilton uzyskał najlepszy czas wyścigu i jednocześnie pobił rekordy we wszystkich sektorach. Drugie miejsca miał w nich Max Verstappen.
Najwyższe prędkości
Jedynym kierowcą, który przekroczył 300 km/h był Sergio Perez, a wśród „najszybszych” próżno szukać tych, którzy byli najwyżej na mecie. Max Verstappen miał 3. najniższą prędkość od końca.
Wizyty w boksach
Łącznie 56 razy odwiedzali boksy kierowcy na Imoli, licząc oczywiście okres czerwonej flagi. Najwięcej czasu spędził tam Mick Schumacher.
Strategie
Biorąc pod uwagę strategię, jaką zafundował mu zespół, 7. miejsce Pierra Gasly jest dobrym wynikiem. Francuz musiał wykonać dodatkowy pit-stop, który kosztował go sporo czasu, nie licząc strat jakie miał przez pierwsze 14 okrążeń. W przypadku niestabilnego bolidu Haasa wybór dla jego kierowców opon deszczowych wydawał się słuszny. Esteban Ocon szybko postanowił zjechać po przejściówki, a mimo to był przed Alonso na mecie. A łącznie zaliczył 2 pit-stopy więcej od Hiszpana.
Jako pierwszy na slicki przeszedł Sebastian Vettel, ale zrobił to około 5-6 okrążeń za wcześnie. Co ciekawe nie wszyscy zdecydowali się na zmianę opon podczas czerwonej flagi.
Opony
Długość stintów nie przekroczyła wczoraj 29 okrążeń, a najlepszy czas wyścigu został wykręcony na oponie pośredniej.
Pit-stopy
Najszybszy tym razem Mercedes.
Alfa podsumowuje
„Ponownie pokazaliśmy, że w niedzielę samochód ma potencjał by walczyć o punkty, mimo że dziś nie udało nam się żadnych dowieźć. Warunki nie były łatwe, ale wykonaliśmy dobrą pracę i byliśmy w walce. Kimi musiał wykorystać swoje doświadczenie by utrzymać rywali z tyłu. W przypadku Antonio problem techniczny odebrał mu bardzo dobre miejsce, gdy mieliśmy oba samochody w pierwszej 10-tce. Odkładając na bok ten problem i karę, która odebrała nam dwa punkty, dzisiejszy wynik daje nam pewność siebie przed następnymi wyścicgami, choć znów dostaliśmy dziś przypomnienie, jak małe różnice są w środku stawki i jak musimy cały czas poprawiać się” – skomentował Frederic Vasseur, szef Alfa Romeo Racing ORLEN.
Kimi Raikkonen dojechał na 9. miejscu, jednak błąd za samochodem bezpieczeństwa w nieodpowiednim momencie sprawił, że musiał dostać karę 30 sekund za niewłaściwą pozycję za safety carem i spadł na 13. miejsce.
„To było bardzo ładne odzyskiwanie wczorajszych strat. Zdobycie punktów z 16. pola startowego byłoby wspaniałą historią. Warunki były bardzo podchwytliwe, tor był mokry i nie przeschnął do końca aż do końca wyścigu. Łatwo było popełnić błąd. Miałem dobry start, ale nic nie widziałem w pióropuszu wody. Nieźle radziliśmy sobie na oponach przejściowych, potem tor przesechł do slicków. Mieliśmy trochę problemów po czerwonej fladze, ale udało nam się wykorzystać układ toru do zyskania przewagi, a potem utrzymania wszystkich za sobą. Niestety, potem otrzymaliśmy karę, która oznacza, że nie dostaliśmy żadnych punktów. Z pozytywów należy podkreślić naszą formę – walczyliśmy o punkty w dwóch wyścigach z rzędu i mam nadzieję, że nadal będziemy się tak poprawiać” – mówi Raikkonen.
Antonio Giovinazzi przejechał dwa stinty i również był blisko punktów.
„Mieliśmy fantastyczny wyścig aż do momentu problemu technicznego. Kwestią czasu było, kiedy pokażemy nasze tempo wyścigowe. Warunki na początku były bardzo trudne i przypominały mi Hockenheim 2019 z podobną – słabą – widocznością. Kimi i ja jechaliśmy po punkty i umieszczenie dwóch samochodów w punktach było realne. Niestety problem techniczny z jednym z hamulców wymusił nasz pit-stop. Skupiamy się na pozytywach – mieliśmy dobre tempo i możemy walczyć w większości wyścigów o pierwszą 10-tkę. Mam nadzieję, że następnym razem będziemy mieli więcej szczęścia” – powiedział Włoch.
Ode mnie
Wyścig pełen emocji, bardzo intensywny, z kilkoma ciekawymi rywalizacjami, choć samych manewrów wyprzedzania poza startem nie było wiele. Ale pogoda i błędy kierowców zrobiły swoje.
Po raz kolejny widać, że „jak idzie to idzie” i nawet gdy tracisz prawie okrążenie po uderzeniu w bandę, możesz wywalczyć 2. miejsce. Mowa oczywiście o Lewisie Hamiltonie. Wielkie brawa dla niego. Jasne popełnił błędy – dał się wyprzedzić na starcie, a potem przy dublowanu (George Russella…), ale miał dobre tempo, nie poddał się przy wyjeździe ze żwiru i dowiózł drugie miejsce. A co ważne – gdy był na 9. miejscu, to nie wiózł się na nim jak Bottas, tylko atakował i wyprzedzał. Valtteri – mimo że wypadek nie był jego winą – to pojechał kolejny fatalny wyścig po fatalnych kwalifikacjach. Jeżeli jedziesz Mercedesem i atakuje cię Russell w Williamsie, to twoją winą jest, że do tego doprowadziłeś.
Tym co mnie zaskoczyło to reakcja George`a. Ten poukładany specjalista od power pointa idzie się kłócić, a potem wali w kask gościa, który blokuje mu wymarzony fotel. Nie utrzymał ciśnienia, ale w sumie takich ludzkich emocji brakuje młodemu pokoleniu więc nie mam mu tego za złe. nawet jeżeli nie miał racji.
Bottas pytany o incydent z Russellem mówi, że zostawił mu wystarczająco miejsca. „Nie wiem co do mnie mówił, nie rozumiałem go. To była jego wina więc nie wiem skąd u niego ten gniew”. Z perspektywy Russella wyglądało to tak: „Jako kierowcy mamy dżentelmeńską umowę, że gdy zbliża się do ciebie szybszy kierowca z DRSem, to nie robisz w ostatnich chwili żadnych ruchów kierownicą. Zbliżałem się do niego z ogromną prędkością. Miałem slipstream i DRS i pojechałem po zewnętrznej. W takich warunkach trzeba szanować czyjąś prędkość i warunki. Zapytałem go potem, czy chciał nas obu zabić”. Oba Williamsy dziś z dużymi wypadkami i w obu przypadkach to była raczej wina zawodników ekipy z Grove, choć oba zdarzenia uznane przez sędziów za incydenty wyścigowe.
A Verstappen i Hamilton? Mogą walić w bandy, obracać się za samochodem bezpieczeństwa, a i tak są na pierwszych dwóch miejscach. Słowem: „bogatemu to się byk ocieli, a biednemu i krowa nie chce”. Rywalizacja między nimi w tym sezonie powinna być mega ciekawa – oby tak dalej!
Sergio Perez „jechał dziś jak idiota” – sam tak określił swoją rywalizację na Imoli. I trudno uznać, że to był jego dobry wyścig. Spiny, wyjazdy poza tor – nie na to liczą w Red Bullu. Na szczęście dla Pereza inne wydarzenia przyćmiły jego słaby występ.
Trzecie miejsce Norrisa to kolejny dowód na to, że McLaren jest w tym sezonie mega mocny. Nawet Daniel Ricciardo nie był w ten weekend sobą, a i tak zajął 6. miejsce. Norrisa trzeba pochwalić. Czasami bywam sceptyczny wobec zachwytów nad nim, ale trzeba przyznać, że ma wyścigi, po których trzeba mu bić brawa. To był jeden z nich – drugie podium w karierze.
Ferrari sadowi się coraz wygodniej na 4. miejscu w stawce. Leclerc przed Sainzem. Carlos szarżował i przesadzał, ale uspokoił się i dowiózł wynik, na który rok temu często nie było stać Vettela. A Leclerc? Klasa sama w sobie. Po czerwonej fladze stracił radio – nie słyszał co zespół do niego mówi i nie wiedział, że start będzie lotny. A i tak dojechał czwarty…
Gasly osiągnął maksimum w tych okolicznościach. AlphaTauri jest nieco niżej od Ferrari, ale po raz kolejny zrobił swoje.
Zaskoczył Lance Stroll bo mimo że hamulce spaliłymu się przed wyścigiem, to pojechał równo i wykorzystał błędy rywali sam ich unikając. 8. miejsce to chyba dobry wynik dla Astona. Drugi kierowca znów z problemami, choć dziś wielkich pretensji do Vettela mieć nie można – sprzęt nie pozwolił na więcej, choć Seb również nic rewelacyjnego nie pokazał.
Ale Alpine z podwójnymi punktami! Pomińmy, że nie mieli ich gdyby nie awaria u Giovinazziego i kara dla Raikkonena, to by obeszli się smakiem. Mogą być zadowoleni z tego wyniku, a Alonso ma pierwsze punkty po powrocie. Ale żeby mi się jakoś ręce składały do oklasów to nie powiem…
Na 12. miejscu ostatecznie Tsunoda. Jechałem z nim na onboardzie i było to dziwne doświadczenie. Albo cisza albo darcie. Po starcie awansował, ale nie miał rewelacyjnego tempa i popełnił kosztowny błąd. Biorąc pod uwagę wczorajsze kwalifikacje, to był słaby weekend dla niego.
Mazepin zaliczył półobrót, ale dojechał do mety. W ciągu 30 okrążeń po czerwonej fladze stracił do swojego partnera zespołowego ponad 68 sekund. Czyli ponad 2 sekundy na kółku. Schumacher robi to, co powinien robić – uczy się, choć lepiej żeby robił to bez rozbijania skrzydeł.
Vlog
Na 11:00 zapraszam Was na podsumowanie wczorajszych wydarzeń na Imoli.
Jeżeli ten tekst Ci się podobał, możesz podziękować mi, stawiając wirtualną kawę na buycoffe.to – jednorazowo, bez rejestracji i z szybkim przelewem 🙂 Dziękuję!