Dyrektor techniczny Alfa Romeo Racing ORLEN, Jan Monachux w rozmowie z Auto Motor und Sport przyznał, że na Imoli pojawi się pakiet poprawek Alfy, ale by nie być w sytuacji sprzed kilku lat, pełne skupienie w Hinwil musi być na aucie na 2022 rok.
Monchaux przyznaje, że ubiegłorocznym problemem było prowadzenie bolidu Alfy, z którego bardzo trudno było wydobyć potencjał w kwalifikacjach, szczególnie na początku sezonu. Dopiero w Barcelonie ekipa doszła do porozumienia z ustawieniami, co pozwoliło kierowcom nabrać pewności siebie.
„Mieliśmy problemy szczególnie na torach, na których trzeba oszczędzać opony. Poświęciliśmy mnóstwo czasu i energii na poprawienie tego i teraz jesteśmy krok naprzód jeżeli chodzi o tę kwestię” – mówi Monchaux.
Alfa jest dość zadwolona z osiągów obecnego samochodu.
„Celem było sprawienie, że samochód będzie bardziej stabilny i łatwiejszy w prowadzeniu i to się udało. Najważniejsze, że oczekiwania z symulacji pokrywają się z rzeczywistością. Nikt nie chce problemów z korelacją w tym sezonie bo nie jest sekretem, że skupiamy się na 2022 roku” – dodaje.
Dyrektor techniczny ARRO nie odpowiada bezpośrednio czy nowe przepisy techniczne pomogły Alfie zbliżyć się do środka stawki, ale mówi, że niektóre z nich sprawiły, że wszyscy są bliżej siebie.
Ekipa z Hinwil postawiła w tym sezonie na rozwój przedniej części bolidu, wykorzystując na nią oba dostępne tokeny rozwojowe. Podniesiony został oczywiście tył auta, to jest powszechnym zabiegiem w stawce na 2021 rok.
„Różnice w wysokości tylnego zawieszenia nie wynoszą już 60 milimetrów, ale 15 czy 25” – mówi inżynier Alfa Romeo Racing Orlen. Gdyby było ich więcej, na co zespół wykorzystałby tokeny rozwojowe?
„Cieszę się, że mieliśmy tylko dwa. Musieliśmy sobie z nimi radzić przy ubiegłorocznym kryzysie i zredukowanym budżecie w ubiegłym roku. Zamrożenie rozwoju w takim stopniu pomogło i dużo zyskaliśmy nie musząc budować nowego nadwozia. Ale gdyby były dostępne tokeny, to może stworzyłbym nowe chłodzenie, co jednak pochłonęłoby duże środki” – odpowiada Monachux.
Jak poważny był spadek wysokości budżetu Alfy?
„Wystarczy spojrzeć na ubiegłoroczne wyniki FOM. Kiedy oni tracą, tracimy my, a zasady są znane. Można pracować nad tym, ile wpływów straci zespół. Przy braku kibiców na torach, mniejszej liczbie sponsorów, straty są duże. Mały zespół, taki jak nasz, nie może tego zignorować. Ale jesteśmy tylko sportem, nie sprawiamy, że świat staje się lepszy. Dla nas to po prostu inne warunki działania, z którymi musimy sobie radzić. Priorytetem było utrzymanie się” – odpowiada.
Inżynier ARRO zapytany o rosnące znaczenie aerodynamiki mówi, że nie da się jej zignorować i choć nadal osiągi płynące ze strony mechanicznej bolidów są najważniejsze, to prawdziwą różnicę między autami robi aerodynamika.
Alfa przywiezie poprawki na Imolę, jednak były one gotowe już 2-3 tygodnie temu. Nie są to ostatnie zmiany w bolidzie na ten sezon, ale inżynierowie zdecydowanie bardziej skupiają się teraz na projekcie na 2022 rok. Szukanie dziesiątych części sekundy w tym sezonie mogłoby znacznie spowolnić prace nad przyszłoroczną konstrukcją.
„Wystarczy spojrzeć na historię Saubera. W 2017 roku miała miejsce ostatnia duża zmiana przepisów. Wówczas zespół nie był w stanie właściwie wykonać swojej pracy Samochód był 4-5 sekund wolniejszy i my dziś nadal cierpimy z tego powodu. Jeżeli zaczynasz z taką stratą przy wejściu nowych zasad, to koniec, nie da się tego nadrobić – inni nie wyjeżdżają niestety na Karaiby zimą. Ekstremalnie ważne jest, by pierwszy nowy samochód był konkurencyjny” – mówi Monchaux.
Nie spodziewa się on, aby w sezonie 2022 ekipy przywoziły poprawki na każdy wyścig sezonu.
„Wszyscy martwią się o zmieszczenie w limicie wydatków w tym roku i tak samo będzie w następnym. Z pewnością rozwój będzie zdecydowanie większy bo większe ekipy będą bardziej niezależne i będą produkować części tylko na swoje potrzeby. Tak jest taniej. Największy rozwój powinien następować w pierwszej połowie roku 2022”.
Monchaux mówi, że zespół z Hinwil nie jest zwolennikiem dokonywania poprawek aerodynamicznych w piątki za pomocą taśm i kleju i wolą przygotować pakiet mini poprawek na cały weekend.
„Prawdopodobnie ci, którzy zyskiwali najwięcej na tyle swoich bolidów, przed sezonem 2021 mieli najwięcej do stracenia. Mogą oni jednak szybciej odzyskać stracony przez przepisy docisk niż mniejsze ekipy. Zapewne dlatego stawka tak bardzo się zbliżyła. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać po 2-3 wyścigach. Jeżeli zespoły będą kwalifikowały się się w jednej sekundzie, w co nie wierzę, to rzeczywiście będzie coś na rzeczy”.
Według Monchaux nowe opony będą miały niewielki wpływ na aerodynamikę w przyszłym sezonie.
Źródło: Auto Motor und Sport