Gene Haas po bardzo groźnym wypadku Romaina Grosjeana podczas GP Bahrajnu, nie chciał mieć już nic wspólnego ze startami Francuza w IndyCar. „Powiedziałem, żeby zajął się rodziną”.
Grosjean jeździł dla Haasa przez 5 sezonów. Starty zakończył dramatycznie wyglądającym wypadkiem podczas GP Bahrajnu, gdzie dotkliwie poparzył sobie ręce, zagnieżdżony w palącym się bolidzie.
Francuz już wtedy wiedział, że będzie jeździł w IndyCar i poprosił Gene Haasa o zostanie jego sponsorem.
„Początkowo byłem otwarty na ten pomysł. Ale kiedy rozbił się w Bahrajnie, byłem ekstremalnie szczęśliwy, że się nie zabił. Dla kogoś, kto absolutnie zniszczył samochód, nie mogłem być bardziej szczęśliwy” – powiedział Haas dla racer.com.
„Nie wiem… ma żonę i trójkę dzieci i powiedziałem mu, że nie mógłbym spojrzeć im w oczy, gdyby się zabił. Czułem, że powinien zostać w domu i zadbać o rodzinę. Wyszedł cało z wielkiego wypadku. Jeżeli zrozumiesz, co tam się zdarzyło, że był kilka stopni w tę lub inną stronę od tego, by nie mógł się wydostać z bolidu. Miał ekstremalne szczęście. Jako zespół też mieliśmy szczęście. Nie byłbym w stanie spojrzeć w twarz wdowy czy jego dzieci. Powiedziałem mu więc, żeby został w domu i zajął się rodziną” – dodał Amerykanin.
Haas chwali jednocześnie Grosjeana jako kierowcę, ale jak mówi, nie chciałby być częścią jego złego wyboru.
„Czuję się szczęśliwy, że nie zginął. To był najszczęśliwszy dzień w całej historii zespołu” – powiedział.
Źródło: racer.com