W rozmowie z The Spectator, była szefowa Williamsa, Claire Williams mówi o ostatnich miesiącach przed sprzedażą zespołu i reakcjach tuż po niej.
„Bardzo ciężko było nam konkurować z innymi zespołami, mając budżet w wysokości ¼ kwoty tego, co mają najlepsze zespoły. Takie zespoły jak np. Haas były w stanie skorzystać z zasad pozwalających na tanie pozyskiwanie części od innych zespołów, przez co byli w stanie nas wyprzedzić” – mówi Claire.
„Mieliśmy duże, wewnętrzne problemy z personelem zespołu. Staraliśmy się również walczyć z coraz to nowszymi regulacjami technicznymi z sezonu na sezon, jednak bywało tak, że nie mogliśmy sobie z niektórymi z nich poradzić” – mówi.
Nie było łatwo również ze sponsorami.
„Na początku roku 2020 mieliśmy problem ze sponsorem tytularnym, który postanowił się w końcu wycofać. Pozbawiło to zespół ogromną ilość pieniędzy, następnie wybuchła pandemia. Przeszliśmy przez 2 bardzo trudne lata, zaczęliśmy robić postępy (nawet po 1.5 sekundy na niektórych torach), jednak strata sponsora i pandemia wbiły nam „gwóźdź w trumnę. Musieliśmy przez to sprzedać nasz zespół” – dodaje.
Sprzedaż zespołu została potwierdzona w sierpniu 2020 roku.
„Moje ostatnie 3 lata w zespole były bardzo trudne – m. in. dlatego, że spadliśmy na sam dół stawki. Uważam jednak że są pewne okoliczności, które można uznać za łagodzące. Udało mi się doprowadzić drużynę do trzeciego miejsca w mistrzostwach dwa razy pod rząd. Potem nasza forma zaczęła niestety się pogarszać. Nadal jednak była bardzo zadowolona z tego, że zespół który ma znacznie mniej pracowników potrafił osiągnąć coś takiego.”
Była szefowa zespołu była bardzo dumna z zespołu, kiedy objęła tą posadę. Wyniki jakie zdobyli był czymś znakomitym na to, jakie warunki mieli. Pomimo tego, że w ostatnich latach zespół spadł na dół stawki, otrzymywali oni duże wsparcie, jednak spadła na nią też duża fala krytyki.
„Bardzo często zastanawiano się nad tym, dlaczego kobieta pełni funkcję szefa zespołu. Wielu ludzi zarzucało mi ten argument przez to, że jestem córką Franka. Nie obchodzi mnie to co ludzie myślą o tym, ponieważ nie znają prawdy i nie byli w mojej sytuacji. Oczywiście, znalazłam się w tej pracy przez to, że jesteśmy zespołem rodzinnym. A ludzie chcieli, aby kolejne pokolenie Williamsów przychodziło i prowadziło zespół do sukcesów. Ojciec jednak sprzeciwiał się temu, abym pracowała dla zespołu. W tej pracy robiłam to, o co mnie proszono. Było to świetne miejsce pracy, cieszyłam się każdą minutą oraz z tego, co mogłam robić dla zespołu” – mówi.