Właściciel zespołu Aston Martin F1, Lawrence Stroll, uważa, że to co prezentuje jego syn na torze, nie powinno wzbudzać wątpliwości co do jego obecności w Formule 1.
Lance Stroll dołączył do Racing Point po tym, jak ojciec kupił zespół w 2018 roku. Młody Stroll utrzymał swoje miejsce w ekipie, mimo tego, że jego partner zespołowy – Sergio Perez – prezentował lepszą formę. Perez, mimo bardzo dobrych wyników, musiał ostatecznie opuścić Racing Point w 2020 roku, robiąc tym samym miejsce dla Sebastiana Vettela.
Lawrence Stroll stwierdził, że występy jego syna były na tyle dobre, że „nikt nie kwestionowałby” jego miejsca w zespole, gdyby Lance nie był jego synem.
Zapytany, jak usprawiedliwiłby miejsce swojego syna w zespole, Stroll powiedział: „Po prostu jego osiągnięciami w życiu, od bycia mistrzem Formuły 3, pobijając wszelkie rekordy”.
„W zeszłym roku, będąc na Pole Position na mokrej nawierzchni, wszyscy wiemy, że na mokrej nawierzchni wszystko zależy od kierowcy” – powiedział Stroll. „Wykorzystuje zalety samochodu. Wywalczył pierwsze pole startowe na mokrej nawierzchni w Turcji, myślę, że to mówi samo za siebie i to wyraźnie. Prowadził wyścig przez 30 okrążeń, 20 sekund przed innymi.”
„Dwa podia – prawdopodobnie mógłby i powinien był wygrać na torze Monza, gdyby nie restart, na którym startował po brudnej stronie toru, a wszyscy wiemy, co to oznaczało, po prostu stracił pozycje na starcie, ale zdobył podium – i Bahrajn.”
„To jest Aston Martin, to jest biznes” – mówi Lawrence. „Myślę, że jego występy na torze w 100% uzasadniają jego obecność na torze wyścigowym. A tak przy okazji, gdyby nie był moim synem, to nikt by tego nie kwestionował”.
Stroll dodał, że nieszczęście kosztowało jego syna kilka potencjalnie mocnych finiszów w 2020 roku. „Był w pierwszej czwórce, dopóki nie przebita opona w Mugello, kiedy prawdopodobnie stanąłby na podium”.
Jakub Andrusiewicz
źródło: racefans.net