KONTAKT     Promocja Mubi – zwrot 150 zł!      Wyścigi OBSTAWIAJ NA EFORTUNA.PL     Kup F1 TV PRO   Wsparcie    Bilety na GP Węgier

logo-powrot-roberta

MENU:

Jak zaczynały dinozaury F1



Formuła 1 z biegiem czasu odmładza się – to nie podlega wątpliwości. Z roku na rok młodzi zawodnicy coraz intensywniej przypuszczają szturm w kierunku posad w zespołach w najwyższej kategorii wyścigowej. Ale ci, którzy teraz uznawani są za „starych” kiedyś także zaczynali w młodym wieku. Jak wyglądały początki Alonso, Hamiltona czy Raikkonena?

Absolutny rekordzista, Max Verstappen, wystartował w swoim pierwszym Grand Prix w wieku zaledwie 17 lat i 166 dni! Tak wczesny jego debiut ułatwia trochę zapomnienie, jak młodym kierowcą wciąż jest – bo choć przed nim już siódmy sezon, to Holender nie ma nawet 24 lat. Lando Norris czy Lance Stroll reprezentują zaś mniej więcej tę samą kategorię wiekową, co przyszłoroczni debiutanci. Stroll urodził się w 1998 roku, Norris, Mick Schumacher i Nikita Mazepin w 1999, zaś Yuki Tsunoda będzie pierwszym kierowcą na starcie wyścigu Formuły 1, który urodził się w roku z dwójką na początku. Rzucić się więc może w oczy fakt, że na dzień dzisiejszy jedna czwarta przyszłorocznej stawki nie ma nawet 22 lat!

Jednak stara gwardia nie kwapi się do odwrotu. Kimi Raikkonen skończy w przyszłym roku 42 lata, powracający do stawki Fernando Alonso – równe cztery dychy, zaś Lewis Hamilton i Sebastian Vettel odpowiednio 36 i 34. Ci sami zawodnicy, którzy niegdyś bili rekordy w kategorii „najmłodszy”, dziś stanowią ostatnie ogniwo swojego pokolenia, trzon doświadczenia w coraz bardziej odmładzającej się stawce. Przypomnijmy sobie pokrótce, jak toczyły się losy tych zawodników, gdy sami znajdowali się w sytuacji, która aktualnie czeka Schumachera, Tsunodę i Mazepina, a więc u progu swojej kariery w F1.



Kimi Raikkonen

Małomówny i uwielbiany przez kibiców na całym świecie Fin jest aktualnie najbardziej doświadczonym kierowcą w historii Formuły 1. Nikt się chyba nie łudzi, że cokolwiek go ten fakt obchodzi, ale przed Grand Prix Australii 2001 nie znalazłaby się chyba osoba, która by sądziła, że takim mianem będzie można pewnego dnia określać tego kierowcę. Kimi Raikkonen miał wówczas na swoim koncie zaledwie 23 starty w bolidach jednomiejscowych, jego uczestnictwo w otwierającym sezon wyścigu ocierało się natomiast o miano kontrowersji, ponieważ w świetle tak nikłego doświadczenia młodego Fina wielu bywalców padoku sprzeciwiało się przyznaniu mu superlicencji. Peter Sauber dopiął jednak swego i Kimi otrzymał prawo uczestniczenia w mistrzostwach – warunkowo. W swoich pierwszych kwalifikacjach zajął trzynaste miejsce, niespełna cztery dziesiąte sekundy za kolegą z zespołu, bardziej doświadczonym Nickiem Heidfeldem (mistrz F3000, testy z McLarenem), by nazajutrz dotrzeć do mety na siódmej pozycji, unikając przy tym zdublowania. Siódma pozycja przemieniła się w premiowaną jednym punktem szóstą po nałożeniu kary na Oliviera Panisa – tym samym Raikkonen zdobył punkt w swoim debiucie w Formule 1, zaś wątpliwości w kwestii słuszności przyznania mu posady w zespole Formuły 1 rozwiały się. W dalszej części sezonu debiutant jedynie potwierdzał potencjał, jaki zaprezentował na przywitanie z F1. Dwukrotnie udało mu się zająć czwartą pozycję, dorzucił też jeden finisz na piątym miejscu, dzięki czemu zakończył debiutancki sezon w pierwszej dziesiątce klasyfikacji mistrzostw świata, swoimi zdobyczami punktowymi walnie przyczyniając się do zdobycia przez Saubera czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów – najlepszego wyniku w historii ekipy. To prawdopodobnie ta imponująca postawa mimo braku doświadczenia sprawiła, że to Kimi, a nie Nick Heidfeld, jak można się było spodziewać, został przez Rona Dennisa ściągnięty do McLarena w miejsce kończącego karierę Miki Hakkinena. Jeden Fin zastąpił drugiego – a reszta historii jest już dobrze znana.

Fernando Alonso

W tym samym wyścigu, co Kimi Raikkonen, debiutował w Formule 1 Fernando Alonso. Hiszpan jednak ciut dłużej niż Fin musiał poczekać, by blask jego gwiazdy mógł w pełni rozbłysnąć na scenie Formuły 1. Podobnie jak Raikkonen, kierowca z Oviedo dysponował stosunkowo niewielkim stażem w bolidach jednomiejscowych, jednak już w debiucie udało mu się zdobyć mistrzostwo w jednej z takich serii – cenionym cyklu Euro Open by Nissan (w późniejszych latach znany pod nazwą World Series by Nissan, a następnie jako mistrzostwa Formuły Renault 3.5, zatem to ta sama seria, która otworzyła drzwi do F1 Robertowi Kubicy). Zdobycie mistrzostwa poskutkowało przetestowaniem przez 18-latka w grudniu 1999 bolidu Formuły 1 należącego do Minardi. W tym właśnie zespole Alonso zadebiutował w Formule 1 w 2001 roku, po drodze kończąc jeszcze mistrzostwa F3000 na czwartym miejscu. Samochód włoskiej stajni był daleki od konkurencyjnego, w związku z czym Hiszpanowi nie udało się zdobyć żadnych punktów, zaś jego najlepszym wynikiem było dziesiąte miejsce. Sezon 2002 spędził, testując dla zespołu Renault pod okiem Flavio Briatore, który powierzył mu fotel w zespole na sezon 2003 w miejsce Jensona Buttona. No i tutaj zaczęła się jazda. Już w drugim wyścigu sezonu, w Malezji, Alonso został najmłodszym w historii zdobywcą pole position, następnego dnia zaś po raz pierwszy w karierze stanął na podium. W sierpniowym Grand Prix Węgier natomiast Hiszpan pobił 44-letni rekord Bruce’a McLarena, zostając najmłodszym w historii triumfatorem wyścigu Formuły 1. Było już jasne, że narodziła się kolejna gwiazda – a sezony 2005 i 2006, w których został mistrzem świata, detronizując Michaela Schumachera, były tego żelaznym przypieczętowaniem.



Lewis Hamilton

Murray Walker zwykł mawiać, że w Formule 1 wszystko może się zdarzyć i na ogół się zdarza. Na ogół jednak nikt tych wydarzeń nie jest w stanie przewidzieć. I nikt chyba nie ośmieliłby się sądzić tuż po zakończeniu Grand Prix Brazylii 2006, które zakończyło karierę Michaela Schumachera (w każdym razie jego „pierwszą” karierę), że w pierwszym wyścigu po odejściu niemieckiego mistrza na polach startowych ustawi się zawodnik, który wszystkie jego rekordy przebije. A tak właśnie się stało. Umieszczenie debiutanta w zespole walczącym o mistrzostwo świata wywołało u progu sezonu 2007 niemałe poruszenie. Spodziewano się, że partnerem Fernando Alonso będzie jego krajan, doświadczony tester Pedro de la Rosa, Ron Dennis zdecydował się jednak powierzyć drugi ze srebrnych bolidów Lewisowi Hamiltonowi, który w sezonach 2005 i 2006 triumfował odpowiednio w F3 Euro Series oraz w GP2. Szybko stało się jasne, że nie była to błędna decyzja. Hamilton już w swoim debiucie stanął na podium i nie schodził z niego przez dziewięć pierwszych rund sezonu, w międzyczasie zdobywając swoje pierwsze pole position oraz zwycięstwo podczas Grand Prix Kanady. Jedyną osobą w McLarenie, która nie mogła być zadowolona z tak wyśmienitej dyspozycji debiutanta, był Fernando Alonso, który przychodząc do ekipy jako dwukrotny mistrz świata nie przewidywał możliwości naruszenia swojego statusu kierowcy numer 1. Historia sezonu 2007 jest dobrze wszystkim znana – frustracja Alonso, kontrowersje na Węgrzech, afera szpiegowska. Kompromitująca wpadka na wjeździe do boksu w Chinach oraz zagadkowe kłopoty z bolidem w Brazylii sprawiły, że młody Hamilton w dramatycznych okolicznościach stracił szansę, by zostać jedynym w historii kierowcą, który zdobyłby mistrzostwo świata w swoim debiutanckim sezonie – ale w równie, o ile nie bardziej dramatycznych okolicznościach udało mu się je wywalczyć rok później. Jak potoczyła się dalej jego kariera – wszyscy wiemy.

Sebastian Vettel

Najmłodszy z omawianego grona, dziś już zdecydowanie nie taki młody, choć kilka rekordów w rubryce „najmłodszy” wciąż należy do niego. Sebastian Vettel swój debiutancki wyścig w Formule 1 zaliczył, podobnie jak Hamilton, w 2007 roku, i wszyscy chyba wiemy, z czym się ten debiut wiązał – młodziutki Niemiec zastępował Roberta Kubicę po jego pamiętnym wypadku w Montrealu. Nie był to więc debiut planowany – Vettel został rzucony na głęboką wodę. Radził sobie jednak znakomicie. W swoich pierwszych w karierze kwalifikacjach wywalczył znakomitą, siódmą pozycję startową, mieszcząc się w pół sekundy straty do Nicka Heidfelda. Na starcie wyścigu trochę się wprawdzie pogubił i w zamieszaniu wypadł na pobocze, jednak systematycznie odrabiał straty i ostatecznie udało mu się w swoim debiucie zdobyć punkt za ósmą pozycję – zostając najmłodszym w historii zdobywcą punktu. Wkrótce okazało się, że nie był to jedyny występ Sebastiana w sezonie. Po tym, jak w konflikt z Franzem Tostem popadł Scott Speed, wspierany przez Red Bulla Vettel zajął miejsce Amerykanina w Toro Rosso. Był o krok od chwały w zalanym deszczem Grand Prix Japonii, podążając na trzeciej pozycji po uprzednim objęciu na chwilę prowadzenia w wyścigu, spowodował jednak kolizję z Markiem Webberem w warunkach neutralizacji. Był to dla niego bardzo trudny moment, po którym zalał się łzami, swoje winy odkupił w kolejnym wyścigu, w Chinach, gdzie, również w zmiennych warunkach, dojechał do mety na czwartej pozycji. Sezon 2008 potwierdził, że mamy do czynienia z kierowcą światowej klasy, czego najjaśniejszym dowodem było sensacyjne zwycięstwo dzień po wygraniu kwalifikacji w, a jakże, ulewnym Grand Prix Włoch, które kierowca z Heppenheim po prostu zdominował. Sezon 2009 to promocja do Red Bulla i pierwsza poważna walka o mistrzowski tytuł, zaś lata 2010-2013 to już pamiętna dominacja. Najmłodszy zdobywca punktu, pole position, najmłodszy zwycięzca Grand Prix, najmłodszy mistrz świata – czterokrotny już zresztą w wieku zaledwie 26 lat. Takimi oto rekordami legitymował się Seb u zwieńczenia swojej zwycięskiej passy z Red Bullem (aktualnie pozostaje najmłodszym zdobywcą pole position oraz mistrzostwa świata – pozostałe dwa ze wspomnianych rekordów należą obecnie do Maksa Verstappena).

W internecie krążą aktualnie rozliczne memy poddające żartobliwie w wątpliwość rok, w którym się znajdujemy. Wszak w przyszłym sezonie na polach startowych ustawią się Raikkonen, Alonso, Verstappen i Schumacher. Te same nazwiska można było znaleźć na liście startowej Grand Prix Australii 2001. Staż Vettela i Hamiltona wprawdzie aż tak daleko nie sięga, jest jednak również rozbudowany. Przytoczone żarty natomiast ukazują swoistą niezwykłość, o jakiej możemy mówić w kontekście przyszłego sezonu. Alonso i Raikkonen przekraczali próg drzwi do Formuły 1, gdy ścigali się w niej już od wielu lat Michael Schumacher i Jos Verstappen. Hamilton i Vettel dołączyli do stawki, gdy Fernando i Kimi byli już ugruntowanymi bywalcami światowej czołówki – Alonso był dwukrotnym mistrzem świata, Raikkonen był w przededniu zdobycia swojego tytułu. Kiedy w Formule 1 pojawił się syn Josa Verstappena, chwały zdążyli już zaznać także Hamilton i Vettel – zaś Alonso i Raikkonen powoli aspirowali już do kategorii weteranów, wszak przychodziło im stawać w szranki z synem zawodnika, z którym ścigali się na początku swoich karier. Teraz przyszła kolej na debiut syna Michaela Schumachera, Raikkonen i Alonso zaś wciąż są w stawce, podobnie, jak Hamilton i Vettel – dla którego Michael był bohaterem i mentorem. To niewątpliwie wyjątkowe, jak historia wydaje się zataczać koło, a jednocześnie – jak najbardziej wytrwali zawodnicy pozostają wobec niej niewzruszeni, wciąż ustawiając się na polach startowych.

Mateusz Mordzonek



Podziel się wpisem:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Najnowsze wpisy na blogu:

Najnowsze wpisy

Tego dnia w F1 - 8 czerwca

Podczas testów Porsche ginie Ludovico Scarfiotti (10 startów, 1 zwycięstwo, 1 najszybsze okrążenie, 1 podium).

Niki Lauda odnosi swoje 5. zwycięstwo w F1, wygrywając GP Szwecji. Jedyny raz z pole position startował Vittorio Brambilla.

Robert Kubica wygrywa Grand Prix Kanady, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Jest to też pierwszy dublet zespołu BMW Sauber. Po raz 62. i ostatni na podium stanął David Coulthard. Więcej o tym można przeczytać tutaj i tutaj.

Ukazuje się niezwykle szczery i emocjonalny wywiad Roberta Kubicy z BBC. „Problemem w F1 jest miejsce. Może kiedyś, jak FIA powie, że samochód musi być 10-15 cm szerszy, będą mógł prowadzić, ale to nie jest tak, że rajdy są wyjściem awaryjnym. To, co jest dla mnie ważne, to to, że widzę postęp. W życiu codziennym zmagam się z ograniczeniami, ale jeżdżąc widzę postęp – czy to w samochodzie rajdowym czy symulatorze. Pytanie brzmi, jak dużą sprawność uda mi się odzyskać i ile mi to zajmie, ale jeżeli mam być szczery, to nie ma to dla mnie znaczenia czy zajmie miesiąc czy 10 lat, może kiedyś znów będę miał szansę jeździć w F1” – mówi Polak.

Dobry Rajd Sardynii w wykonaniu Roberta Kubicy i Macieja Szczepaniaka. Na dwóch OS-ach byli w stanie przebić się do pierwszej trójki, a całość kończą na 8. pozycji.

Daniel Ricciardo odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w F1, triumfując w GP Kanady. Po raz 15. i ostatni najszybsze okrążenie wyścigu wykręca Felipe Massa. Po raz 200. w F1 startuje Kimi Raikkonen.

„Syn mówi, że samochód Williamsa prowadzi się bardzo ciężko. Jest tak trudny w prowadzeniu, że trzeba dodatkowego treningu na siłowni, żeby za kierownicą było OK. Pod koniec lata zobaczymy, gdzie będzie. Celem jest otrzymanie posady w F1, ale nie ma pewności. Im lepiej jednak spisze się w F2, tym więcej drzwi może sobie otworzyć. Niektórzy kierowcy są obecnie zagrożeni, łącznie z Robertem Kubicą czy Antonio Giovinazzim” – mówi Michael Latifi o karierze swojego syna.

Najbliższe Grand Prix F1

GP Chin

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Najbliższy start Kubicy

6h Imoli WEC

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Bądź na bieżąco

Piątek, 19 kwietnia
godz. 05:30 FP1
godz. 09:30 Kwalifikacje do Sprintu

Sobota, 20 kwietnia
godz. 05:00 – Sprint
godz. 09:00 –  Kwalifikacje

Niedziela, 21 kwietnia
godz. 09:00 – Wyścig

Popularne tagi

Archiwum