Szef zespołu Ferrari, Mattia Binotto, powiedział, że Charles Leclerc nie będzie traktowany jako „numer jeden” po odejściu Sebastiana Vettela.
Miejsce Sebastiana Vettela w tym sezonie zajmie Carlos Sainz, który przechodzi z zespołu McLaren. Binotto mówi, że sezon rozpoczną jako równi i nie będzie powiedziane kto jest liderem.
„Nie ma nic zapisanego w umowie, zgodnie z którą Charles jest liderem” – potwierdził Binotto. „Obaj będą mogli swobodnie walczyć na torze.”
„Myślę, że ważne jest, aby nie szkodzili sobie, to jasne. Ale z pewnością będą mieli równe szanse na początku sezonu.”
Ferrari zakończyło ubiegły rok na 6. miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Leclerc zdobył 98 punktów, a Sebastian Vettel – po trudnym dla siebie sezonie – 33 punkty. Szef Ferrari liczy na regularne zdobycze punktowe w kolejnej kampanii.
„Ważne jest, aby mieć dwóch kierowców, którzy dobrze sobie radzą w wyścigu, aby zdobyć jak najwięcej punktów do klasyfikacji konstruktorów. Dobrze radząc sobie w klasyfikacji konstruktorów oznacza to, że ci dwaj kierowcy radzą sobie dobrze, jeżeli chodzi o klasyfikację kierowców”
Sainz nie będzie miał łatwego zadania. Leclerc zna doskonale zespół i na początku będzie to jego przewagą nad swoim zespołowym partnerem. Na horyzoncie jest jeszcze młody podopieczny Scuderii, czyli Mick Schumacher – który wedle słów Binotto – już w najbliższych latach może dołączyć do Ferreri.
„Akademia Kierowców Ferrari nie została stworzona, aby wychowywać kierowców Formuły 1, ale następnych kierowców Ferrari. Dziś jest za wcześnie na podjęcie decyzji, ale są przesłanki, by zobaczyć Micka w czerwonym kombinezonie w 2023 roku.” – mówił szef Ferrari.
Jakub Andrusiewicz
źródło: racefans.net