Szczególne uczucia towarzyszyły Robertowi Kubicy podczas jego ostatniego wyścigu w serii DTM. Polak porównuje je do tych z zakończenia sezonu F1 w sezonie 2019. Jak podsumował ten sezon i zdradził swoje plany na najbliższe dni.
Robert podsumował oba swoje wyścigi, zwracając uwagę, że 8. miejsce w sobotę nie było jego maksimum.
“Pierwszy stint nie był zbyt dobry, ale drugi był interesujący bo po zmianie opon byłem ostatni. Zmniejszyłem jednak stratę, a kiedy samochód bezpieczeństwa wyjechał, zmieniliśmy opony. Byłem w stanie zaliczyć kilka wyprzedzań i dotrzeć na 8. miejsce, ale przy spokojniejszym wyścigu, możliwe było wiele więcej”.
Jak pisze zespół, w sobotę wieczorem trzeba było wymienić silnik ze względów bezpieczeństwa. Dokonano również zmian w ustawieniach auta.
“Niedzielne kwalifikacje nie były tak przyjemne jak w sobotę. Start wyścigu był pechowy – miałem kontakt podczas którego uszkodziłem przód auta. W rezultacie straciłem sporo docisku i miałem sporo podsterowności. Reszta wyścigu była skazana na straty. Nie tak wyobrażałem sobie ostatni wyścig” – powiedział Robert.
Był to prawdopodobnie ostatni wyścig Kubicy w DTM i z tym zespołem. Jak mówi Polak, towarzyszyły mu szczególne uczucia.
“Może to dlatego, że staje się starszy, robię się bardziej sentymentalny. Miałem wzruszający moment przed startem, gdy zazwyczaj zachowujesz koncentrację – ten samochód, który miałem przed sobą, potężna maszyna, tworzyła szczególną atmosferę dla mnie. Byłem inny niż zwykle bo wiedziałem, że wsiadam do tego kokpitu po raz ostatni. To koniec epoki, a dla mnie koniec okresu, który nie powinien się zakończyć tak szybko. Projekt był planowany na dwa lata” – mówi Robert.
“Niedziela była podobna do ostatniego wyścigu Formuły 1 w ubiegłym roku. Czułem się w ten sam sposób bo wiedziałem, że to może być mój ostatni wyścig Formuły 1. A teraz przeżyłem ostatni wyścig w aucie Class 1. To wywołało szczególny smutek. Auta DTM to wspaniałe maszyny do ścigania, które ekscytowały każdego kierowcę. To niesamowicie pechowe, że te samochody zostaną teraz wepchnięte do garażu czy muzeum” – dodaje Kubica.
Podsumowując sezon, Robert mówi: “Zapłaciliśmy wysoką cenę za bycie debiutantem w DTM. Wiedzieliśmy, ze będzie trudno, ale nie sądziliśmy, że aż tak. Ale to nie ma dziś znaczenia. Ważne jest, jak się poprawiliśmy, że się nie poddaliśmy i że pod koniec byliśmy w stanie walczyć. Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony był to rozczarowujący rok, ale z drugiej pod koniec mieliśmy dobry pakiet. Nurburgring, Zolder i Hockenheim były dobrymi wyścigami. Niestety, dwie usterki techniczne zamazały nieco ten obraz.”
“Jazda w DTM była wartościowym doświadczeniem – zarówno na torze jak i poza nim. Uczysz się najlepiej na trudnych sytuacjach. Jestem bardzo wdzięczny, że mogłem jeździć i pracować z zespołem. Dziękuję również wszystkim zaangażowanym i wspierającym – moim partnerom, BMW, ART, mediom i kibicom” – dodał polski kierowca.
Robert nie wraca jednak do domu odpoczywać.
“Mój sezon jeszcze się nie skończył. Nadal jestem rezerwowym kierowcą Alfa Romeo Racing ORLEN podczas czterech pozostających do końca sezonu wyścigów – w Stambule, Bahrajnie i Abu Zabi. Aby móc polecieć do Istambułu, będę musiał odbyć małą podróż w poniedziałek lub wtorek by odbyć wymagane testy na koronawirusa. Po Stambule będę miał tydzień wolnego i wykorzystam ten czas na przemyślenia i rozmowy z partnerami. Mój sezon jako kierowcy DTM jest skończony i teraz skupiam się na przyszłym roku. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.