Mija 5 lat od ostatnich występów Roberta Kubicy w WRC i jeszcze więcej od jego największych sukcesów. W międzyczasie wiele się wydarzyło. Dziś coś dla tych, którzy mogli zapomnieć o tym, co Kubica robił w rajdach lub nie mieli okazji śledzić tamtych wydarzeń.
Rehabilitacja
Robert nie raz mówił, że wybrał rajdy jako drogę powrotu do sportu po swoim wypadku, gdyż dawały mu większe możliwości jazdy, większą swobodę oraz możliwość rehabilitacji. Nie raz mówił też, że postęp, jaki widzi w ruchomości swojej ręki – właśnie dzięki startom rajdowym – jest duży.
Robert pierwsze testy autem rajdowym zaliczył nieco ponad rok po wypadku i od razu była to Skoda Fabia WRC. W kolejnych miesiącach testował jeszcze kilka razy, a we wrześniu wystartował po raz pierwszy w rajdzie. Ronde Gomitolo di Lana wygrał. Później zaliczył jeszcze m.in. testy z M-Sportem oraz 5 innych startów rajdowych, w tym w Rallye du Var. Jeżeli dojeżdżał do mety, wygrywał.
Na początku 2013 roku ogłoszono rajdowy program Kubicy. W dwa lata po wypadku, miał stanąć do rywalizacji w WRC2 przeciwko doświadczonym rywalom, na trudnych trasach. Zaletą było auto, którym Robert startował – Citroen DS3 RRC obsługiwany przez PH Sport zawodził bardzo rzadko.
Kubica przyznawał, że nie ma szans na mistrzostwo – w nowej dla siebie dyscyplinie, nowym aucie, z nowym pilotem. Wynik? 7 startów, 5 zwycięstw, drugie i szóste miejsce i wygrana z ogromną przewagą. Było też zwycięstwo w rajdzie ERC na początek sezonu 2014.
WRC
Pierwszy start Kubicy w autem WRC w Rajdowych Mistrzostwach Świata to Rajd Wielkiej Brytanii. Niestety, dwa wypadki fabrycznym Citroenem nie będą dobrymi wspomnieniami z tej imprezy.
Sezon 2014 Robert zaczął od sensacyjnego prowadzenia w Rajdzie Monte Carlo po wygraniu 2 OS-ów. Potem jednak zaczął się okres przeplatany frustracją i sukcesami za kierownicą półprywatnej Fiesty. W punktach dojechał tylko 3 razy w 13 startach, do mety nie dojechał w 5 przypadkach i wiele razy musiał korzystać z Rally2. Jeździł bardzo szybko, ale niestety często zaliczał mniejsze lub większe przygody. W starciu z wieloma autami fabrycznymi, na trudnych trasach, udało się wygrać aż 5 OS-ów.
Sezon 2015 był minimalnie lepszy, mimo że Kubica jeździł prywatnym autem, przygotowywanym przygotowywanym przez A-Style, a zespołem kierował… sam Robert.
W 11 startach ponownie punktował 3 razy, ale na mecie był już 9 razy. Wygrał aż 9 OS-ów. Ostatnim akcentem Kubicy w WRC jak dotychczas był start w Rajdzie Monte Carlo 2016, zakończony dość szybko.
Łącznie startował 33 razy w WRC, a do mety dojechał na 24 razy. Wygrał 14 OS-ów i zdobył 25 punktów jeżdżąc przez 2 sezony autem WRC i 18 punktów w jednym sezonie WRC2. Najlepszy wynik na mecie też zaliczył w Citroenie – 5. miejsce w Rajdzie Niemiec 2013.
Biorąc pod uwagę warunki i doświadczenie Kubicy, wyniki były więcej niż dobre, szczególnie te na pojedynczych OS-ach.
Oczywiście do tych wyników trzeba dodać jeszcze sporo małych asfaltowych rajdów, na których Kubica zazwyczaj nie miał sobie równych czy Monza Rally Show i wygraną z potworem Valentino Rossiego.
Nie same liczby
Nie chodzi tu jednak o same cyferki bo te – choć jedne z najlepszych w historii polskich rajdów – nie mówią wszystkiego. Kubica na OS-ach pokazywał niesamowitą prędkość i poświęcenie. Przeniesione z F1 nawyki pracy sprawiały, że zawsze chciał wycisnąć maksimum, choć nie zawsze miał czym. Jego jazdą zachwycali się wszyscy, mając na uwadze, że przecież jeździ w rajdach od kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu miesięcy.
Sam Kubica podkreślał, że tym, czego mu brakuje, jest doświadczenie, pozwalające lepiej kalkulować ryzyko. I o tym, że nie są to czcze słowa można się przekonać patrząc na Otta Tanaka, który na początku swojej kariery w WRC również „ciągle dzwonił”. A jest obecnym mistrzem świata. Wszystko wskazuje na to, że teraz mistrzem świata zostanie inny były rywal Kubicy, Elfyn Evans, który – jak się wydawało przy kilku okazjach – był na poziomie Kubicy. W rajdach doświadczenie jest bardzo ważne. Kubica przejechał tylko 3 pełne sezony.
Poważanie
Ale to nie wszystko. Przynajmniej z zewnątrz, Robert Kubica cieszył się w rajdach sporym uznaniem i sympatią. O wzajemnej sympatii z np. Colinem Clarkiem wiemy, Roberta ceniło też wielu rywali, nie mówiąc o kibicach. Ale wszystko było dwustronne – Kubica bardzo szanował rajdy i swoich rywali, a także kibiców, z którymi miał znacznie łatwiejszy kontakt.
Być może to tylko moje wrażenie, ale w rajdach Robert był „chciany” przez wszystkich, choć pytanie czy taki stan rzeczy miałby również miejsce, gdyby regularnie walczył w czołówce. Jak wiemy sukcesy przysparzają zwolenników na zewnątrz i przeciwników wewnątrz.
Kubica kocha rajdy i ma do nich talent. Wybrał jednak prawie 30 lat temu inną drogę i raczej tamtego wyboru nie żałuje. Ale nie przekreśla on przeszłości.
Popularność
Zapewne gdybyśmy przeprowadzili ankietę jeszcze kilka lat temu, to mimo wszystko więcej osób potrafiłoby wymienić mistrza świata F1 z danego sezonu niż mistrza świata WRC. Formuła 1 jest bardziej medialna i „zjadliwa” dla kogoś, kto nie może poświęcić całego weekendu na regularne śledzenie wyników OS-ów. Jej bardziej kompaktowa i medialna forma sprawa, że śledzi ją więcej osób.
W Polsce jednak kultura rajdowa jest mocno rozwinięta i sporo osób w większym lub mniejszym stopniu zakosztowało rajdów – czy to od strony kibicowskiej czy sportowej. Dlatego tak wiele osób mocno optuje za Kubicą w rajdówce. Wiemy też, że również dla popularności samej dyscypliny nad Wisłą byłoby to bardzo korzystne. Nie znaczy to jednak, że w każdym tekście trzeba Kubicę do rajdów wpychać.
Jest obecnie bardzo wątpliwe, czy Robertowi Kubicy będzie dane załatwić niedokończone sprawy w F1, ale z pewnością ma je również w WRC. I jestem pewien, że prędzej czy później zabierze się za nie. Nie wiem jednak, czy stanie się to „prędzej”. W wyścigach też jest jeszcze coś do zdziałania.
fot. Jakub Pojmicz