Robert Kubica prawie połowę września spędzi na Nurburgring, gdzie będzie miał czas na pracę, trening i rozrywkę. Polak podsumował swój występ podczas pierwszego weekendu na Nurburgring, odnosząc się również do pit-stopów.
Jeżeli chodzi o odczucia w samochodzie, niedzielny wyścig był według Roberta najlepszym z dotychczasowych w DTM.
“Już po kilku metrach pierwszego okrążenia w kwalifikacjach poczułem, że samochód zachowuje się inaczej – był znacznie łatwiejszy w prowadzeniu. Mój pierwszy stint w wyścigu był dobry, tempo było w porządku i byłem w stanie walczyć. Ale nie jest łatwo wyprzedzać rywali, również w BMW, bo nie jesteśmy kolegami z zespołu. Ale to normalne – takie jest ściganie. Po raz pierwszy w wyścigu miałem dobry feeling. Kiedy samochód jest we właściwym oknie pracy, mogę walczyć i dotrzymywać kroku innym. W sobotę było zupełnie inaczej, byliśmy na ziemi niczyjej” – mówi Robert.
Jak stwierdza Polak, w niedzielę ulżyło mu, gdyż udało się zrobić krok naprzód. Jednocześnie czuł się zawiedziony, bo “lepszy pit-stop dałby na punkty, na które teraz bardzo liczymy. Mam nadzieję, że będziemy w stanie odtworzyć ustawienia i sytuację, w której byliśmy znacznie bliżej i że będziemy implementować pozytywne wyniki eksperymentów w nadchodzące weekendy”.
Robert zwrócił też uwagę na ograniczenia swojego zespołu, które przy pit-stopach, mają duże znaczenie.
“Inne zespoły BMW mają trzy samochody w składzie, co wpływa na liczbę mechaników i ogólną liczebność ekipy. My jesteśmy małym, jedno-samochodowym zespołem z kilkoma mechanikami i mniejszą liczbą osób” – mówi Kubica. “To jak w orkiestrze – każda nuta musi dobrze wybrzmieć, wszystko musi być idealnie zsynchronizowane. Nie bez znaczenia jest fakt, że zespoły DTM regularnie trenują pit-stopy, nawet codziennie. Ważne są również analiza wideo i ćwiczenia fizyczne” – czytamy dalej w informacji zespołu Roberta.
Robert cieszył się, że na Nurburgring pojawili się kibice.
“Widokowi fanów na trybunach towarzyszyły emocje. Każdy miał tu swoich kibiców, którzy skandowali i machali flagami. Było też całkiem sporo polskich fanów z ogromną liczbą biało – czerwonych flag na jednej z trybun. Mimo że sprzedaż biletów rozpoczęła się późno, byli w gotowości i przyjechali na Nurburgring. To naprawdę świetne. Polska rodzina zatrzymała mnie nawet gdy jechałem na rowerze i ucięliśmy sobie małą pogawędkę” – mówił Robert.
Polak sporo czasu spędzi we wrześniu na Nurburgring.
“Byłem na Nurburgring prawie cały czas w ubiegłym tygodniu i pomiędzy wyścigami również tu zostanę. Pracuję z zespołem, trenuję na rowerze i oczywiście przejadę się ponownie po Nordschleife. W czwartek będzie spotkanie z mediami na stacji Star w Kelbergu, kilka kilometrów od toru. Poznam tam Timo Gottschalka, który rywalizuje w Dakarze w ORLEN Toyota Team. To będzie miła odmiana” – mówi Robert.