Były mistrz DTM, Timo Scheider uważa Roberta Kubicę za jednego z przegranych inauguracji sezonu serii na torze Spa przed dwoma tygodniami.
„To zupełnie inna klasa i nie poziom DTM. Było mi go w pewnym momencie przykro, bo nie jechał tak źle, jak wskazywały na to czasu. Ale było to wielkie rozczarowanie” – mówi 41-letni Belg w rozmowie z motorsport-total.com.
Scheider przede wszystkim skupia się na wyborze Kubicy dotyczącym samochodu.
„Gdybym był Robertem Kubicą i budował nowy prywatny zespół z pieniędzmi moich sponsorów, to na pewno nie brałbym BMW. Nawet jako neutralny obserwator motorsportu, który chce odnieść sukces, widziałbym, że lepiej kupić Audi. Tu nawet nie trzeba być nawet ekspertem technologicznym. Wystarczy spojrzeć na wyniki z ostatnich lat. Oczywiście, być może były powody finansowe, które również wchodziły w grę” – dodaje Scheider.
Kubica rozmawiał z prywatnym zespołem Audi w DTM – WRT, jednak jak powiedział potem Vincent Voss – szef tej ekipy – „timing powiązania Kubicy z drugim producentem” wzięły górę.
Scheider zwraca uwagę na to, że BMW może mieć teraz „większe problemy niż pomoc Kubicy”.
„Mogę powiedzieć, że mają teraz zupełnie inne zadania więc nie obchodzi ich, czy Kubica jest 2 czy 3 dziesiąte wolniejszy. My musimy usprawiedliwić swoje wydatki na motorsport. Oczywiście, pewnie BMW wspiera Roberta, ale stopień tego wsparcia może się zmienić z racji problemów zespołów fabrycznych” – mówi Scheider.
Belg nie zostawia suchej nitki na swoim byłym zespole, wzywając go do poprawy tempa. Jak mówi w rozmowie z Autosportem, pierwszy weekend wyścigowy był dla BMW prawdziwą katastrofą.
„Strata do Audi jest dramatem. Tacy ludzie, jak Timo Glock i Marco Wittman, który w ubiegłym roku walczyli o tytuł byli gdzieś między 10 a 13. miejsce. Są świadomi tego, że do Lausitzring jadą wiedząc, że nie mają szans na wygraną. Do tego trzeba byłoby cudu. Zawsze w takich sytuacjach mówi się, że kiedy nie idzie, można zmienić kierowców. Ale tu chodzi o to, żeby ludzie na wszystkich swoich pozycjach dawali z siebie 100%. Można też kwestionować, czy odpowiedni ludzie są na czele. Jeżeli nie ma tempa, trzeba reagować. Pytanie brzmi, czy mają na to dodatkowy budżet i będą chcieli go wykorzystać wiedząc, że te auta nie będą wykorzystywane po 2020 roku”.
„W tym momencie nie widzę zbyt dużo światełka dla BMW na końcu tego tunelu” – kończy Scheider.