Po wczorajszej dyskusji na blogu postanowiłem zrobić dodatkowy „stenogram” – z wyścigu jedynego debiutanta w sezonie 2020, Nicholasa Latifiego, który w Williamsie zastąpił Roberta Kubicę.
W podsumowaniu wyścigu na wyrost użyłem sformułowania, że Latifi jechał bardzo źle i słusznie zwróciliście mi uwagę, że nie powinienem bez większego wysiłku wysnuwać takich wniosków, gdyż w ubiegłym roku wielu dziennikarzy właśnie tak oceniało Roberta Kubicę – na podstawie samych wyników.
Postanowiłem więc obejrzeć cały onboard z przejazdu Nicholasa Latifiego w Grand Prix Austrii, które ukończył na 11. miejscu. Czy skarżył się na coś, jak przebiegała jego komunikacja z inżynierem?
Latifi nie korzysta w tym roku z usług tego samego inżyniera co Robert Kubica, a zatem Paula Williamsa. Nowy francuski inżynier Kanadyjczyka zwraca się do Nicholasa per „Niki”. Latifi ruszał z ostatniego miejsca i nie błysnął niczym w pierwszych zakrętach. Jego bolid zachowywał się dość niestabilnie, co mogło być wynikiem niedogrzanych opon.
Latifi już na 5. okrążeniu otrzymał polecenie Lift and coast, tak dobrze znane nam z ubiegłego roku. Podobnie jak wielu innych kierowców, Latifi miał problem z przegrzewaniem się hamulców. Niedługo potem Latifi pierwszy raz zapytał o stratę do George Russella i swoje tempo w porównaniu z Anglikiem. Po informacji o tym został pochwalony za dobre tempo, odbyła się też krótka dyskusja o ustawieniach auta.
Około 10 okrążenia Latifi został zapytany o balans samochodu, który określił jako dobry, choć poinformował też o problemach z blokowaniem przednich kół.
„Try to push more” – poprosił inżynier chwilę później. Po awarii Maxa Verstappena, Latifi jest informowany o możliwym oleju na torze.
W trakcie pierwszej neutralizacji Latifi był proszony o trzymanie temperatury opon i hamulców oraz zmianę ustawień. Sam dopytywał jaka jest jego sytuacja na torze i z kim się ściga. W F2 rzadko był w sytuacji, gdy był zdublowany i podczas neutralizacji musiał się oddublowywać dlatego długo dopytywał inżyniera czy i kiedy może wyprzedzić Bottasa.
W kilka okrążeń po pierwszym restarcie, Latifi znów zapytał o tempo w stosunku do Russella i dostał odpowiedź, że jest dobre. Tych pytań o porównanie z kolegą z zespołu będzie jeszcze kilka do końca wyścigu i zawsze był zapewniany, że jest dobre i wykonuje dobrą pracę.
Najczęstszym komunikatem, jaki słyszał Latifi była prośba do niego o wyłączenie radia bowiem niemal po każdym komunikacie, Kanadyjczyk zapominał wyłączyć go.
Zapytany o feedback dotyczący opon, odpowiedział: „Opony w miarę ok, tył minimalnie odjeżdżaja”.
Podczas dwóch kolejnych neutralizacji Latifi znów dopytuje się o procedury, raz ignorując polecenie inżyniera dotyczące ciśnięcia, ale po ponownym przypomnieniu, pojechał szybciej. Latifi mocno spóźnił dwa z trzech restartów do wyścigu, a gdy odpadał Kimi Raikkonen, zgłosił: „Alfa straciła tuż przede mną przednie koło”.
Po ostatnim restarcie za nim był Giovinazzi, o czym Latifiemu przypomniano. Już w pierwszym zakręcie jednak popełnił błąd i kierowca Alfy Romeo bez problemu go wyprzedził.
Latifi miał jedną niebezpieczną sytuację, w której popisał się refleksem. Wracający z końca stawki Alex Albon wyprzedził Latifiego i chyba nie spodziewał się kontrataku. W następnym zakręcie wchodzącego na zewnętrzną Kanadyjczyka zwyczajnie zepchnął na hamowaniu z drogi. Kanadyjczyk wyjechał poza tor i od razu zgłosił przewinienie inżynierowi. „Widziałem to, widziałem, skup się, skup się na wyścigu, spróbuj trzymać za nimi na prostej” – odpowiedział.
Na ostatnich okrążeniach, Latifi miał walczących ze sobą Albona, Vettela, Kvyata i Giovinazziego. Nie umiał jednak dotrzymać kroku walczącej czwórce i popełniał kolejne błędy.
„Trzymaj się blisko nich, jedź czysto, bez błędów” – poprosił inżynier.
Po zakończeniu wyścigu Latifi został pochwalony za dobrą robotę i przypomniano mu o procedurze zjazdu do boksów.
Nie jestem ekspertem więc mogę podjąć się jedynie bardzo pobieżnej oceny prowadzenia auta Latifiego i tych, którzy mają F1 TV Pro zachęcam do weryfikacji moich spostrzeżeń. Według mnie auto z numerem 6 prowadziło się znacznie lepiej niż w ubiegłym roku samochód z numerem 88. Przede wszystkim na hamowaniach było bardzo stabilne, podobnie na wejściach w zakręty. Zwracał na to uwagę George Russell, który i tak miał w ubiegłym roku mniejsze problemy niż Kubica. Latifi gdy miał dogrzane opony, jedynymi momentami niepewności były wyjścia zakrętów, na których musiał czasem lekko odprostować. Nie skarżył się jednak na nic podczas jazdy.
Widać było, że upragniony debiut w F1 jest dla Latifiego dużym przeżyciem. Biorąc pod uwagę zespół, w którym jechał i trudy tego wyścigu, fakt, że nie popełnił wielkich błędów i dowiózł bolid do mety jest dobrym wynikiem.