Z słów Beata Zehndera, managera Alfa Romeo Racing ORLEN dla Auto Motor und Sport, wynika, że Robert Kubica może mieć problem z połączeniem startów w DTM z obecnością podczas weekendów wyścigowych F1.
„Od 25 maja, czyli końca przerwy wakacyjnej wznawiamy stopniowo normalne operacja naszego zespołu. Mimo małej liczby zachorowań na koronawirusa w Szwajcarii podzieliliśmy pracę w fabryce na dwie zmiany by ograniczyć kontakt pracowników. Większość inżynierów pracuje z domu i wrócą do fabryki 29 czerwca. Cały zespół wyścigowy i mechanicy są w fabryce od 15 czerwca. Większość zespołu z działu produkcji wróciła do pracy praktycznie od razu p o zakończeniu zakazów, tak jak kilku inżynierów i aerodynamików. Wszystko zależy od tego, ile jest pracy”.
Zehnder przyznaje, że auto wróciło z Melbourne 25 marca, a zespół mógł jedynie zostawić je z kontenerem w fabryce do zakończenia przerwy letniej. Dopiero po niej auto zostało wyjęte, a części wzięte do przeglądu.
„W Melbourne mieliśmy samochód z ostatnich dwóch dni testów w Barcelonie. Wszystkie poprawki, jakie planowaliśmy w nim potem, zostaną teraz założone. Chcemy je wprowadzić na Spielberg i Silverstone bo nie wiemy, ile wyścigów odbędzie się w tym roku. Nie mamy wiele czasu, ale powinniśmy jeszcze poprawić auto w tym sezonie” – mówi Zehnder.
Ekipie udało się bez problemu odwołać loty i hotele, nie tracąc przy tym dużych pieniędzy. Opłacone już przeloty mają zostać przeniesione na inne terminy. Podobnie było z hotelami.
Menadżer ekipy Roberta Kubicy został też zapytany, jak będzie wyglądało podróżowanie na pierwsze 8 wyścigów sezonu 2020.
„Do Austrii pojedziemy samochodami, ale tak robiliśmy zawsze. To pozwoli nam zminimalizować fizyczne kontakty ze światem zewnętrznym. Po drugim wyścigu w Austrii przejedziemy 400 kilometrów do Budapesztu. Stamtąd do Szwajcarii jest trochę dalej i trudno spodziewać się, aby ludzie pracujący cały weekend jechali samochodami dlatego wrócimy samolotami, jednak nie wiemy czy wyczarterujemy jakiś czy skorzystamy z rejsowych. Kierowcy ciężarówek ściągną samochody do Szwajcarii, a potem polecimy do Anglii – tu również nie wiemy jeszcze jak. Sytuacja jest w tej chwili otwarta i nie mamy pewności, czy nie będziemy musieli być w kwarantannie przez dwa tygodnie. To dlatego trudno cokolwiek teraz rezerwować, bo opłaty za przeloty mogą przepaść. Jeżeli w Anglii wszystko odbędzie się tak, jak jest zaplanowane, to stamtąd polecimy prosto do Hiszpanii” – mówi Zehnder.
Następnie pojawiają się niepokojące w kontekście Roberta Kubicy słowa.
„Zamysł jest taki, że zespół pozostanie razem w „bańce” przez 3 tygodnie. Nikt w tym czasie nie poleci do domu, chyba że w pilnych wypadkach. Potem przystąpimy do wyścigów w Belgii i Włoszech” – dodaje Zehnder
Z Hinwil na tor będzie podróżowało 55 osób, dołączy do nich 12 osób z Ferrari. 10 osób tylko przygotuje garaże po czym wyjedzie.
Zehnder spodziewa się, że europejska część sezonu zostanie przedłużona, co ma według niego sens.
„Mamy nadzieję poznać drugą część kalendarza w połowie lipca. Wówczas wszystko będzie zależało od tego, jak szybko zareagujemy. Zazwyczaj mamy 45 dni na wyścigi za oceanem, teraz będziemy musieli działać szybkiej. Wyczarterowanie całego samolotu to dwa-trzy miesiące przygotowań. Ceny rosną, a nas będzie mniej przy tym samym ładunku cargo. To problem, który musimy jeszcze rozwiązań” – kończy Zehnder.
Źródło: Auto Motor und Sport