Jak po 2 dni testów Robert Kubica oceniał swoją naukę samochodu DTM? Czy powrót do auta po takiej przerwie daje w kość? Ran.de opublikowało ciekawą rozmowę z polskim kierowcą.
Czy Robert cieszy się, że znalazł się na Nurburgring już na początku czerwca?
„Jesteśmy jedną z pierwszych serii, która zorganizowała testy dla swoich kierowców więc musimy się cieszyć, że tu jesteśmy. Zrobiony został duży krok naprzód, że tu jesteśmy, że udało się organizatorom zebrać nas tu i myślę, że to wszystko kwestia przyzwyczajenia, również do nowego systemu pracy w garażu. Wszyscy musimy dostosować się do ograniczeń żeby móc iść do przodu” – mówił Robert Kubica.
Czy gorzej będzie mu się jeździło bez kibiców?
„Gorzej raczej nie, ale inaczej. Będzie dziwne. Zawsze kojarzyłem DTM z dużą liczbą fanów, szczególnie sprzed kilkunastu lat gdy startowałem w Formule 3 i z pełnym padokiem. Tego teraz nie będzie. Ja zawsze mogłem liczyć na kibiców, nawet podczas testów Formuły 1 i zapewne gdyby było to możliwe, to teraz pewnie też byliby na trybunach Nurburgring, mimo że to tylko testy” – dodał Polak.
Czy Kubica ma swoich fanów w DTM?
„Nie jest to bardzo popularna seria w Polsce, ale teraz mam nadzieję, że dzięki moim startom taka się stanie. Na pewno wiele osób będzie ją śledziło, będzie pokazywana na żywo w polskiej telewizji i myślę, że również na trybunach byłoby wielu Polaków”.
Wywiad był przeprowadzany po dwóch dniach testów. Rene Rast zdradził reporterce, że jest bardzo zmęczony po 2 dniach jazd.
„W wyścigach aspekt fizyczny ma wielkie znaczenie, ale wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Do tego dochodzi kwestia koncentracji, stresu. Przy takiej przerwie jednak, cokolwiek by się nie robiło na siłowni, zawsze będzie się cierpiało, zawsze będą siniaki. Ale auto DTM jest mniej wymagające niż auto F1 więc jest OK” – odpowiedział Robert.
Kubica ponownie podkreślił, jak trudnym logistycznie wyzwaniem było ułożenie jego kalendarza wyścigowego i wszystkich aspektów kontraktowych.
„W mojej sytuacji – kierowcy testowego i rezerwowego Alfa Romeo Racing Orlen – nie było łatwo sprostać wszystkim wymaganiom, ale dzięki dobrej woli wszystkich stron, udało się i bardzo dziękuję wszystkim. Robienie dwóch sezonów w jednym w różnych samochodach i kategoriach jest dość skomplikowane. Mam nadzieję, że będę mógł odwdzięczyć się BMW dobrymi wynikami” – powiedział.
Znów podkreślił też szacunek, jakim daży swoją nową serię i jej kierowców.
„Wielu ludzi nie docenia DTM. Ja znam tę serię od bardzo dawna i bardzo ją doceniam. W dzisiejszych czasach nie ma wielu serii, w które byłyby zaangażowane zespoły fabryczne, a w DTM tak właśnie jest. A producenci zawsze dążą do wyciśnięcia maksimum i posiadanie najlepszych kierowców w stawce. Znam wielu zawodników DTM, ścigałem się z nimi w przeszłości i cenię ich bardzo wysoko. Czasem budzę się, wiedząc ile mam lat i pytam siebie, czemu rzucam się na tak głęboką wodę. Ale z drugiej strony, jeżeli sprosta się takim wyzwaniom, to satysfakcja jest większa” – stwierdził.
Jak przebiegało jego zaznajomienie z autem po 2 dniach?
„Są pewne pozytywy, są rzeczy, z których jesteśmy zadowoleni, są rzeczy, które musimy poprawić, czy poświęcić im więcej czasu. Pierwszy wyścig na Spa będzie znakiem zapytania. Znam oczywiście ten tor, ale minie trochę czasu, a potem sesje będą przebiegały bardzo szybko. Pierwsza część adaptacji przebiega bardzo szybko, ale potem trzeba być cierpliwym. Stawka jest bardzo zbita, trzeba dać z siebie maksimum, a w naszej sytuacji nie przyjdzie to od razu. Wiem, że moi fani mają duże oczekiwania, ale musimy złożyć ze sobą wiele rzeczy. Im lepsza stawka, tym większe znaczenie mają detale. Musimy znaleźć sposób by uczyć się jak najszybciej i sprawić, że wszystkie puzzle będą dobrze ułożone. Gdy jesteś debiutantem w jakiejś serii, potrzebujesz oczywiście czasu. W DTM doświadczenie jest ważniejsze – pozwala przewidzieć, jak będzie zachowywało się auto w danych warunkach, które przecież mogą zmienić się z sesji na sesję. Tego nie da się nauczyć, to trzeba zdobyć.
Prowadząca wywiad była bardzo zdziwiona, że Robert nie boi się jazdy po swoim dużym wypadku. Równie zdziwiony tym zdziwieniem był Robert Kubica.
„Nie myślisz, o tym, to jak z upadkiem na rowerze. Jak z niego spadniesz, to przecież nie jest tak, że nie wsiadasz już nigdy na rower” – odparł.
„Nadal są dni, kiedy nie jest łatwo, ale muszę to zaakceptować i odkrywać wciąż na nowo moje ciało. To ogromna praca, której wiele osób nie zauważa, nie zdaje sobie z niej sprawy. Zrobiłem ogromne kroki by zaakceptować siebie, a potem pracować nad sobą bym mógł żyć moim życiem i mieć z tego przyjemność”.
Na stwierdzenie, że niektórzy mogliby nazwać go niepełnosprawnym, odparł: „Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo mnie to ogranicza, choć w prowadzeniu nie przeszkadza mi, ale też nie pomaga. Minęło już 9 lat, nie pamiętam siebie sprzed wypadku. Niektórzy mogą widzieć moje ograniczenia, które oczywiście są, niektórzy mogą mnie widzieć jako niepełnosprawnego, ale jestem jaki jestem i nie mogę już tego zmienić. Oczywiście, zawsze chciałoby się mniejszych ograniczeń, żeby było łatwiej, żebym mógł robić najprostsze rzeczy tak, jak 10 lat temu. Ale musiałem nauczyć się nauczyć wielu rzeczy robić na nowo, mój mózg musiał przestawić się – w wieku 26 lat – i uczyć tego, czego uczą się niemowlęta. Taki jednak jestem, te ograniczenia stały się częścią mojego życia” – mówił Robert.
Źródło: ran.de
Aktualizacja
Robert Kubica dostał na swojego instagrama krótki filmik z testów: