Choć Robert Kubica wrócił na tor, to do ścigał będzie się za dopiero 1,5 miesiąca. Jeszcze niedawno Polak zastanawiam się, jak uda mu się pogodzić wszystkie obowiązki.
„Były momenty przed startem sezonu, gdy patrzyłem na mój kalendarz i myślałem: Nie, to za dużo. Były w nim miesiące, w których nie byłem w stanie wrócić do domu nawet na dwa dni. Był też okres, w którym miałem 11 wyścigów tydzień po tygodniu, potem tydzień przerwy i potem znów 5 tygodni na weekendach wyścigowych. Teraz prawie się śmieję z tego, że były takie myśli w mojej głowie po 3 miesiącach odosobnienia. To tak jak w zimie narzekasz, że jest za zimo, a gdy przyjdzie lato, to narzekasz, że ci za gorąco” – powiedział Polak.
Kubica zdaje sobie sprawę z tego, że nawet gdy wyścigi wrócą, to trudno będzie mówić o powrocie do całkowitej normalności.
„Będziemy musieli reagować na bieżąco na sytuację, podjąć wszystkie środki ostrożności i minimalizować ryzyko. To bardzo delikatlna sytuacja ponieważ z jednej strony bardzo chcemy się ścigać i pewnie wszyscy pasjonaci motorsportu chcieliby zobaczyć nas na torze, ale z drugiej nie możemy podejmować dużego ryzyka po widzieliśmy, że sprawy mogą przybrać poważny obrót. To mocny, niewidzialny przeciwnik i walczymy z nim. Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w kolejnych miesiącach” – dodaje Robert.
Źródło: GP Racing