Okazuje się, że wszyscy najmocniej zaangażowani w sprawę, bardzo późno dowiedzieli się o decyzji Audi o wycofaniu z DTM. Bardzo mocno krytykuje takie zachowanie producenta przedstawiciel BMW. A jaką przyszłość wróżą dla serii, w której ma się ścigać Robert Kubica eksperci?
BMW krytykuje
Zapytany czy jest zdziwiony odejściem Audi z DTM i jego stylem, członek Zarządu BMW do spraw rozwoju, Klaus Frohlich mówi: „Dla mnie to nie tylko szokujące, ale też niesportowe zachowanie by nie porozmawiać z nami wcześniej jako jednym z partnerów serii. Jestem rozczarowany, tak się nie robi, szczególnie w obecnej sytuacji DTM, cierpiątej po odejściu R-Motorsport” – mówi.
Frohlich, który odchodzi w czerwcu na emeryturę, przypomina odejście Mercedesa z serii sprzed kilku lat.
„Kiedy wycofywał się Mercedes, Ola Kallenius (ówczesny szef rozwoju, a teraz szef Daimlera), zadzwonił do mnie osobiście i wyjaśnił przystkie kwestie. Dopiero potem cokolwiek ogłaszano. To było odpowiednie i profesjonalne. Ze strony Audi tego zabrakło” – mówi Niemiec, który przyznaje, że dowiedział się o odejściu Audi tuż po oficjalnym komunikacie kiedy zadzwonił do niego Gerhard Berger.
„On też dowiedział się bardzo późno i to nie od władz, a od zwykłych pracowników Audi. Jestem z nim wstałym kontakcie. Audi świadomie wywołało egzystencjonalny kryzys DTM. Razem z Gerhardem bardzo leżała nam na sercu przyszłość DTM. Teraz jesteśmy w sytuacji, w której BMW nie może być jedynym uczestnikiem serii. Musimy teraz przemyśleć strategię działania. Nie mamy innego wyjścia” – mówi Frohlich.
Czy odejście Audi było według niego uzasadnione z biznesowego punktu widzenia?
„Nie jestem uprawniony do oceny innej firmy, ale z mojego punktu widzenia Audi przechodzi głębokie przemiany. Pod znakiem zapytania jest dla mnie jednak uzasadnianie odejścia z DTM i skupienie się na Formule E, przejściem na elektromobilność w dalszej perspektywie. Formuła E to nadal prototypy, z którymi mieliśmy do czynienia jako BMW podczas naszej obecności w F1. Z punktu widzenia klientów, nasze BMW M4 jest im bliższe”.
Frohlich przyznaje, że DTM ma teraz problem, ale jakiekolwiek decyzje BMW obecnie nie zapadną. Ocena sytuacji nastąpi po zakończeniu kryzysu związanego z koronawirusem.
„W krótkiej perspektywie, DTM ma problem biorąc swoje podejście do ścigania pod uwagę. Musimy teraz myśleć nieszablonowo. Być może potrzebna będzie przerwa w działaniu serii. To się już zdarzało w historii i DTM wychodziło z takich prób. Wierzę, że ta seria nadal jest bardzo aktrakcyjna i ma przyszłość przed sobą. Czeka nas być może największy kryzys od 1945 roku, firmy muszą liczyć się z cięciem kosztów, a to odbija się motorsporcie. Według mnie jednak, nie można z niego całkowicie zrezygnować” – dodaje.
Rast też dowiedział się późno
Kulisy decyzji Audi wyjawia też Rene Rast – kierowca Audi i aktualny mistrz DTM.
„Mieliśmy konferencję telefoniczną w poniedziałek i dopiero wtedy dowiedzieliśmy się o decyzji. Było sporo plotek w kulisach, ale my cały czas mieliśmy nadzieję. Dlatego gdy się dowiedzieliśmy, był to dla nas szok. Mimo wszystko nie spodziewaliśmy się takiego rozwoju spraw. Potem byłem bardzo zajęty. Musiałem w ciągu 24 godzin ładować mój telefon 3 razy bo wciąż dzwoniono w tej sprawie. Było tego więcej niż gdy zdobyłem mistrzostwo DTM. Cieszyło mnie to zainteresowanie, ale smutek przeważał nad wszystkim. Każdy z kierowców Audi był w szoku. Wszyscy płyniemy na tej samej łodzi – my, nasze rodziny, managerowie, mechanicy i wszyscy ci, którzy żyją z DTM. Mnóstwo osób z dnia na dzień zdało sobie sprawę, że nie wie co będzie robić w 2021 roku” – mówi Rast.
Jeszcze przed ogłoszeniem, kierowca Audi obiecał kibicom live chat na Twitchu.
„Zastanawiałem się, czy w tej sytuacji powinienem się łączyć, ale nie chciałem by wyglądało to jak chowanie głowy w piasek. Było mi jednak bardzo trudno rozmawiać. Miło mi, że społeczność doceniła moją obecność bo mimo wszystko wygrywamy i przegrywamy razem”.
Czy po takich ogłoszeniach znajdzie jeszcze motywację do jazdy w sezonie 2020?
„Oczywiście, że chcę się ścigać. I nie tylko dla samej jazdy, ale też by pożegnać się z Audi z honorem. Niestety, będzie to miało większy sens, jeżeli odbędzie się przy udziale kibiców, a to nie będzie proste w tym roku. Chciałbym w 2020 przejechać jak najwięcej wyścigów i ponownie sięgnąć po mistrzostwo” – mówi Rast.
Czy jego kariera w DTM jest już skończona?
„Widziałem siebie w DTM przez następne 3 czy 5 lat. Planowałem w tej serii zakończyć moją karierę. Teraz jest na to zdecydowanie za wcześnie” – mówi Niemiec, nie wykluczając jednak udziału na przykład w Formule E, której bolidem jeździł w 2016 roku i sprawiło mu to sporo frajdy.
A jak Rast widzi w tej sytuacji przyszłość serii DTM?
„Jestem pewien, że Gerhard Berger i ITR szukają teraz rozwiązania. Nie wiem, co się wydarzy, ale byłbym szczęśliwy, gdyby DTM przetrwała – niezależnie w jakiej formie” – mówi Rast.
Jest jeszcze nadzieja
Eksperci widzą jeszcze nadzieję dla DTM. Według Christiana Dannera z RTL, odejście Audi stwarza idealny moment dla japońskich producentów na przyjście do serii, w której będą mieli tylko jednego rywala.
Altrfid Heger, dwukrotny zwycięzca w DTM i były kierowca BMW uważa, że jeszcze nie jest za późno na uratowanie serii. „Odejście Audi nie jest nokautem. Nadal możliwe jest zmienienie ragulaminu sportowego i technicznego patrząc na dłuższą perspektywę. Udział samochodów takich jak Porsche RSR, Chevrolet Corvette czy Aston Martin lub Ferrari byłby dobrym krokiem dla serii. Te auta GT są tylko jednym ze składników WEC. Tu błyszczałyby w rękach zespołów klienckich” – uważa kierowca.
Podobnego zdania jest Hans-Joachim Stuck, który dopuściłby udział aut GT3 w serii.
Źródło: motorsport-magazin, motorsport-total