W rozmowie z TVP Sport Robert Kubica mówił o momentach, które zmieniły jego sportowe życie. Nie zabrakło ciekawych wspomnień z kartingu czy pierwszego testu bolidem F1.
Robert wspominał m.in, że swoich kartingowych rywali z Włoch najpierw poznawał w… gazecie.
“Pamiętam, że oglądałem wtedy w Polsce włoską gazetę poświęconą kartingowi – VROOM. Pamiętam, że jak potem jechaliśmy z tatą na trening, to mówiłem mu: A tego to znam z gazety. Tata mówił, że to niemożliwe, ale później tabele wyników to potwierdziły”.
Najważniejsze dla pewności siebie młodego kierowcy z Krakowa były pierwsze kartingowe sukcesy.
“Przez 2-3 lata jeździłem gokartem przed startów. Pierwszy raz zobaczyłem że jestem dobry dopiero w 1998 roku podczas mistrzostw Włoch. Jechałem do Włoch zupełnie nie wiedząc, co mogę zdziałać. Oczywiście w Polsce podczas trzech sezonów wygrałem sporo, ale poziom we Włoszech wtedy był dużo wyższy. Jechałem z nadzieją na wejście do finału czyli do najlepszej 34-ki. Był pierwszy trening i podjechaliśmy do parku przedstartowego. Wszyscy kierowcy fabryczni i nie tylko mieli ładnie pomalowane kaski, oklejone gokarty, sprzęt. Ja miałem biały kask, zielony kombinezon i białego gokarta, na którym jedyną naklejką było moje imię i nazwisko. Gdy wyjechałem na tor, jechałem za Jarkiem Janiszem – czeskim kierowcą, jeżdżącym na bardzo wysokim poziomie. Na pierwszym treningu usiadłem mu na ogonie żeby zobaczyć jak mi idzie, podpatrzyć linię. Ale okazało się, że byłem szybszy. Oczywiście po tym treningu tata powiedział mi, że na pewno nie jechał na pełnej mocy, że pewnie docierał silnik. Gdy po kwalifikacjach wjechałem na wagę, popatrzyłem na ekran z wynikami. Zacząłem szukać swojego nazwiska od dołu tabeli, dojechałem do jej środka, ale go nie było. No to zacząłem znowu od dołu. Okazało się, że byłem na samym szczycie” – wspomina Robert.
Innym wydarzeniem, które bardzo mocno wpłynęło na przyszłość Roberta Kubicy był jego test z Renault w 2005 roku.
“Do tych testów też podchodziłem jak do przygody. Wiedziałem, że jestem tam na dostawkę, bo testuje tam zespół mistrzowski. Wiadomo było, że nie chcieli żebym tam jeździł, ale nie mieli wyjścia bo wygrałem World Series by Renault. Myślałem, że ludzie z obsługi będą podchodzić do mnie tak, że przyjedzie sobie pojeździć jakiś Polak i pewnie nie byli do tego przychylnie nastawieni. Ale okazali się otwarci i bardzo mi pomogli. Same testy też wypadły bardzo dobrze. Dzień przed nimi byłem już w Barcelonie i widziałem innych testujących. Ostatni zakręt starej konfiguracji był bardzo szybki. Jechało się tam 260 km/h. Gdy przejechał Coulthard, powiedziałem sobie: nie, ja tego nie mogę zrobić, to niemożliwe żebym sobie poradził. A 24 godziny później wsiadłem do bolidu F1 i tak naprawdę od pierwszych okrążeń wychodziło mi całkiem nieźle. Pomógł mi w tym bardzo bolid, bo był niesamowity i do dziś pozostaje chyba najlepszym, jakie prowadziłem w karierze. Gdybym przez te 35-40 okrążeń jeździł wolniej o półtorej sekundy wtedy to pewnie nikt by mi drugiej szansy nie dał” – powiedział Robert o początku grudnia 2005.
Czy zachowywał pamiętki z tamtego okrasu, na przykład zielony kombinezon?
“Pewnie jakieś kombinezony z tego okresu mam, ale prawda jest taka, że rodzice wtedy sprzedawali sprzęt bo pieniądze były ważne, a sytuacja w Polsce była jaka była. Pamiętam pierwsze kroki do sponsorów czy jakieś wywiady to nikt nie wiedział jak się pisze karting” – odpowiedział.
Jan Piasecki zadał też ważne pytanie o DTM – czy jeżeli seria nie wystartuje by przetrwać, to Robert będzie szukał innej kategorii.
“Tak na pewno, moim priorytetem jest ściganie. Sytuacja sporo zmieniła się w ciągu 2-3 miesięcy. Będziemy musieli reagować i dostosowywać się do tej sytuacji. Myślę jednak, że DTM zrobi wszystko, żeby te mistrzostwa były, być może w innym wydaniu przy zmienionym kalendarzu” – powiedział Kubica.
Cały wywiad obejrzycie poniżej:
Źródło: TVP Sport