Szwajcarski portal Neue Zürcher Zeitung przeprowadził bardzo ciekawą rozmowę z Robertem Kubicą na temat jego roli w Alfa Romeo Racing Orlen, roku w Williamsie i powrocie do ścigania. Poniżej przeczytacie przetłumaczoną cała rozmowę.
Pytanie: W jakim tempie teraz podróżujesz?
Robert Kubica: Obecnie 0 km/h. Jestem w moim domu w Monako od tygodni. A kiedy mówię, że siedzę w domy, to przez 99% czasu z niego nie wychodzę.
P: Czy to oznacza, że w ciągu tego 1% przemieszczasz się?
RK: Jeżeli tak chcecie to ująć, to tak, ale to oznacza jedynie wyjście po coś do jedzenia.
P: Co taki styl życia oznacza dla osoby, która bardziej komfortowo czuje się jadąc 300 km/h?
RK: Odkrywanie nowych talentów! Na przykład naukę gotowania.
P: Co jest w diecie sportowca, gdy zrzucanie wagi nie jest już tak ważne w Formule 1 jak było kiedyś?
RK: Przestałem jeść mięso jakiś czas temu dlatego w mojej diecie często znajdują się ryby, warzywa i ryż.
P: Jak zachowujesz dobrą formę?
RK: O to można zadbać w mieszkaniu. Ja jeżdżę na trenażerze i wystarcza mi to. Wykonuję również mocny trening mentalny.
P: W tym aspekcie powinieneś być na poziomie mistrzowskim.
RK: Masz na myśli mój wypadek rajdowy po którym miesiącami walczyłem o życie, a potem o powrót do Formuły 1? Dziś sytuacja jest bardziej dramatyczna dla ogółu. Wówczas byłem jednym z małej grupy pacjentów na oddziale intensywnej terapii. Z drugiej strony efekty wypadku dla mnie były bardziej drastyczne, szczególnie w pierwszych miesiącach. Ale przynajmniej wiedziałem z czym walczę. Dziś nasz przeciwnik jest niewidzialny.
P: Czy wyniosłeś coś z tej rekonwalescencji?
RK: Tak trudne chwile zmieniają człowieka. Ten czas pokazał mi, jak bardzo człowiek potrafi się zaadaptować jeżeli zaakceptuje pewne rzeczy. Trzeba sobie stawiać osobiste cele, nawet jeżeli ich osiągnięcie jest bolesne. Zawsze trzeba widzieć światełko na końcu tunelu. Dzięki mojej karierze wiem, że zawsze można osiągnąć to, co się chce. Nie można tracić pozytywnego myślenia.
P: Po odwołaniu Grand Prix Australii, wiele rzeczy musiałeś zostawić niedokończonych.
RK: Przed Melbourne byłem bardzo zajęty moimi testami z Alfą Romeo w Hinwil i pracą z BMW, w którym mam jechać w DTM. Przygotowania do sezonu rozpoczęły się. Teraz wszystko jest zawieszone. już teraz brakuje mi wielu rzeczy, łącznie z ludźmi z motorsportu.
P: Poza oczywistymi chęciami – czy byłbyś teraz w stanie od razu zacząć pracę od nowa czy potrzebna byłaby rozgrzewka?
RK: Nauczyłem się po moim wypadku jednego: zawsze trzeba utrzymywać pasję do tego, czym się żyje. Dlatego mając ją, nie mogę doczekać się startu i buduję w sobie tę pasję.
P: Po tym jak dostałeś się ponownie do F1, pod koniec ubiegłego roku mogłeś powiedzieć sobie: OK, dokonałem tego, udowodniłem wszystkim, że można wrócić. To koniec.
RK: Teraz, kiedy ma się więcej czasu dla siebie, myśli się więcej. Ale mimo wszystko – bycie w F1 to nadal moje nawiększe marzenie. Spełniło się. Myć może teraz odczuwam to jeszcze bardziej, bo nie ma jazdy. Więcej staje się teraz jasne. Dla mnie na przykład nie ma na świecie serii, którą bym wolał ponad F1″.
P: Czyli jesteś uzależniony
RK: Nazwijmy to tak- największą satysfakcję czerpię z motorsportu.
P: Jak to było wrócić do Hinwil, gdzie zaczęła się Twoja kariera w F1?
RK: Nigdy nie zapomnę tego, co BMW Sauber zrobiło dla mnie. Moja kariera w F1 nie istniałaby, gdyby nie wsparli mnie wtedy. Z samego tego powodu to miłe i szczególne uczucie być ponownie częścią tego środowiska.
P: W Alfie Romeo jesteś kierowcą rezerwowym i rozwojowym, skupiając się na aktywności w symulatorze. Czy powrót do roli kierowcy wyścigowego jest możliwy?
RK: To nowy rozdział i zobaczymy, jak się potoczy. Jeżeli jest jedna lekcja, którą przyjąłem w 2011 roku, to taka, że nie ma nic pewnego.
P: Podczas jazd testowych F1 w Barcelonie w lutym jechałeś C39. Czy czułeś się w nim komfortowo?
RK: poszło całkiem dobrze. Szybko nabrałem dobrych odczuć w aucie. Wrażenia były podobne jak z pierwszych jazd Sauberem – nie tylko dlatego, że ustanowiłem najlepszy czas dnia.
P: Nie mogłeś się w pełni cieszyć powrotem w 2019 roku z Williamsem. Byłeś z tyłu stawki.
RK: To był cholernie trudny rok. Nie tylko dla mnie, ale dla całego zespołu. Nie byliśmy w stanie jechać na innych miejscach niż ostatnie i nikt nie był w stanie zobaczyć, ile rzeczywiście zrobiłem i jak jeździłem. Kierowcy zazwyczaj oceniani się po wynikach, a te były rozczarowujące. Nie był to rok, na który liczyłem.
P: A zatem był to stracony rok?
RK: Nie można tak powiedzieć. Było w nim wiele pozytywnych rzeczy, które zabiorę ze sobą. To również oznacza, że wszystkie znaki zapytania i dyskusje zostały ucięte na temat tego, czy mogę się ścigać. Ludzie nie wątpią już w moje możliwości.
P: Alfa chce zająć miejsce w środku stawki, gdzie rywalizacja jest największa. Jakie ty masz osobiste cele na ten sezon?
RK: Jestem tu by się poprawiać – wspólnie z zespołem.
P: W branży jesteś uznawany za jednego z najlepszych kierowców w symulatorze, jeżeli nie najlepszego. Jak doszedłeś do tej reputacji?
RK: To tak naprawdę szalone, bo przed wypadkiem jeździłem dla zespołów, które nie miały symulatorów. Dopiero po kontuzji wsiadłem do symulatorów – najpierw by trenować moje zdolności. Wracając do bycia kierowcą wyścigowym, takie ćwiczenia były dla mnie ważne i pożyteczne. Czas spędzony w symulatorze Mercedesa był najlepszym programem rehabilitacyjnym, jaki mógłbym sobie wymarzyć. Byłem w stanie zebrać dużo doświadczenia z symulatorami jako narzędziem do rozwoju samochodu.
P: Na początku roku doczekaliście się symulatora w Hinwil, który sprawia, że Alfa jest najlepszą ekipą w tym aspekcie. Potem jednak powiedziano, że może zająć nawet rok uczynienie go w pełni funkcjonalnym. To skomplikowane.
RK: To bardzo długi proces, na który składają się wysiłek i czas spędzany w prawdziwym samochodzie. Rezultaty z symulatora muszą korespondować z tym, co dzieje się na torze. Trzeba mieć ogromną ilość danych i informacji od kierowcy, a czasami szczęścia.
P: Jest miejsce na szczęście tam, gdzie wszystko jest obliczane przez superkomputery?
RK: Wiem, o czym mówię. Siedzisz tam tygodniami i przeprowadzasz szczegółowy program testowy non stop. A potem wystarczy, że zmieni się jeden zestaw śrub i nagle schodzisz mocno z tempem. To szczęście, którego potrzeba, nawet przy bardzo ciężkiej pracy. Kiedy znajdziesz swój problem, tworzący auto mogą szybciej rozwijać auto lub je zmieniać. To, co jest tworzone od razu jest testowane wirtualnie i wiesz już, ile jest warte, czy może być założone do samochodu bez strat w czasie i materiale. Nie da się działać wydajniej.
P: Czy komputery nie sprawią, że w końcu staniecie się bezrobotni?
RK: Oczywiście, sztuczna inteligencja może starować czymś w dobrym kierunku, ale czucie kierowcy rajdowego, wyczuwanie zachowania auta w konkretnych sytuacjach nie może zostać odwzorowane. Feedback musi pochodzić od kierowcy, a to jest niesamowicie ważne dla inżynierów.
Źródło: nzz.ch