Okres kwarantanny spowodował zaburzenia funkcjonowania w wielu dziedzinach życia. Sport w ogóle i Formuła 1 wydają się być tymi mniej istotnymi dla funkcjonowania światowej gospodarki, czy nawet dla zwykłej, codziennej, ludzkiej egzystencji. Niemniej, rzesza fanów na całym świecie utraciła jakby taką rzeczywistość alternatywną, miejsce realizacji pasji i coś, do czego można było uciec po ciężkim tygodniu pracy.
Żeby jakoś umilić ten trudny dla fanów F1 czas pozostawania w domu i oczekiwania na coraz to mocniej odwlekany początek sezonu Królowej Sportów Motorowych, co tydzień będziemy starali się przypomnieć Państwu jakiś #sezonF1 z przeszłości. Swoje propozycje sezonów umieszczajcie w komentarzach. Na początek lecimy z rokiem 1976.
Rok w F1 niezwykle dramatycznej walki o tytuł, wspominanej przez lata, będącej nawet motywem przewodnim pewnego filmu. Zaczynajmy!
Przed sezonem miało miejsce kilka zmian. Między innymi, zespół McLaren opuścił dwukrotny mistrz świata Emerson Fittipaldi, a w jego miejsce do brytyjskiej ekipy przyszedł młody i porywczy James Hunt z Hesketh’a. Brazylijczyk zaś dołączył do brata Wilsona w rodzinnym zespole Copersucar Fittipaldi.
W F1 zadebiutował zespół Ligier. Na chwałę tego francuskiego, prywatnego zespołu założonego przez Guy Ligier’a, o punkty walczył osamotniony Jacques Laffite. Nowy właściciel Matry nie mógł sobie pozwolić jeszcze na wystawienie drugiego auta.
W ekipie Tyrrell, dowodzonej przez brytyjskiego wizjonera Kena Tyrrella, pozostali Jody Scheckter i Patrick Depallier. Zespół nie osiągał obiecujących rezultatów, ale kierowcy pozostali, omamieni perspektywą, mającego zrewolucjonizować Formułę 1, sześciokołowego modelu P34, jaki miał zadebiutować w trakcie sezonu.
Aż 17 z 21 zespołów, które wystartowały i zostały sklasyfikowane w mistrzostwach roku 1976, korzystało z silników V8 Cosworth DFV zbudowanych i sfinansowanych przez Forda. Tylko Ferrari, Ligier-Matra, Brabham-Alfa Romeo i BRM były wyposażone we własne jednostki napędowe.
Pierwotne plany zakładały, że sezon zostanie zainaugurowany w Argentynie, ale z powodów ekonomicznych weekend wyścigowy tam się nie odbył. Po raz pierwszy kierowcy F1 stanęli więc na starcie wyścigu 25 stycznia na torze Interlagos na przedmieściach Sao Paulo. Pole position zdobył nowy podopieczny McLarena – Hunt. Drugi zakwalifikował się Niki Lauda z Ferrari, a lokalny bohater – Emerson Fittipaldi był piąty. Po starcie doszło do kolizji, w wyniku której z czołówki wypadli kierowcy Lotusa – Andretti i Peterson. Na prowadzenie, w drugim Ferrari wyszedł Clay Regazzoni jednak w wyniku kontaktu z Jean-Pierre Jarrie, Szwajcer musiał zaliczyć niespodziewany pit stop i prowadzenie oddał Laudzie. Hunt odpadł z zawodów przez problemy z przepustnicą. Pierwszy wyścig sezonu 1976 wygrał Lauda, Podium uzupełnili Patrick Depallier z Tyrrella i Tom Pryce z teamu Shadow.
Początek sezonu wskazywał, że zespół Ferrari z modelem 312T utrzymał formę z roku poprzedniego i jedynie James Hunt z McLarena mógł przełamywać ich dominację. Przypuszczenia te potwierdziła druga Grand Prix w tym sezonie – zawody na torze Kyalami w RPA. Kwalifikacje wygrał Hunt przed Ferrari Laudy i Johnem Watsonem w amerykańskim teamie Penske. Austriak wyprzedził Hunta przed pierwszym zakrętem i wygrał wyścig, a Brytyjczyk o swoje 2 miejsce walczyć musiał jeszcze, z ostatecznie 3, kolegą z zespołu, Niemcem Johenem Massem. Dalej finiszowali Scheckter, Watson czy Andretti.
Trzecim weekendem wyścigowym w sezonie 1976 była Grand Prix USA-Zachód. Po raz pierwszy „za Oceanem” miały odbyć się dwa wyścigi w sezonie. Na zachodnim wybrzeżu USA organizatorzy przygotowali uliczny tor w Long Beach. Swoją charakterystyką miał nawiązywać nieco do europejskiego Monaco. „Na starcie, zdobywca pole position, Clay Regazzoni z Ferrari, wystrzelił jak z procy. Na pierwszym zakręcie Brambilla wcisnął Reutemanna w ścianę, przez co obaj odpadli z wyścigu. Na ostatnim nawrocie pierwszego kółka, w Lotusie Nilssona pękło tylne zawieszenie i uderzył z prędkością ponad 250km/h w bariery. Na szczęście kierowcy nie stało się nic poważnego. Watson uderzył w tył Laffite’a, co skończyło się uszkodzeniem przodu pojazdu Brytyjczyka i obrotem Francuza, który z ósmego, spadł na czternaste miejsce. Andretti odpadł z wyścigu przez awarię, a Depailler spadł z 3. na 7. miejsce po obrocie. Na 20 okrążeń przed końcem, jadący na drugim miejscu Niki Lauda zgłosił problemy ze zmianą biegów, przez co zaniechał atakowania swojego zespołowego kolegi i zdecydował, że bardziej opłaca się ukończyć wyścig za prowadzącym Regazzonim niż ryzykować kompletnym zniszczeniem skrzyni. Na ostatnim okrążeniu został mu tylko pierwszy i piąty bieg.” Ostatecznie Lauda do mety dojechał drugi za Clayem Regazzoni. Trzeci był Patrick Depallier z Tyrrella. Startujący z 3 pola James Hunt zaliczył wypadek i zmuszony był wycofać się z rywalizacji.
W międzyczasie, na torze Brands Hatch odbył się niezaliczany do mistrzostw Race of Champions, wygrany przez Jamesa Hunta, przed Alanem Jones’em i Jackim Ickx. Obaj kierowcy Ferraari, startujący w nowym modelu 312T2 nie ukończyli rywalizacji.
Czwarta runda mistrzostw była jednocześnie inauguracją europejskiej części sezonu. Pierwszy weekend wyścigowy miał miejsce na początku maja w Hiszpanii. Od tego „eventu” obowiązywać miały już nowe przepisy techniczne. M. in. zakazano stosowania wysokich wlotów powietrza do silników czy obowiązkowo zwężono rozstaw osi. W związku z tym, miejsce miały debiuty nowych aut. Jak już zostało to wspomniane, model 312T Ferrari zastąpił nieco zmodyfikowany 312T2. McLaren, nowe auto szykował dopiero na dalszą część sezonu. Na torze Jarama pojawili się tylko ze zmodyfikowanym modelem M23, który rozpoczął ten sezon. Prawdziwy szok wywołał za to zaprezentowany światu przez Tyrrella model P34, który z przodu, w miejscu koła posiadał dwa mniejsze kółka. Początkowo konstrukcja zdawała się spełniać oczekiwania, a prowadzący ją Francuz Depallier w kwelifikacjach uległ tylko Huntowi i Laudzie. Po starcie z pole position, zwycięstwo dowiózł Hunt. Drugi był Lauda, a trzeci Gunnar Nilsson z Lotusa. Świetnej 3 pozycji ze startu nie utrzymał Depallier. Sześciokołowy Tyrrell nie wytrzymał trudów wyścigu i Francuz rozbił go na 25 okrążeniu zawodów. Tuż po wyścigu sędziowie stwierdili po pomiarach, że bolid Hunta jest za szeroki i zdyskwalifikowali Brytyjczyka. Zwycięstwo przypadło więc Laudzie, a na podium wskoczył Carlos Reutemann z Brabham’a. Wartym podkreślenia, jest wyczyn Crisa Amona. Zajmując piąte miejsce na mecie, został zdobywcą ostatnich punktów w F1 dla Nowej Zelandii do czasów Brendona Hartleya i jego 10 miejsca w Grand Prix Azerbejdżanu 2018.
W piątym wyścigu sezonu – Grand Prix Belgii bezkonkurencyjne okazało się Ferrari. Jego kierowcy zajęli pierwszy rząd na starcie, a Niki Lauda przekuł pole position w zwycięstwo. Jego najgroźniejszy rywal – Hunt, który po starcie był nawet na 2 pozycji, musiał wycofać się z zawodów z powodu awarii skrzyni biegów.
W Monaco, po raz drugi w karierze, Lauda wywalczył pole position. Po starcie odjeżdżał stawce, a zadanie dodatkowo ułatwił mu Ronnie Peterson z Marcha, który z sensacyjnego 3 pola na starcie przebił się na 2 miejsce i spowolnił w ten sposób atakującego z P2 Claya Regazzoni’ego. Na 24 okrążeniu, z wyścigu wycofał się dopiero 9 w sesji kwalifikacyjnej James Hunt. Brytyjczyka wyeliminowała awaria silnika. Obaj ścigający lidera zawodnicy, rozbili swoje bolidy na plamie oleju, a dzięki temu za plecemi Laudy, swoje Tyrrelle P34 do mety dowieźli Jody Scheckter i Patrick Depallier.
W Skandynawii, na szwedzkim lotnisku Anderstorp dominował zespół Kena Tyrrella. Prowadzący model P34 Jody Scheckter zdobył pierwsze dla popularnego „sześciokołowca” pole position. Później, wraz z Patrickiem Depallier za plecami, zdobyli dwa pierwsze miejsca na podium. Trzecie, zamiast rewelacyjnego w ten weekend Crisa Amona, którego historycznego podium pozbawiła awaria zawieszenia jego Ensign, zajął Niki Lauda. James Hunt był piąty.
W międzyczasie, „światek F1” został poinformowany, że apelacja McLarena, złożona wskutek dyskwalifikacji Jamesa Hunta z wyników Grand Prix Hiszpanii została rozpatrzona pozytywnie i Anglik ponownie mógł cieszyć się z wygrania tamtych zawodów.
Następna GP, wyścig we Francji nie przyniósł nadspodziewanych emocji. Startujący z pole position Hunt przegrał start z Laudą, ale samochód Ferrari nie wytrzymał zbyt długo – po 8 okrążeniach posłuszeństwa odmówił silnik. Podobne problemy dotknęły też drugiego kierowcę Włochów – Regazzoniego. Znakomicie pojechał za to Hunt i dojechał do mety jako pierwszy, podium dopełnili Scheckter z Tyrrell’a i Watson z ekipy Penske.
W trzeci weekend lipca, środowisko F1 zebrało się na Brands Hatch, gdzie odbywać miała się brytyjska Grand Prix. W kwalifikacjach najszybszy okazał się Lauda, przed Huntem i Andrettim w Lotusie. Wyścig wzbudził zaś wielkie kontrowersje. Tuż po starcie doszło do kolizji Regazzoniego z Laudą, Szwajcar stanął w poprzek toru, a ominąć go nie dali rady m. in. James Humt i Jacques Laffite. Ogłoszono restart. Ku zdziwieniu rywali w paddocku, do potórzonego startu stanęli także, w zapasowych autach, uczestnicy incydentu. Po restarcie wydawało się, że Lauda dowiezie zwycięstwo przed Huntem i Regazzonim. W obu Ferrari zawiodła jednak skrzynia biegów i Lauda stracił prowadzenie, a Regazzoni musiał się wycofać z wyścigu. Dzięki temu, ku uciesze fanów, wyścig wygrał lokalny idol James Hunt, zaś trzeci skończył Jody Scheckter, który tym samym przedłużył znakomitą passę Tyrrell’a.
Po wyścigu, sędziowie, podparci wnioskami kilku zespołów, zdecydowali, że użycie samochodów zapasowych było nielegalne i wykluczyli z końcowych wyników wszystkich trzech uczestników kolizji z 2 okrążenia pierwszego wyścigu. Dzięki tej decyzji, z drugiego podium z rzędu cieszyć mógł się John Watson z teamu Pesnke.
Sierpień przyniósł jedne z czarniejszych dni w F1 w tamtym okresie – Grand Prix Niemiec. Mimo, że wspominana, jako ikoniczny moment sezonu 1976, wolelibyśmy, żeby nigdy się nie odbyła. A była taka możliwość! Miejscem akcji był malowniczy, ponad 20 kilometrowy tor Nurburgring, a w zasadzie jego pętla północna. Tor tyle piękny co niezwykle niebezpieczny. Do tego, w dniu GP doszła mokra od deszczu, śliska nawierzchnia i unosząca się w powietrzu mgła. Przed wyścigiem, zaniepokojeni kierowcy zwołali spotkanie, na którym debatowano nad bojkotem zawodów. Ostatecznie nic z tego nie wyszło i wyścig wystartował.
Kierowcy ruszyli. Prowadzenie objął Clay Regazzoni z Ferrari. Lauda wystartował słabo, stracił kilka pozycji. Na koniec pierwszego okrążenia, większość czołówki zjechała po opony na suchą nawierzchnię. To sprawiło, że na czele znalazł się Jochen Mass z McLarena.
„Na drugim okrążeniu prowadzone przez Austriaka Ferrari wpada w zakręt Bergwerk. Bolid traci przyczepność, zarzuca nim, z ogromną siłą uderza w barierę. Od razu staje w płomieniach, pali się jak pochodnia, wciąż wirując. Jeden z nadjeżdżających samochodów daje radę go ominąć, drugi już nie, wbija się w przód stojącego w ogniu bolidu Austriaka. Dramat trwa, Lauda wciąż jest uwięziony w kokpicie. Zatrzymują się inni zawodnicy, ruszają na ratunek, próbują gasić pożar, a przede wszystkim wyciągnąć z piekła kolegę. Służby ratunkowe – przed czym Austriak tak przestrzegał przed wyścigiem – docierają z opóźnieniem, bo na Nordschleife wszędzie jest daleko.”
Ostatecznie, z pomocą kierowców: Guy’a Edwardsa i Arturo Mezario, steward’om udało się wydostać nieprzytomnego Laudę z samochodu. Został on przetransportowany do szpitala Koblenz, a później Ludwigshefen. U Austriaka stwierdzono liczne obrażenia, w tym poparzenia rąk i głowy, złamania oraz urazy płuc. Lekarze nie potrafili stwierdzić jednoznacznie, czy Lauda przeżyje. Austriak otrzymał nawet od księdza sakrament namaszczenia chorych.
W cieniu wypadku odbył się restart wyścigu. Od początku prowadził Hunt. Gonił go Regazzoni, ale nie radził sibie na wilgotnej nawierzchni. Świetnie jechał Carlos Pace z Brabhama, ale możliwości jego auta wystarczyły jedynie na P4. Wyścig wygrał Hunt przed Scheckterem z Tyrrella i Massem w drugim McLarenie.
Pod nieobecność Laudy, z odbywającej się dwa tygodnie po zawodach w Niemczech, GP Austrii wycofał się zespół Ferrari. Absencji tej w pełni nie wykorzystał James Hunt, który mimo startu z pole position zajął dopiero 4 miejsce. Dość niespodziewane, pierwsze zwycięstwo w karierze i w historii zespołu Penske, odniósł John Watson.
Przed końcem wakacji roku 1976 odbył się wyścig jeszcze w Holandii. Do rywalizacji, choć tylko z jednym autem – tym prowwadzonym przez Regazzoniego, powróciło Ferrari. Weekend ten był ważny także z innego powodu – zespół McLaren zaprezentował wówczas nowy model bolidu – M26. Na torze, James Hunt wykorzystał problemy z ciśnieniem oleju w aucie startującego z P1 Ronniego Petersona i wygrał wyścig przed Regazzonim z Ferrari i Andrettim z Lotusa.
W drugi weekend września, wszyscy związani z F1 spotkali się w królewskim parku Monza na Grand Prix Włoch. Ku uciesze włoskich tifosi i zdziwieniu „ludzi paddocku”, na Monzie dokonał się błyskawiczny powrót Laudy. Zaledwie 6 tygodni po wypadku, który sprawił Austiakowi tak dużo obrażeń i omal nie kosztował go życia, ten stanął na starcie Grand Prix.
– Wiedziałem, że muszę wrócić, żeby z tym koszmarem jakoś sobie poradzić. Nie mogłem rozczulać się nad sobą, nie chciałem – powiedział Lauda. Co prawda, w kwalifikacjach nie spisał się rewelacyjnie zajmując piąte miejsce, ale jego główny rywal do mistrzostwa Hunt, został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy zawór paliwa. W wyścigu Lauda, po początkowych problemach, zajął czwarte miejsce. Zwiększył jednak przewagę nad Huntem, który po 11 okrążeniach wypadł z toru i nie ukończył zawodów. Wyścig wygrał Ronnie Peterson, przed Clayem Regazzonim i Jacquesem Laffite.
Kolejne dwa wyścigi, Grand Prix Kanady i USA – Wschód padły łupem Hunta, a Lauda zdobył w nich zaledwie 4 punkty.
Przed finałem sezonu w Japonii, Lauda miał 3 punkty przewagi nad Huntem i był faworytem do tytułu. Aura nad torem Fuji przypominała tę z Nurburgu. Okolicę spowiła ulewa, a nad torem unosiła się mgła. Początkowo rozważano, żeby odwołać wyścig w Japonii. Władze Formuły 1 naciskały jednak, żeby wyścig się odbył. Widoczność była mocno ograniczona, a tor pokryty był dużą warstwą wody. Dodatkowo, kontrowersje wzbudzała też kwestia testów, jakie McLaren odbył na tym torze tydzień wcześniej. Naciski prominentnych jednostek przyniosły jednak efekt i kierowcy ruszyli do rywalizacji.
Po starcie, Hunt ruszający z P2 wyprzedził Andrettiego i objął prowadzenie. Lauda nie chciał ryzykować ewentualnego kolejnego urazu i, czym zaskoczył wszystkich, po pierwszym okrążżeniu wycofał się z wyścigu. „Hunt musiał dojechać pierwszej czwórce, żeby wygrać tytuł, ale w trakcie wyścigu zaczął tracić pozycje. Na okrążeniu 62. Depailler, który znajdował się przed Brytyjczykiem musiał zjechać wymienić opony w swoim Tyrrellu P34. Andertti przejął prowadzenie. Hunt podobnie do Francuza w miał problem z oponami, więc zjechał na ich zmianę i spadł na piąte miejsce. Na ostatnich okrążeniach wyprzedził jednak Jonesa i Regazzoniego i ostatecznie zajął 3 miejsce. Wyścig wygrał Andretti z Lotusa przed Depallierem i właśnie Huntem.
Ostatecznie to Hunt, wyprzedzając Laudę o jeden punkt zdobył mistrzostwo wśród kierowców, zaś pośród konstruktorów triumfowało Ferrari. Lauda, wspominając wydarzenia sezonu 1976, powiedział:- Są dobrzy i źli kierowcy, ale niektórzy z nich są naprawdę utalentowani i trudno jest pokonać. James był jednym z nich. O swojej postawie w ostatniej rozgrywce dodał: – Moje życie jest więcej warte niż tytuł.
Źródła: własne, database.motorspormagazine.com, eurosport.tvn24.pl, drivetribe.com
Piotr Ciesielski