Nie tylko na torze Hungaroring działo się bardzo wiele. Po Grand Prix Węgier zapadły decyzje, które najpierw nieco zasmuciły polskich fanów, ale potem wprawiły w euforię. Przeczytajcie, co działo się w drugim tygodniu sierpnia 2006.
Robert Kubica ukończył wyścig o Grand Prix Węgier na 7. miejscu, a zatem na punktowanej pozycji w swoim debiucie w F1. Mimo dwóch błędów, był to świetny wyścig polskiego zawodnika. Nick Heidfeld jechał bezbłędnie i zajął 3. miejsce.
Robert jednak jak zawsze był bardzo samokrytyczny wobec siebie: „Mój start był bardzo udany. Potem musiałem trochę zmagać się z warunkami, ponieważ nie mam jeszcze dużo doświadczenia z kontrolą trakcji i innymi ustawieniami. Na drugim okrążeniu popełniłem błąd. Później popełniłem kolejny błąd i uderzyłem w barierki. Z tego powodu musieliśmy zmienić strategię zjeżdżania do boksu I dlatego zakończyłem wyścig na oponach intermediate. Były bardzo zniszczone pod koniec i dlatego jechałem tak wolno. Ostateczny wynik był dobry, ale moja jazda dzid nie. Popełniłem zbyt wiele błędów”.
Kolega z zespołu Roberta, Nick Heidfeld mógł być bardzo zadowolony ze swojego startu: „To fantastyczny dzień. Nie tylko dla mnie, ale dla całego zespołu. Zwłaszcza, że z powodu dwóch ostatnich wyścigów mieliśmy mało punktów. To wspaniale, ze również Robert zdobył punkty. Wynik ten jest daje nam wielką motywację. Uważam swój dzisiejszy wyścig za bardzo udany. Musiałem uważać na opony, żeby uniknąć ich przegrzania, ale był to chyba problem wszystkich kierowców. Nasza załoga wykonała świetną robotę. To dzięki nim udało mi się wyprzedzić Coultharda i zdobyć miejsce na podium. Pomimo że był to świetny wyścig, miałem dwa niepokojące momenty, pierwszy na początku, gdy zjechałem z toru na żwir i potem pod koniec wyścigu podczas wyprzedzania Michaela Schumachera. Uderzył on w tył mojego bolidu, przez co uszkodził zawieszenie w swoim samochodzie, i niestety także układ kierowniczy w moim, ale pomimo to wiedziałem, że mam przewagę, więc spokojnie dojechałem do mety” – mówił po wyścigu.
Nick był też pod wrażeniem jazdy Roberta: „Przed sezonem nalegałem na wybór doświadczonego trzeciego kierowcy, ale Robert uczy się bardzo szybko i bardzo rzadko popełnia błędy. Zdumiewa mnie to, podobnie jak jego świetne tempo” – mówił.
Kierownictwo BMW Sauber miało powody do zadowolenia po rywalizacji na Hungaroring: „Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zdobycia pierwszego podium przez nasz nowy zespół. Nick pomimo złych warunków pogodowych pojechał fantastycznie ten wyścig I zdecydowanie zasłużył na miejsce na podium. Robertowi udało się zdobyć dwa punkty w swoim pierwszym Grand Prix. Ten wynik daje nam duży rozpęd na resztę sezonu. Wielkie dzięki dla całego zespołu. Nie tylko dla tych pracujących na torze, ale także dla kolegów z Monachium I Hinwil” – mówił tuż po wyścigu Mario Theissen.
„To fantastyczny wynik po bardzo ekscytującym wyścigu w bardzo trudnych warunkach. Kiedy Robert zjechał do boksu z uszkodzonym nosem bolidu musieliśmy zmienić strategię, bo było za wcześnie na wymianę opon na suchą nawierzchnię. Zdawaliśmy sobie sprawę z ryzyka, pozostawiając go na oponach intermediate, ale kolejny postój kosztowałby nas spadek przynajmniej o jedną pozycję. Pierwszy wyścig Roberta w F1 był bardzo dobry. Dzielnie walczył o swoją pozycję. Strategia Nicka przebiegła zgodnie z planem. Przejechał cały wyścig bez żadnych błędów i zdołaliśmy zmienić opony na te na suchą nawierzchnię. Wykorzystał każdą okazję, aby poprawić swój wynik i ostatecznie zakończyć wyścig na podium” – podsumował Willy Rampf.
Żaden z nich nie wiedział jeszcze, że Robert Kubica zostanie zdyskwalifikowany z Grand Prix Węgier. Chwilę po komunikacie BMW przyszedł nieco mniej pozytywny – ten z FIA, w którym czytamy, że Robert Kubica zdyskwalifikowany. Oficjalnym powodem była zbyt niska waga bolidu Polaka (o 2 kilogramy) ze względu na nadmierne zużycie opon, spowodowane zbyt długą jazdą na deszczówkach.
„Sędziowie wzięli pod uwagę fakt, że stało się to z winy nieumyślnej, a BMW Sauber współpracowało w celu wyjaśnienia sprawy” – tłumaczono brak większej kary dla zespołu.
„Kubica popełnił typowy błąd dla debiutanta. Skupił się na utrzymaniu swojej pozycji zamiast w ostatniej fazie wyścigu zbierać fragmenty gumy na opony. Tak zapobiegłby niedowadze bolidu” – mówił potem Niki Lauda dla F1 Racing.
„Dyskwalifikacja jest bardzo frustrująca, ale i tak jestem zadowolony ze swojego występu” – powiedział potem Robert.
Późniejsze śledztwo wykazało jednak, że z auta Polaka po uderzeniu w bandę wyciekł czynnik gaśniczy, umiejscowiony tuż za nosem.
Test Kubicy w tak trudnych warunkach wypadł jednak bardzo dobrze i w BMW Sauber wiedzieli już, że mają kierowcę na 2007 rok. Sprawy przyśpieszył jednak sam Jacques Villeneuve. Uniósł się on honorem – być może przeczuwając rychłe zwolnienie – i tuż po Grand Prix Węgier opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że mistrz świata i tak doświadczony kierowca jak on, nie może sobie pozwolić na takie traktowanie w związku z tym odchodzi z BMW Sauber.
Oficjalny komunikat Mario Theissena brzmiał następująco: „Jacques spisywał się w tym sezonie bardzo dobrze, zdobywając pierwsze w historii punkty dla zespołu w Grand Prix Malezji. Jego wkład w prace nad samochodem oraz w rozwój nowo utworzonej ekipy BMW Sauber F1 Team był znaczący. Jednak po jego wypadku na torze Hockenheim zespół zdecydował się przeanalizować różne opcje na sezon 2007, w tym sprawdzenie Roberta Kubicy w roli kierowcy wyścigowego. Nasza decyzja, związana z oceną różnych możliwych rozwiązań dotyczących składu kierowców, w naturalny sposób wpłynęła na pozycję Jacques’a. W pełni rozumiemy, że w obecnych warunkach niepewności trudno jest Jacques’owi utrzymać dotychczasowy poziom zaangażowania przez resztę sezonu. Szanujemy jego zdanie i życzymy mu udanej przyszłości”.
„W ubiegłym tygodniu zespół poinformował mnie o decyzji przejrzenia opcji na przyszły rok, łącznie ze sprawdzeniem Roberta Kubicy w środowisku wyścigowym bez zaoferowania mi jakiejkolwiek pewności o moim miejscu w zespole po GP Węgier. Teraz ekipa zgodziła się na rozstanie z rezultatem natychmiastowym. To bardzo rozczarowujące, bo liczyłem na pracę z BMW w długiej perspektywie. Będę miał teraz więcej czasu na inne projekty. Chciałbym podziękować zespołowi, szczególnie inżynierom i sponsorom, z którymi miałem przyjemność pracować” – skomentował Kanadyjczyk.
Kibice nie żyli jednak długo w niepewności. Niedługo potem Marcin Czachorski, ówczesny koordynator Roberta w Polsce potwierdził w rozmowie z PAP, że to Robert będzie kierowcą zespołu do końca sezonu 2006.
Kubica mógł przygotowywać się do kolejnego wyścigu – Grand Prix Turcji. W kolejnym – Grand Prix Włoch, zdobył swoje pierwsze w karierze podium. Ale to obejrzymy za tydzień w Eleven Sports.