Robert Kubica rozmawiał z serwisem ran.de na temat swojego przejścia do serii DTM, rywali i największych wyzwań. Po raz kolejny podkreślił, jak trudne czeka go zadanie, na które wielu kierowców F1 nie chce się porywać, bo to tak, jakby sprinterzy musieli przebiec maraton.
Pierwszym tematem była oczywiście pandemia koronawirusa, która utrudnia rozgrywanie serii DTM w 2020 roku.
„Oczywiście lepiej byłoby rozmawiać na żywo na Zolder, ale niestety mamy takie trudne czasy. Czekałem na nową przygodę w DTM wspólnie z moimi partnerami PKN Orlen Deutschland i BMW, ale miejmy nadzieję, że sytuacja szybko wróci do normy. Każdy sportowiec chciałby teraz wrócić do życia, które miał 2-3 miesiące temu. Mam jednak szczęście, że jestem bezpieczny w domu, że moi rodzice, wszyscy bliscy mojemu sercu są zdrowi” – powiedział Robert.
Robert został zapytany, co wie o DTM i czy cieszy się z obecności w tej serii.
„Znam DTM od dawna, jeździłem w Formule 3 Euroseries w 2003 i 2004 roku i rundy odbywały się na tych samych torach podczas tych samych weekendów wyścigowych co DTM. Znam serię z tych czasów, a to były jedne z najlepszych czasów DTM. Pamiętam tłumy, tysiące, a nawet setki tysięcy osób na trybunach. DTM to prawdopodobnie najmocniejsza seria w Europie poza Formułą 1 – jeżeli chodzi o konkurencyjność zawodników oraz zespołów. Nadal to bardzo popularna seria. Liczba aut nie jest taka jakbyśmy chcieli, ale jakość nadal jest na ekstremalnie wysokim poziomie. To bardzo trudne mistrzostwa. Mamy tu bardzo wielu utalentowanych kierowców, z wieloma z nich ścigałem się w przeszłości, a teraz mają bardzo dużą przewagę nade mną – mają doświadczenie”.
„Dla nas to jak marzenie, gdy kierowca z F1 przychodzi do DTM. Jak myślisz, kto będzie twoim najtrudniejszym rywalem” – stwierdził Matthias Killing.
„Dziękuję za miłe słowa, ale to będzie dla mnie bardzo trudne zadanie. Czasem zadaję sobie pytanie, czemu się na to zdecydowałem, bo to trudne mistrzostwa. Wielu byłych kierowców F1 próbowało tu swoich sił i mieli problemy. Lubię jednak duże wyzwania, podoba mi się projekt, który realizujemy wspólnie z Orlen Deutschland, BMW i ART. Jestem debiutantem w DTM, a ta sytuacja z koronawirusem nie pomaga mi, bo nie będę miał wiedzy przystępując do wyścigu. Największymi rywalami będą brak doświadczenia i ja sam. I nie dlatego, że nie szanuję obecnych kierowców, ale dlatego, że wiem jak trudne czeka mnie wyzwanie. Format weekendów wyścigowych jest zupełnie inny niż w F1, jest bardzo skompresowany bo mamy 2 wyścigi. Nie ma czasu na analizy, odpoczynek i to z pewnością będzie dla mnie dodatkową trudnością” – odpowiedział Kubica.
Dziennikarz nie ustępował i zapytał konkretnie o rywali – Timo Glocka i Rene Rasta.
„To dwa wielkie nazwiska. Z Timo ścigałem się w dawnych czasach w F1, wcześniej też jeździliśmy w Formule 3. Z Rene nie znam się tak dobrze, widzieliśmy się kilka razy, powiedzieliśmy sobie cześć i tyle. Oczywiście wygrał dwa razy mistrzostwa i teraz dominuje. Nie mogę się jednak koncentrować na innych kierowcach. Muszę wyciskać jak najwięcej z siebie, z mojego samochodu, z całego pakietu. Muszę znaleźć jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie. To będzie walka z czasem o zdobycie doświadczenie” – mówi Kubica.
Jakie są według Polaka największe różnice między samochodami F1 i DTM?
„Oczywiście są one duże. Auto F1 jest bardziej skomplikowane, mniejsze i lżejsze. DTM jednak to formuła z dachem. Nie prowadzi się tych samochodów jak normalnych aut GT – to coś pomiędzy formułami a samochodami turystycznymi. Trzeba się dostosować do samochodu i opon i tego, jak zmienia się ich zachowanie w zależności od toru oraz warunków. To dlatego ta kategoria jest unikalna”.
Czy Robert ma nieco więcej informacji na temat tego, kiedy może zacząć się sezon DTM?
„Muszę być szczery, że nie, bo nie szukam ich. Jest bowiem priorytet, a nim jest zdrowie i bezpieczeństwo. Najpierw to musi być osiągnięte. Sytuacja jest bardzo dynamiczna, poprawia się nieco, ale jest to wielka niewiadoma. Jako kierowca, wolę poczekać i mieć pewne informacje niż zgadywać. Oczywiście chciałbym jak najszybciej zacząć jeździć, ale nie za cenę ryzyka. Zapewne trzeba będzie dostosować się do nowej sytuacji, pójść na kompromisy” – mówi Robert.
Polak chciałby startować w nowej serii na oczach kibiców na torze.
„Jest wiele dyskusji o rozgrywaniu wyścigów bez kibiców, ale ja przychodząc do nowej serii, wolałbym rozpocząć starty czując to, co jest szczególne i unikalne w niej – właśnie fani DTM. 17 lat temu atmosfera była unikalna” – dodaje Polak.
A czemu Robert trafił do DTM? Killing mówi, że szef klienckiego zespołu Audi zdradził mu, iż rozmawiał z Kubicą prawie rok temu na temat startów właśnie tam.
„Tak, była to jedna z opcji i byliśmy w kontakcie. Ostatecznie zdecydowałem się na kontakt z BMW, które znam z moich startów w F1 i nadal jest tam wiele osób, z którymi współpracowałem. To wszystko nie było łatwe bo trzeba było pogodzić to z moim drugim programem w Alfa Romeo Racing Orlen w Formule 1. By to wszystko się udało, trzeba było porozumienia stron i chcę podziękować Alfie Romeo i BMW za taką możliwość. Miło było widzieć dobrą wolę ze strony wszystkich. Dołączamy do DTM z nowym zespołem i dla serii to też bardzo dobra wiadomość” – odpowiedział Polak.
A co Robert sądzi o terminie startu sezonu Formuły 1?
„Sytuacja jest podobna, żyjemy na tym samym świecie. Gdziekolwiek nie jesteś, cokolwiek nie robisz, jesteś dotknięty tą sytuacją. Wszystko pokazuje, że jesteśmy na tej samej łodzi i musimy trzymać się razem. Oczywiście seria stara się dostosować do sytuacji, przesuwać przerwę letnią. Gdy wreszcie ruszymy, według mnie wszystko będzie bardzo skompresowane. Mój harmonogram już teraz był bardzo napięty, a do nowej sytuacji trzeba będzie się dostosować, zmienić plany i nadać priorytet różnym rzeczom. Dla mnie obecnie priorytetem jest ściganie, a DTM daje mi taką możliwość. To jednak wielka niewiadoma co ze startem F1” – mówi Kubica.
Który z obecnych kierowców F1 mógłby przejść w przyszłości do DTM według Roberta?
„To zależy. Myślę, że wszystko jest możliwe. Historycznie byli kierowcy F1 mieli problemy w DTM i to pokazuje, jak mocna jest ta seria. Niewielu kierowców F1 chce zaczynać od nowa, przechodzić ponownie cały proces nauki. Ze mną było inaczej. Ja byłem poza sportem przez wiele lat po moim wypadku i miałem bardzo trudny sezon w F1 w ubiegłym roku. Jestem więc żądny wyzwań i chcę rywalizować z najmocniejszymi kierowcami, z którymi mogę” – mówi Robert. Dopytany o nazwiska, stwierdził: „Wiem, że Gerhard rozmawiał z Jensonem, z Nico Hulkenbergiem, ale to zależy od ich planów” – mówi zawodnik ORLEN Team ART.
Dlaczego byli kierowcy F1 mają problemy w DTM?
„To jak z bieganiem. Możesz całe życie biegać na 100 metrów, a potem ktoś każe przebiec ci maraton. Wygląda podobnie, ale to zupełnie coś innego. Trzeba wszystko od nowa odkryć gdy zmieniasz kategorię. Wszyscy myślą, że wszyscy w motorsporcie po prostu jeżdżą, ale każda seria ma inną charakterystykę, w każdej trzeba się bardzo wiele nauczyć” – odpowiada Robert.
Źródło: ran.de