Austria jest jednym z najlepiej radzących sobie z epidemią koronawirusa krajów Europy. W związku z tym nie jest wykluczone, że to właśnie tam rozpocznie się sezon Formuły 1. I to podwójnie.
Jak pisze Auto Motor und Sport wyścig, który ma obecnie zaczynać sezon – Grand Prix Kanady, zostanie niebawem przełożony (a zapewne ostatecznie odwołany ze względu na to, ze to obiekt w części uliczny). Odpowiedzialni za organizację wyścigu nie wierzą, że data 14 czerwca jest realnym terminem, w którym będzie można rozegrać wyścig.
Pod znakiem zapytania jest również organizacja Grand Prix Francji. Mimo, że tor byłby gotowy na czas, to jednak Francja jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych epidemią i dziennie umiera tam nawet pół tysiąca osób. Podobno dużo w kwestii organizacji tego wyścigu zależy od kolarskiego Tour de France. Jeżeli zaplanowany na ten sam termin co Grand Prix Francji wyścig się odbędzie, to i F1 powinna ruszyć zgodnie z planem.
Mimo to większe szanse na start sezonu F1 ma Austria. W kraju tym do końca czerwca obowiązuje zakaz imprez masowych, ale powoli mają być otwierane sklepy, restauracje i punkty usługowe. Wyścig F1 zaplanowany jest w tym kraju na pierwszy weekend lipca. Podobno wewnątrz F1 trwają dyskusje o możliwości organizacji dwóch wyścigów na Red Bull Ring. Wszystko by nie tracić wpływów z transmisji telewizyjnych. W tym celu w sezonie musi odbyć się przynajmniej 15 rund. Podwójny wyścig ograniczyłby koszty i ryzyko i dał posiadaczom prac komercyjnych do F1 większy luz decyzyjny. Wyścigi w Spielberg miałyby się odbyć tydzień po tygodniu.
O podobnym pomyśle mówiło się w kontekście Silverstone, które również miałoby rozegrać dwie rundy z rzędu, w tym jedną po innej konfiguracji toru czy nawet w przeciwnym kierunku. Ten pomysł ma jednak dużą wadę bowiem odwrotna pętla Silverstone nie spełnia wymogów homologacyjnych FIA.