Miesiące bez wizyt w domu, mnóstwo pracy na torze i poza nim oraz rywalizacja z najlepszymi – Robert Kubica jest świadom wyzwań, jakie czekają go w tym roku, ale jest gotów się ich podjąć.
„Nie będzie to łatwe, bo to praca dla dwóch różnych zespołów i dwóch różnych marek. Wszystko się jednak udało, choć nie było to łątwe, nie tylko z mojej strony do połączenia, bo są podpisane umowy, są kontrakty i scenariusze, które trzeba przejść. Dlatego zajęło to trochę czasu” – wyjaśnił Robert.
Gdy zasugerowano, że przejedzie w tym sezonie 5 weekendów wyścigowych, Robert odpowiedział: „Nie wiem, czy dokładny numer to pięć. Oficjalnie nigdzie to nie zostało powiedziane, podobnie jak to, gdzie wystąpię”.
Pomiędzy końcówką kwietnia a połową lipca, Robert Kubica będzie miał tylko jeden weekend bez wyjazdu na tor – czy to DTM czy F1. Nie boi się jednak tego.
„Lubię wyzwania i im są one trudniejsze, tym lepiej, choć wiem, że nie będzie łatwo. Ktoś, kto myśli, że pryjdę do DTM i będę wygrywał łatwo, może się sporo mylić. Poziom jest bardzo wysoki i sprawia to, że będę musiał poświęcić temu sporo czasu. Mam też swoje obowiązki w Alfa Romeo Racing Orlen, które też nie są małe i muszę powiedzieć, że dom będzie mi obcy. Będą miesiące, że nie będzie mnie tam w ogóle” – powiedział Polak.
Jakie będą jego obowiązki?
„Mam zaplanowane 10 weekendów DTM i 18 weekendów F1, do tego dochodzą testy i praca w symulatorach – nie tylko Alfa Romeo Racing Orlen, ale również żeby przygotować się do jazdy w DTM. Do tego dochodzą dni marketingowe i spotkania z mediami i tego na pewno jest sporo. Pasja i możliwość ścigania się na najwyższym poziomie nakręcają mnie. Są 3 weekendy, kiedy daty wyścigów DTM i F1 pokrywają się. Priorytetem będzie ściganie, ale gdyby coś się działo w zespole F1, ten priorytet może się zmienić” – mówi Robert.