Ostatni wyścig sezonu 2019 i – póki co – ostatni wyścig Roberta Kubicy w F1 skłania oczywiście do wielu podsumowań. Poza czysto sportowymi aspektami związanymi z powrotem Roberta tęsknić będziemy mogli też za innym zjawiskiem, a mianowicie za powrotem „kubicomanii”. A ta, w porównaniu do jej pierwszej odsłony sprzed ponad dekady, zyskała nowe formy. I to niekiedy bardzo kreatywne.
Kubicomania dzisiaj to także w dużej mierze wysyp memów, których mogliśmy być świadkami na przestrzeni ostatniego roku. I to one dodawały mnóstwo kolorytu do (lekko mówiąc) nie najlepszego sezonu Roberta w F1. Rozwój mediów społecznościowych stał się paliwem dla fanów, których kreatywność eksplodowała wraz z zaangażowaniem Roberta jako kierowcy wyścigowego w Williamsie. Twórcy memów inspirowali się zarówno obecnym sezonem F1, jak i momentami z czasów pierwszej przygody Roberta z królową motorsportu. Przyjrzyjmy się zatem kilku wybranym memom, które pozwolą nam nakreślić przebogatą mozaikę internetowej twórczości.
Kubica (prawie) zawsze ostatni
Oczywiście, to nie wina samego Roberta, że zostawał daleko w tyle za innymi kierowcami F1. Nie da się jednak ukryć, że to właśnie wyniki stały się motorem napędowym internetowej szydery. Przyczyniła się do tego dyspozycja brytyjskiej ekipy, do której Polak dołączył na sezon 2019 (o czym dalej). Szyderka przybierała różne formy – dla jednych była być może próbą oswojenia się z niezbyt bajkowym powrotem do Formuły 1, dla innych okazją do wbicia szpilki „powrutowcom” czy właśnie zespołowi Polaka; dla jeszcze innych po prostu zwykłą beką z popularnego tematu. Żarty z patowej sytuacji Roberta wahały się pomiędzy krytyką za cokolwiek a przesadną gloryfikacją np. wyprzedzenia Russella na jednym kółku.
GIGAKUBICA: https://www.youtube.com/watch?v=CnUT2KIvtSM
Pojedynki z Russellem
To właśnie one skupiały najwięcej uwagi zagorzałych kibiców Roberta w czasie weekendów wyścigowych. George Russell pokonywał Kubicę regularnie czy to w kwalifikacjach, czy to w wyścigach – ale to do Polaka (a raczej „do nas”) należał ten jeden, pojedynczy punkt zdobyty w Hockenheim. Absencja George’a na Verva Street Racing w Gdyni z powodu choroby również nie umknęła uwadze kubicomaniaków. Russell stawał się nowym Nickiem Heidfeldem. Walka sportowa pomiędzy kierowcami Williamsa dla przeciętnego widza była zapewne najmniej pasjonująca. Nam jednak… powiedzmy, że „zapierała dech w piersiach”. Dlatego głód rywalizacji należało wypełnić humorem i swoistym folkorem. Dzięki temu można było zarówno kibicować Kubicy, jak i mieć z niego bekę; wyśmiewać Russella, by potem go wywyższać kosztem Polaka. Poniższe przykłady memów odzwierciedlają już wspomniane skrajności.
Dyspozycja Williamsa
Właściwie od tego należałoby zacząć, gdyż to matka większości problemów. Nie mielibyśmy aż tylu powodów do żartów, gdyby nie forma legendarnego zespołu Williamsa. Borykanie się z problemami finansowymi, złe zarządzanie czy przekonanie większości polskich fanów o faworyzowaniu Russella – to tylko nieliczne z wielu niedociągnięć w brytyjskiej ekipie. Faworyzowanie… brzmi jak BMW Sauber? Cóż – w odniesieniu do Williamsa nie można było odgrzać żartu o słoneczniku podawanemu Robertowi na pit stopie (żeby się nie nudził). Tu akurat odznaczali się sprawnością. Na (nie)szczęście – Williams dostarczył całe mnóstwo innych pretekstów.
Wsparcie Orlenu
Nie sposób nie wspomnieć choćby krótko o szalenie istotnym aspekcie powrotu Roberta do stawki w 2019. Wsparcie Orlenu generowało skrajne emocje. Jedni widzieli w tym (i część z nich nadal widzi) wyrzucanie „naszych pieniędzy”, inni doskonałe posunięcie marketingowe. Sam Orlen przyczyniał się do ożywienia kubicomanii – chociażby poprzez reklamy i serię gadżetów na stacjach benzynowych – w związku z czym stał się zauważalny także dla memiarzy. A ci najchętniej widzieliby narodowy Team Orlen z Robertem Kubicą i Adamem Małyszem w składzie.
Niepewna przyszłość
Kluczowym elementem historii Roberta w 2019 stała się kwestia jego sportowej przyszłości. Temat ten wałkuje się przez większość sezonu, a już tym bardziej po ogłoszeniu przez Kubicę zakończenia współpracy z Williamsem po wyczerpującym roku. Wiadomo – główne hasła tutaj to Haas, Racing Point i DTM. Wokół nich kręciło się mnóstwo żartów dotyczących Roberta. A że szefem zespołu Haasa jest memiczny Günther Steiner – to tym lepiej.
Nawiązywanie do cech charakterystycznych
Tutaj też bez litości. Pole do popisu jest szerokie – słabsza ręka, charakterystyczny nos czy barwa głosu… Robertowe „eee” pasowało wyjątkowo do przeróbek, niemalże jak „eee” Roberta Makłowicza. Sam Kubica to na szczęście osoba obdarzona dużym poczuciem humoru i dystansem do siebie, o czym świadczy nie tylko zdjęcie poniżej. Przede wszystkim Robert umiał żartować z samego siebie przy okazji spotkań z najmłodszymi kibicami, pozwalając niewidomej fance dotknąć swojego nosa czy witając się mniej sprawną dłonią. Dzięki czemu po raz kolejny udowodnił, że ze wszystkiego (może poza bolidem Williamsa) da się wyciągnąć to, co najlepsze.
Robert Kubica testuje bolid Formuły EEE: https://www.youtube.com/watch?v=vmLonweq6wA
Robert Kubica Driver Błyskawica
Lata temu (a biorąc pod uwagę realia Internetu – wieki temu) powstała piosenka na cześć Roberta, gloryfikująca jego cechy i umiejętności wyścigowe. Skoro więc nic w sieci nie ginie – utwór zaczął przeżywać drugą młodość jako podkład do memów. Towarzyszy z reguły nielicznym momentom, w których Robert wyprzedza innego kierowcę (najlepiej kolegę z zespołu). I trzeba przyznać, nuta pasuje idealnie.
drajwer błyskawica: https://www.youtube.com/watch?v=J4Q69OVNwrc
KUBICA DRIVER BŁYSKAWICA WYPRZEDZA BRYTA: https://www.youtube.com/watch?v=TjLLNFLI-7A
To tylko zarys przebogatej twórczości fanów i szyderców, z której wysypem mieliśmy do czynienia w sezonie 2019. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że specyficzna i przaśna kultura memowa, jaka wytworzyła się wokół jednej osoby, nie minie wraz z odejściem Roberta z Formuły 1. Natomiast kiedy tak się stanie – to mamy kolejny (choć oczywiście nie najważniejszy) powód, by kibicować Kubicy w jego kolejnym już powrocie do F1. Bo tę erupcję kreatywności fanów szkoda byłoby zmarnować.