Nazajutrz, już po wyścigu czekałam w biurze na Człowieka. Słyszałam od pracowników, że chciał mi coś powiedzieć. Nie mamy ostatnio częstego kontaktu, bo każdy z nas ma do wykonania całkiem… różne zadania. Gdy w końcu przyszedł i stanął przede mną wiedziałam, że nie jest dobrze.
“Co ty masz na nosie Człowieku? Ty jesteś ranny!” zapytałam zdziwiona.
“Sam nie wiem dlaczego. Nie spałem dobrze. Śniło mi się jakbym się z kimś bił i wszystko mnie boli. Dostałem cios prosto w nos i jeszcze w bok a nie mogłem oddać, bo byłem skrępowany. Taka dziwna sytuacja ale trzeba chyba przywyknąć.”
Stygmatyk czy co? Pomyślałam wycierając nerwowo smar z nadgarstka.
“Nie przejmuj się, wyglądasz jakbyś spadł ze schodów” zażartowałam ale Człowiek nie uśmiechnął się nawet.
“Chciałem tylko pani powiedzieć, że odchodzę” powiedział krótko.
Zamurowało mnie. Nie spodziewałam się takiego ciosu i to w środku sezonu.
“Zaraz, zaraz takie rzeczy to my ogłaszamy. W odpowiednim momencie!”
“A mnie pewne rzeczy doprowadzają do wściekłości. Granice zostały przekroczone i zdałem sobie z tego sprawę dzisiaj rano.”
“Jak to? A wybory? Nie weźmiesz udziału? Będą emocje do ostatniej chwili!” próbowałam przekonać Człowieka do zmiany decyzji uśmiechając się przy tym, najładniej jak umiałam.
“Odchodzę ale do końca sezonu będę walczył dla zespołu” powiedział poważnie Człowiek.
“No i co ja teraz zrobię?!” łzy napłynęły mi do oczu. “Oddam fotel za pół ceny! Pomóż, Człowieku!“
“Poratował bym panią dżokerem ale wszystkie zużyłem jeżdżąc pami autem.”
“Na pewno coś tam jeszcze masz!” nie wytrzymałam. “Przecież ty jesteś największym kłamcą w padoku!”.
Człowiek uśmiechnął się tylko tajemniczo, mrugnął do mnie okiem i opuścił mój gabinet. Zostałam sama z kłębkiem myśli o przyszłości. Nie wiedziałam co mam zrobić i patrząc w lustro stwierdziłam, że jestem chyba teraz mniej atrakcyjna.
Z tej zadumy i początku kryzysu emocjonalnego wyrwał mnie dźwięk naszej firmowej centrali telefonicznej.
“Halo Słucham!”
“Ja…ja, dzwonię z Działu Przeterminowanych Nowinek w sprawie aktualnych poprawek …” usłyszałam głos zdyszanego inżyniera. No w końcu! Podskoczyłam z radości.
“Poczekać chwilę!” krzyknęłam do słuchawki i nie zwlekając ani sekundy przełączyłam się do mojego specjalnego Działu Propagandy i Walki z Beznadzieją pod patronatem świetnego Patryka, który wspomaga inżynierów i upadłych na duchu pracowników naszego Legendarnego Zespołu. Stworzyłam go już jakiś czas temu i sprawdza się on w kryzysowych sytuacjach, niezwykle skutecznie.
“Tu szefowa” przywitałam się krótko. „Proszę przygotować mi oświadczenie o poprawkach. Tak, tak… o poprawkach! Co się dziwisz? Niech to będzie takie romantyczne oświadczenie. Coś o przekraczaniu granic, zbliżaniu się do przepaści, łapaniu za brzytwę i wizji zwycięstwa. Nie, nie wizji. Tylko zwycięstwa! Możesz korzystać z archiwum. Byle szybko.”
Wspaniale. W końcu mamy poprawki a to będzie recepta na moje kłopoty. Byłam tak podekscytowana i tak rozpromieniona, że zapomniałam o moim pierwszym rozmówcy, inżynierze z Działu Przeterminowanych Nowinek, ktory dzwonil w sprawie aktualnych poprawek. Przypomniała mi o nim, migocząca na konsoli mojego szefowskiego telefonu…czerwona lampka.
“Coś jeszcze?” zapytałam wesoło.
“Tak, prosze pani” odpowiedzial. „Musimy ustalić jaki kolor wstawek robimy. Czy zostawiamy w kolorze spódnicy?”
“Jakiej spódnicy?”
“Nie pamięta pani? Ostatnio robiliśmy aerodynamiczne pomiary do pani nowej hybrydowej spódnicy i wychodzi na to, że potrzebne są poprawki a raczej tylko malutkie, maciupkie wstaweczki…w biodrach. Już wszystko ustalone z księgową i krawcową. Projekt wstawek zakłada montaż odpowiednich elektronicznych mini sprężynek dysonansowych, które drogą radiową będą połączone z kontem pani banku i gdy tylko pieniądze będą wpływać na konto sprężynki będą się rozciągać tak, żeby pani wygodnie się siedziało, na pani jakże szalenie niewygodnym stanowisku.”
Nie wiedziałam co powiedzieć. Czy powinnam się cieszyć? Chyba tak. Przecież nie raz uwierała mnie moja firmowa spódniczka nie mówiąc już o biustonoszu. A wszystko z braku synchronizacji z głupim kontem bankowym!
“Dobrze, proszę zabierać się do pracy a wstawki zrobić czarne, żeby się w oczy nie rzucały.” Surowo zwróciłam się do inżyniera bez najmniejszej oznaki zadowolenia. Wszak bardzo lubię mieć wszystko pod kontrolą nawet moje… biodra.