Za kilkanaście godzin Robert Kubica po raz drugi w swojej karierze będzie miał okazję jeździć autem serii DTM. To dobry moment by przypomnieć historię jego pierwszych jazd – sprzed prawie 7 lat, bo było to coś znacznie większego niż tylko jeden dzień na torze i miało dalsze konsekwencje.
Toto
2 grudnia 2013 roku Alex Wurz, który kilka lat później jako doradca Williamsa przyleci do Polski osiągnąć sytuację “win – win”, zamieszcza na Twitterze zdjęcie z bardzo miłego spotkania. Pasjonaci motoryzacji – Toto Wolff, Susie Wolff, Walter Roehrl, Alex Wurz i jego ojciec Franz spotkali się w Austrii na “drift day”.
Być może miało to miejsce w słynnym “domku górskim” Toto Wolffa, mającego polskie korzenie biznesmana i byłego kierowcy wyścigowego. Dzięki znakomitym inwestycjom w branżę internetową pod koniec lat 90-tych, Wolff staje się ważną personą w świecie wyścigowym. Dzięki sukcesom za kierownicą (triumfy w 24h Nurburgring w 1994, 24h of Dubai, wygrane w rundach FIA GT Championship i Italian GT Championship czy 2. miejsce w Rajdowych Mistrzostwach Austrii) pozwalają mu dobrze wyczuć motorsport. W 2006 roku kupuje 49% HWA AG, przygotowującego samochody Mercedesowi, m.in. do DTM. 3 lata później staje się poważnym udziałowcem Williamsa.
Wolff oferuje Kubicy testy w zespole Mercedesa w DTM, których oficjalne potwierdzenie otrzymujemy 17 stycznia 2013 roku. 8 dni później Robert stawia się na torze w Walencji.
Test
„Jestem bardzo szczęśliwy że Mercedes-Benz dał mi szansę testowania ich samochodu DTM. Nie mogę doczekać się pierwszych kilometrów w samochodzie i ścigania. Będą to właściwe warunki wyścigowe na znanym torze i jest to niezwykle ważne dla mnie, ponieważ DTM Mercedes AMG C-Coupe ma dobry poziom siły docisku. Jest jeszcze za wcześnie na komentowanie mojej przyszłości na podstawie tego testu. Czekam na jutro i zobaczymy co będzie dalej” – mówi przed testem Kubica.
Testy odbywają się w prestiżowym gronie – biorą w niech udział m.in. Jaime Alguesuari, Bruno Senna, Jerome d’Ambrosio, Oliver Turvey, Robin Frijns, Mattias Ekstrom, Jamie Green, Andy Priaulx, Bruno Spengler, Daniel Juncadella czy Timo Glock.
Kubica przejeżdża 114 okrążeń. Według niemieckiego Auto Motor und Sport, na koniec jazd był zaledwie 1 dziesiątą sekundy wolniejszy od regularnego kierowcy Mercedesa, Garego Paffetta. Wcześniejsze doniesienia z porannej części testu mówiły, że kiedy kierowcy jeździli po mokrym torze – Kubica był szybszy od tego zawodnika o pół sekundy.
„Mój pierwszy dzień testów w samochodzie DTM był świetną zabawą i nauczyłem się wiele o tej serii i o Mercedesie AMG C-Coupe. Okrążenie instalacyjne przejechałem po suchym torze, ale potem kilkukrotnie padał duży deszcz i musiałem poczekać aż tor wyschnie. Jazda samochodem w różnych warunkach było jednak dobrym doświadczeniem. Byłem w stanie łapać dobrą przyczepność i czułem się bardzo pewnie w samochodzie, mimo że miałem dużą przerwę i musiałem dostosować się do dużej siły docisku, jaką generuje samochód DTM. Jestem bardzo zadowolony z mojej formy w pierwszym dniu testów i nie miałem żadnych problemów z autem” – mówi po teście Robert.
Demony
Mimo kilku wolnych miejsc w Mercedesie, Kubica nie decyduje się na starty w DTM. Niedługo potem ogłoszony zostaje jego program w WRC2. Miał być on pierwotnie… przygotowaniem do kolejnej próby w DTM – rok później.
Dlaczego Robert nie trafił do DTM?
„Robert jest świetnym kierowcą i prezentował się bardzo dobrze ale doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie dla niego, jeśli poczeka jeszcze rok. Robert musi się pozbyć swoich demonów i nauczyć się nieustannej pracy na najwyższym poziomie bez przypominania sobie co stracił. Obrażenia Roberta są bardzo poważne i rozległe i być może DTM przyszło do niego za wcześnie. Poziom rywalizacji w DTM jest bardzo wysoki, może nawet wyższy niż w F1. Nie da się podejść do niego po omacku i przerobić na rajdy” – wyjaśnia kilka tygodni później w wywiadzie dla Autosportu Wolff.
Praca po nocach
Związki Kubicy i Mercedesa nie kończą się jednak. W maju 2013 roku Niki Lauda “wygaduje się”, że Kubica jest jednym z kierowców testowych ekipy z Brackley: „Ma bardzo duże doświadczenie, a w związku z ograniczeniem testów na torze, jazdy w symulatorze są bardzo istotne” – mówi Austriak.
Okazuje się, że Wolff – wówczas już szef Mercedesa w F1 – prosi Kubicę o pomoc w symulatorze tej ekipy, dając też Polakowi możliwość sprawdzenia swoich ograniczeń.
„Chcieliśmy sprawdzić, jak radzi sobie ze swoimi ograniczeniami w symulatorze, a rady przekazywane przez niego były bardzo pomocne, inżynierowie go pokochali” – mówił Wolff. Jak się później okazało, ci sami inżynierowie nie byli przychylni testowi, uznając, że jest to marnowanie cennego czasu. Mercedes wówczas walczył o przerwanie dominacji Red Bulla w F1.
Jak pisał później Autosport: “Kubica już za pierwszym podejściem spędził prawie 8 godzin za kierownicą symulatora, bez przerwy na obiad. Zasugerował inżynierom pewne modyfikacje w ustawieniach bolidu, które zostały wprowadzone, a po których Robert podczas ponownej jazdy uzyskał czas o 3 dziesiąte lepszy od tego z poprzednich jazd. Co bardziej szokujące, stało się to „na torze”, na którym według inżynierów limity były już „wyczerpane”.
Kubica wrócił do domu, a inżynierowie poprosili Wolffa, aby sprowadził Kubicę raz jeszcze, gdyż tak bardzo docenili jego pracę. Jeżeli zatem tylko miał czas, Kubica latał do Brackley i brał udział w testach. Najczęściej odbywało się podczas weekendów grand prix w nocy z piątku na sobotę i trwało prawie przez cały sezon 2013 – oczywiście w czasie wolnym od rajdowych startów.
„Nie mam żadnego wkładu w rozwój bolidu Mercedesa. Jeździłem w ubiegłym roku aby odtworzyć zmienne warunki na torze. Wówczas samochód był bardzo czuły na zmiany temperatur. Po części było to spowodowane oponami, ale również samym autem, przekazywanie informacji z symulatora nie było łatwe. Zdarzało się, że pracowałem tuż po zakończeniu treningów aby porównać dane z symulatora z tymi z toru. Nie wiem jednak, jaki był mój realny wkład w prace rozwojowe. Robiłem swoje i nigdy nie wiedziałem, jak wykorzystywane są moje umiejętności. Nie jestem fanem pracy w symulatorze, żaden z moich zespołów nie miał takiego. Zazwyczaj kierowcy nienawidzą symulatorów, gdyż nie są zbyt realistyczne, zarówno dla kierowców jak i inżynierów. Kierowca wyczuwa auto plecami i siedzeniem, a w symulatorze to bardziej akustyka i wizja. Mnie jazda w symulatorze męczy bardziej i trudniej jest w nim wszystko ocenić” – powiedział w 2014 roku Kubica o swojej pracy w Mercedesie.
Nie udało się
Po frustrującym roku 2014 w rajdach, Robert Kubica ponownie rozważał starty w DTM, mając cały czas aktywną propozycję od Wolffa. Informowało o tym Omnicorse. Ostatecznie jednak Kubica wygrał inną drogę.
„Znam Roberta od wielu lat, od 2001 czy 2002 roku kiedy był jeszcze młodym chłopakiem i miał 16 czy 17 lat. Próbuję go przekonać go do startów w DTM już od 6 lat i zawsze mówię, że czeka na niego samochód z napisem „KUB” na tylnej szybie. Zaliczył fantastyczne testy z nami, wsadziliśmy go nawet do naszego symulatora by nabrał pewności” – powiedział w 2016 roku Toto Wolff dla Eleven Sports.