Ferrari po wakacyjnej przerwie nie przestawało zachwycać prędkością swojego bolidu na prostych, spowodowaną ogromną mocą jednostki napędowej. Potrafili to połączyć w ostatnich tygodniach ze zniwelowaniem strat w zakrętach, co poskutkowało zdominowaniem niedawnych czasówek. W minionym GP USA nie sposób było jednak dostrzec owej różnicy. Owszem, na porównaniu kółek Bottasa i Vettela z sobotnich kwalifikacji widać, że na prostych czerwony bolid odjeżdża, jednak nie dzieje się to tak drastycznie jak choćby w Rosji czy nawet jeszcze w Meksyku.
Max Verstappen po wczorajszym wyścigu stwierdził, że nie jest zdziwiony słabą formą Ferrari w ten weekend, ponieważ spodziewał się takiego wyniku stajni spod znaku konia, po tym gdy jego zespół poprosił FIA o przyjrzenie się kwestii układu paliwowego. Opisując zaistniałą sytuację użył on słów zamieszczonych w tytule artykułu.
Krótkiej aczkolwiek dość stanowczej odpowiedzi na ten zarzut Holendra, udzielił Charles Leclerc. Powiedział on: „To jakiś żart. Maxa nie ma z Nami w zespole, więc nie ma pojęcia o niczym. My za to dokładnie wiemy co robimy. Nie wiem dlaczego się o Nas wypowiada”.
Czy polemika medialna będzie mieć jakąś kontynuację na torze? Czy napięta sytuacja między kierowcami, utrzymująca się od pamiętnego wyprzedzenia Leclerca przez Verstappena na torze w Austrii, będzie się pogarszać? Być może, że w dniu w którym cały świat zachwyca się wyczynem Hamiltona, kładziony jest kolejny krok do podsycenia pojedynku, który będzie Nam spędzał sen z powiek przez najbliższe 10 lat. Co Wy o tym myślicie?
Szymon Klimas
Źródło: gptoday.net oraz racefans.net