Bardzo ciekawy tekst autorstwa Franco Nugnesa ukazał się na włoskim motorsporcie. Według niego jeżeli Robert Kubica zostanie trzecim kierowcą Haasa w sezonie 2020, to nie jest wykluczone, że będzie również testował… dla Ferrari.
„Polak może być zaangażowany w plany Scuderii, która może potrzebować doświadczonego kierowcę do przyspieszenia rozwoju ich nowego symulatora” – zaczyna tekst Nugnes.
Dziennikarz zaznacza, jak ważny jest symulator w Formule 1 i przypomina, że Ferrari, by zdążyć przed wprowadzeniem limitu wydatków w 2021 roku, przygotowuje teraz swój nowy symulator oraz tunel aerodynamiczny, które mają dostarczać jeszcze bardziej szczegółowych danych dotyczących zachowania samochodu.
„W Maranello zastanawiają się, kto może być na tyle doświadczonym kierowcą, by rozwijać nowy symulator. […] Antonio Fuoco i Davide Rigon, który są najbardziej niezawodnymi testerami w obwodzie, wychowali się w symulatorach typu „pająk” więc teraz Ferrari szuka kierowcy, który będzie w stanie przyśpieszyć prace w nowym symulatorze. Brendon Hartley i Pascal Wehrlein chcą wrócić do stałego ścigania – pierwszy w wyścigach długodystansowych, drugi w w Formule E więc będzie miejsce dla nowego kierowcy” – zaznacza Nugnes, pisząc też, że obecni kierowcy nie błyszczeli jeżeli chodzi o pracę i przydatność.
„Niektórzy do roli kierowcy testowego Ferrari mogliby typować Nico Hulkenberga, ale byłby to wydatek luksusowy (kosztuje tak dużo, że Haas nie wziął go na kierowcę). Ale ceny Kubicy są też wysokie. Polak jest znakomitym kierowcą testowym i może odgrywać podwójną rolę – trzeciego kierowcy Haasa oraz kierowcy symulatora Ferrari. Amerykański zespół mógłby korzystać z technicznego wsparcia Kubicy. Robert może podążyć do Haasa z osobistym sponsorem i jeździć w wielu pierwszych sesjach treningowych, ale również testach. To umożliwiłoby Polakowi również jazdę w testach Ferrari by mógł mieć dobrą korelację pomiędzy rzeczywistością, a symulatorem” – kończy autor.