Wiem, że to nie jest jeszcze czas na podsumowania, ale warto wspomnieć o przypadającej dziś rocznicy. Dokładnie rok temu Williams ogłosił Roberta Kubicę swoim kierowcą wyścigowym na sezon 2019.
Muszę być ostrożny żeby nie wykorzystać za dużo zwrotów, które przygotowywałem sobie już na podsumowanie tego roku. Dlatego bardziej chcę wrócić do tego, co działo się rok temu. Bo 22 listopada 2018 na zawsze zostanie w naszej pamięci.
Wstrząsy przepowiadające
Niektórzy wcześniej, niektórzy później, ale niemal wszyscy przed tą datą wiedzieliśmy, że Robert Kubica wróci do F1. Niemal pewne było to na około tydzień wcześniej. Nauczeni jednak doświadczeniem 2017 roku – czekaliśmy.
Wątpliwości wielu rozwiały się 20 listopada, kiedy Roberto Chinchero opublikował ten wpis (numer 40 był numerem Roberta Kubicy w 2018 roku).
— Roberto Chinchero (@RobChinchero) November 20, 2018
Dzień później już chyba tylko totalni życiowi pesymiści nie mieli pewności co do powrotu Kubicy.
21 listopada Luigi Perna na łamach La Gazzetta dello Sport pisze: „Wszystko jest już gotowe do podpisu. Po 8 latach od wypadku, który przerwał jego karierę, Robert Kubica wróci do ścigania w Formule 1. Musimy być przygotowani na jeden z największych powrotów w historii sportu”.
Przyjaciel Roberta Kubicy w środę wstawia grafikę z napisem „Il Ritorno della Leggenda”. Niedługo potem pojawił się artykuł Chinchero na łamach włoskiego motorsportu: „Polak podpisał umowę z zespołem z Grove by uczestniczyć w sezonie 2019 jako kierowca. Robert wróci do cyklu siedem lat po wypadku w Ronde di Andora i zacznie nowy etap swojej kariery dzięki zaufaniu angielskiej ekipy. Nigdy nie poddający się Kubica był jedynym, który wierzył w swoje szanse ponownego ustawienia się na starcie wyścigu Formuły 1. Pokazał, że jako sportowiec jest w stanie dokonać czegoś, co wydaje się niemożliwe, używając determinacji jako swojej broni, podążając wbrew logice. Nikt nie zachęcał go do tego, co wydawało się zakazane i zrobił wszystko samemu, tak jak wielokrotnie podczas swojej kariery. Uczył się, jak zaadaptować się do prowadzenia samochodu ze swoimi ograniczeniami – najpierw w rajdach, potem w Formule 1, przekonując Williamsa w wielu testach, że jest w stanie jeździć. Melbourne będzie nowym punktem startowym, pierwszym kamieniem milowym. Powrót do kokpitu samochodu Formuły 1 jest zwieńczeniem wielkiej wspinaczki, fizycznej i psychicznej walki, która zajęła lata. Kończąc z sukcesem historię, która będzie najbardziej niespodziewanym powrotem w historii Formuły 1, Kubica wie, że będzie musiał potwierdzić swoje miejsce w stawce. Sędzia będzie znacznie bardziej ostrzejszy niż Williams ponieważ będzie nim sam Robert.”
Tego samego dnia pojawiają się już pierwsze komentarze dotyczące powrotu Roberta Kubicy do F1:
– „Wiele osób uważało, że Kubica już nigdy nie wróci do F1, bo ma ograniczenia fizyczne. Uznawali to za mżonki kibiców. A tymczasem jesteśmy w takim miejcu” – napisał Mark Hughes na łamach motorsportmagazine, gdzie zdradza również kilka szczegółów powrotu Roberta do F1.
– „Gratulacje chłopie” – napisał natomiast dobry znajomy Roberta Kubicy z toru, Robert Doorboss.
– „Cierpliwość się opłaca” – dodaje James Allen.
– „Polski człowiek wraca. Co za wojownik i wytrwały ku… z niego. Uwielbiam to” – napisał w swoim stylu Mark Webber.
– „Williams pozbył się wątpliwości, a Kubica znalazł sponsora. Ekipa go potrzebuje by wyjść z trudnej sytuacji. Robert chce się zrewanżować i jest najlepszym możliwym wyborem. Williams po wybraniu Sirotkina za każdym razem żałował, gdy Rosjanin wyjeżdżał na tor. Kubica w testach i symulatorze był lepszy, przekazywał więcej uwag zamożnym partnerom” – dosadnie stwierdził Umberto Zapelloni.
– „Świetne wieści wydają się być bliskie! Wiele lat zajął powrót do domu, przez WRC, ale wreszcie zobaczymy Roberta znów na starcie F1. Wielka rzecz!” – napisał Aleksiej Łukjaniuk.
Ogłoszenie
No i nadszedł 22 listopada 2018. Od rana w padoku przed GP Abu Zabi mówiło się głównie o tym. O 10:30 Claire Williams potwierdziła Roberta Kubicę jako kierowcę ekipy na sezon 2019.
„Po pierwsze, bardzo chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi podczas trudnego okresu mojego życia w ciągu kilku ostatnich lat. To była pełna wyzwań podróż by wrócić do stawki Formuły 1, ale to, co wydawało się niemal niemożliwe, teraz stało się możliwe. Jestem podekscytowany tym, że będę na starcie sezonu Formuły 1 w 2019 roku. Na pewno to była długa droga by dotrzeć do tego punktu. Tym ogłoszeniem kończy się jedno wyzwanie, a zaczyna drugie czyli praca z Williamsem na torze. Nie będzie łatwo, ale ciężka praca i poświęcenie – zarówno moje, jak i George`a sprawią, że spróbujemy pomóc zespołowi być w lepszej formie i podnieść pozycję w stawce. Ten rok był trudny, ale wiele się nauczyłem i chciałbym podziękować Sir Frankowi Williamsowi i Claire za tę szansę. Powrót do stawki Formuły 1 w przyszłym sezonie będzie jednym z największych wyzwań mojego życia i jestem pewien, że ciężka praca i poświęcenie będą w stanie zmotywować zespół by osiągać dobre rzeczy wspólnie. Dziękuję ponownie wszystkim, którzy mnie wspierali i wierzyli we mnie. Będę znów w stawce za kierownicą bolidu Formuły 1 i nie mogę doczekać się ponownego ścigania” – powiedział Robert w oficjalnym komunikacie prasowym Williamsa.
„Gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy powiedziałem – jeśli macie wątpliwości, to tego nie róbmy. Bo jak będzie trudny czas, to najłatwiej będzie pokazać palcem na moją rękę. Najważniejsze, że ja wiem, co mogę zrobić. To spełnienie celu, nie marzenia. To była długa droga i chyba nie muszę przypominać, jaka to była droga. Dziękuję za doping kibiców, których teraz pozdrawiam i dziękuję. Kończy się pewien etap w moim życiu, który mi nie pasował. Wielkim wyzwaniem był powrót do F1, jeszcze większym będzie spełnienie oczekiwań, ale jak mówiłem – nie boję się i jestem gotowy. Na pewno ten rok dał mi sporo. Ten rok nie poszedł na marne i wiedziałem, że jeżeli dobrze wykorzystam ten rok, to szase na Australię 2019 będą większe. Ostatni okres był napięty, było sporo pracy. Za kulisami dużo się dzieje, to nie jest tak, że uściśnięcie dłoni decyduje i gwarantuje jazdę, to był jeździł w tym roku” – powiedział Robert Kubica w wywiadzie dla Eleven Sports.
„Im więcej mówię o przyszłym roku, tym lepiej się czuję. Wiem, czego potrzeba by być dobrym kierowcą Formuły 1 i będę się starał być jak najlepszym. Trzeba patrzeć w przyszłość. Jako kierowca będę szukał dojścia do poziomu, w którym byłem dawniej. Codziennie będą nowe wyzwania – zarówno na torze, jak i poza torem. Williams jest w takim miejscu, że większą fabrykę mamy do zrobienia w fabryce niż na torze. Do pewnego stopnia mogę w tym pomóc. Claire mówiła, że oczekuje tego ode mnie” – dodał Kubica w Eleven Sports.
„Pytanie brzmiało, co jest najlepsze dla mojej przyszłości. Nie jest sekretem, że miałem jedną bardzo mocną ofertę na moją przyszłość, ale za 10 lat trudno byłoby mi spojrzeć w lustro gdybym nie pojechał, a miałem okazję wystartować w wyścigu F1. Zastanawiałem się nad innymi ofertami, bo mam znacznie więcej do stracenia niż ludzie myślą” – powiedział Robert w wywiadzie dla Sky Sports.
A teraz…
Za tydzień będziemy świadkami podobnych ogłoszeń. Claire Williams będzie mówiła o długim procesie oceny, niesamowitej pracy dla zespołu w mijającym sezonie oraz talencie i poświęceniu. Ale te słowa nie będą dotyczyły już Roberta Kubicy, a innego kierowcy. I choć jest w każdym z nas cień smutku z tego powodu, to chyba jednocześnie wszyscy zgodzimy się, że kolejny rok z Williamsem na tych zasadach nie miałby sensu.
12 miesięcy od opisywanych wyżej wydarzeń wiemy znacznie więcej – o Robercie, o Williamsie i o Formule 1. I sami sobie odpowiedzcie, który z tych podmiotów najwięcej zyskał i najwięcej stracił w Waszych oczach przez te 365 dni. I chyba większości z Was – podobnie jak mi – wyjdzie, że był to całkiem pożyteczny rok. Choć bardzo daleko mu do łatwego roku.
To, co wydarzyło się przez ten rok nie powinno umniejszać skali wydarzenia, które miało miejsce 22 listopada 2018 – triumfu człowieka – mimo wszystko. Sam Robert powiedział: „Wróciłem i nikt mi tego nie odbierze”.