Claire Williams deklaruje, że będzie chciała nadal wykorzystywać wiedzę i doświadczenie Roberta Kubicy w pracach nad bolidem na przyszły sezon. O swojej roli w nich mówi też George Russell. W zespole Haasa natomiast żałują, że za mało słuchali kierowców.
„Robert był pomocny w rozwoju samochodu w ubiegłym roku oraz w obecnym. Mamy wszystkie te dane i informacje od niego i planujemy zebrać ich więcej w nadchodzących wyścigach” – powiedziała Claire Williams portalowi formularapida.net. Dodała ona, że „Robert będzie kontynuował pracę za kulisami w fabryce by pomóc wyklarować plany na FW43 wspólnie z inżynierami i od każdego, kto zajmie jego miejsce będziemy oczekiwać tego samego”.
Zapytany o to samo George Russell odpowiada: „Niezależnie od kierowców zespoł pracuje bardzo ciężko by przygotować szybszy samochód więc jesteśmy na drodze do budowy lepszego samochodu w przyszłym roku” – mówi Russell.
Podkreśla on, że osiągi obecnych samochodów są głównie zależne od aerodynamiki, która jest poza jego wiedzą. Nie ma on zatem takiego wpływu na pakiet aero, a jest głównie włączony w prace nad stroną mechaniczną auta, mówiąc o tym, jak według niego powinny pracować hamulce, jaki powinien być balans mechaniczny w zakrętach czy jak samochód powinien reagować przejeżdżając przez krawężniki.
W jednym z polskich portali można przeczytać takie streszczenie tego tekstu: „Zdaniem serwisu formularapida.net, Kubica jest odpowiedzialny za rozwiązania aerodynamiczne, jego partner z zespołu (George Russell) zajmuje się natomiast mechaniką (hamulce, układ kierowniczy).” Jest to oczywiście bzdura i nic takiego w tym tekście nie zostało napisane. Szkoda, że taki przekaz dociera do wielu nieświadomych kibiców.
Haas żałuje
W tym kontekście warto przytoczyć słowa Gunthera Steinera, szefa Haasa, który przyznał niedawno, że żałuje, że jego zespół za mało słuchał kierowców w sezonie 2019.
„Nie chcę wchodzić w szczegóły czy kwestie techniczne, ale powinniśmy byli słuchać nieco więcej kierowców kiedy wyrażali swoje zdanie na temat tego, co robi samochód, a czego nie i czasem ich uwagi powinny być ważniejsze niż spoglądanie w cyfry. To nasza nauka z tej sytuacji. Teraz powinniśmy dostarczyć coś, co stanowi korelację pomiędzy uwagami kierowców, a danymi i to pozwoli nam rozumieć auto bardziej. Wiele rzeczy mogliśmy zrobić inaczej od testów w Barcelonie. Próbujemy być coraz lepsi i zrozumieć auto, by nie być w podobnej sytuacji za rok” – przyznaje Steiner.