KONTAKT     Promocja Mubi – zwrot 100 zł!      Wyścigi OBSTAWIAJ NA EFORTUNA.PL     Kup F1 TV PRO   Wsparcie    Bilety na GP Węgier

jpeg-optimizer_logo-powrot-roberta

MENU:

Strategia Mercedesa i wstyd Renault Podsumowanie GP Węgier

Tegoroczny wyścig na ciasnym i technicznym Hungaroringu zaserwował nam zaskakująco dużą dawkę walki. Zaciekła rywalizacja o zwycięstwo, dramat Valtteriego Bottasa, Ferrari na ziemi niczyjej, a w środku stawki – niewielkie różnice. Tym razem jazdy nie utrudniał ani deszcz, ani też typowy dla węgierskiego GP upał.

Stratedzy Mercedesa wykonali kawał dobrej roboty

 

Wymagający aerodynamicznie Hungaroring nie sprzyjał bolidowi Ferrari, więc w kwalifikacjach o najwyższy cel rywalizowali Max Verstappen i kierowcy Mercedesa. Holendrowi po przejechaniu bezbłędnego i bardzo płynnego okrążenia udało się zdobyć pierwsze w karierze pole position. Za to zawodnicy zespołu z Brackley nie wykorzystali w pełni potencjału swoich samochodów, choć Valtteriemu Bottasowi do zwycięzcy zabrakło tylko 0,018 sekundy.

Niedzielny wyścig dla Fina rozpoczął się jednak katastrofalnie – dobrze wystartował, ale zblokował przednie koła na dojazdach do pierwszego i drugiego zakrętu. Skorzystał na tym Lewis Hamilton, o którego bolid przednie skrzydło uszkodził Bottas. Jakby tego było mało, jego zły stan mocno pogłębił dziwnym manewrem Charles Leclerc, a Valtteri zaczął tracić tempo i pozycje. Do boksu wezwano go dopiero na 5. okrążeniu – niezrozumiale późno, bowiem dużo wcześniej dało się zauważyć, iż samochód Fina jedzie wyraźnie wolniej.

Inżynier poinformował Bottasa przez radio, że nie wszystko stracone i możliwe jest 6. miejsce na mecie. Jednak twarde opony nie okazały się wystarczająco wytrzymałe, a słaba prędkość Mercedesa na prostych odcinkach nie ułatwiała wyprzedzania. Aż 17 okrążeń zajęło Valtteriemu minięcie Daniela Ricciardo i w ostateczności zdecydowało to o 8. pozycji na koniec wyścigu.

Na czele stawki wydawało się, że liderujący Max Verstappen wszystko ma pod kontrolą, ale po 20 okrążeniach zażądał wymiany opon, tymczasem Lewis nie narzekał na nadmierne zużycie swoich. Średnią mieszankę w bolidzie Red Bulla zmieniono na twardą na 25. okrążeniu, a na 31. w Mercedesie. Już chwilę później Hamilton był w stanie podjąć zdecydowany atak, ale gdy obaj zawodnicy wjechali bok w bok w szybki i ciasny zakręt nr 4, znajdujący się po zewnętrznej Brytyjczyk musiał odpuścić.

Dalsze wywieranie presji przez Hamiltona spowodowało przyspieszoną degradację opon w bolidzie Verstappena. Gdy na 48. okrążeniu pięciokrotnemu mistrzowi świata założono średnie ogumienie, wydawało się, że taka strategia nie może dać końcowego sukcesu. Lewis jechał jednak niesamowicie – odrabiał stratę w błyskawicznym tempie, a Max podróżował coraz wolniej, by na 63. okrążeniu ogłosić przez radio, iż opony umarły, a na 67. zostać dogonionym i nie tyle wyprzedzonym, co wręcz ominiętym w zakręcie nr 1.

Pytanie, czy Red Bull mógł zrobić coś, aby uratować zwycięstwo dla Verstappena? Wygląda na to, że nie. Przed zjazdem do boksu Hamilton „siedział mu na skrzyni biegów”, a jego okrążenie wyjazdowe było wręcz atomowe. Nawet kolejna rekordowa zmiana opon w wykonaniu mechaników ekipy z Milton Keynes mogłaby nie wystarczyć, by pozostać na prowadzeniu.

Na ogół z dystansem podchodzę do autopromocji, jaką uprawia Lewis Hamilton, ale tym razem muszę mu oddać, że przejechał wspaniały wyścig. Naciskanie rywala w celu zmuszenia go do jazdy przyspieszającej zużycie opon i 20 okrążeń niemal kwalifikacyjnych w końcówce (prawdziwie kwalifikacyjne, znane choćby z Kanady 2008 w wykonaniu Roberta Kubicy, nie są możliwe we współczesnej Formule 1 przez specyficzne opony i hybrydowy napęd) przypomniały, że wielokrotnym mistrzem został nieprzypadkowo.

Powyższe nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie James Vowles. Przez deszczowe piątkowe treningi żaden z zespołów nie miał danych na temat wytrzymałości twardych opon, ale dzięki przygodzie Bottasa z początku wyścigu i jego dalszej jeździe na twardej mieszance strateg Mercedesa w toku rywalizacji mógł dostrzec, że Verstappen pod koniec będzie zmagał się z ogumieniem. Dla wyegzekwowania tak wymagającej strategii potrzebny był jeszcze bardzo szybki i bezbłędny kierowca, ale Lewis Hamilton wykrzesał z siebie wszystko, co najlepsze.

Okazało się przy tym, że szybsza na węgierskim torze była strategia dwóch pit stopów. Trudno jednak przypuszczać, by posiadanie pełnych danych z piątku spowodowało jej większą popularność wśród zespołów, bowiem na trudnym do wyprzedzania obiekcie, jakim jest Hungaroring, bardzo ważną rolę odgrywa pozycja. Nie można wykorzystać przewagi szybszych opon, gdy podąża się za wolniejszymi kierowcami.

McLaren bliżej Ferrari niż Ferrari Mercedesa

 

Ferrari w ten weekend zupełnie nie miało z kim walczyć. Czasy z trzeciego treningu nastrajały pozytywnie, ale strata w kwalifikacjach wyglądała już bardzo źle – 0,5 sekundy do czasu pole position.

Zawodnicy zespołu z Maranello wykorzystali jednak błędy rywali i przywieźli maksymalną możliwą liczbę punktów – za 3. i 4 miejsce. Co interesujące, skuteczniejsza w ich przypadku okazała się strategia średnie-miękkie niż średnie-twarde. Z tej pierwszej korzystał Sebastian Vettel i na 68. pozwoliła mu wyprzedzić Charles’a Leclerca. Szokuje strata do zwycięzcy na mecie – wyniosła aż minutę.

Hungaroring swoją charakterystyką nie sprzyjał bolidowi Ferrari, ale po przerwie wakacyjnej Formuła 1 zawita na torach Spa-Francorchamps oraz Monza. Jeśli na którymś z nich pierwszego miejsca nie zajmie Vettel bądź Leclerc, to zapewne nie dojdzie do tego na żadnym innym obiekcie.

Z mocnej strony w GP Węgier pokazał się McLaren. Eksperci podkreślają, że ich samochód ma dobrą aerodynamikę, ale dość słabą przyczepność mechaniczną, która pomaga na torze z licznymi wolnymi zakrętami. Na przekór tym tezom Lando Norris i Carlos Sainz zajęli w kwalifikacjach odpowiednio 7. i 8. miejsce, będąc poza zasięgiem innych zespołów środka stawki.

Także w samym wyścigu McLaren prezentował się bardzo dobrze. Sainz dojechał na 5. pozycji i niemal cały dystans skutecznie powstrzymywał Pierre’a Gasly’ego. Zwyczajowo pecha miał Norris, który wysoką lokatę stracił przez zbyt długi pit stop na 28. okrążeniu – mechanicy mieli problem z przykręceniem jednego z kół, Lando osiągnął więc dopiero 9. miejsce.

McLaren na przestrzeni pierwszej części sezonu stał się niekwestionowanym numerem 4. Zespół z Woking czyni systematyczne postępy na każdym polu – oby zwiastowało to powrót na szczyt.
Solidne punkty zdobyli jeszcze dwaj kierowcy – Pierre Gasly i Kimi Raikkonen. Ten pierwszy bardzo słabo spisał się w kwalifikacjach – był prawie sekundę wolniejszy od partnera zespołowego! Po starcie spadł z 6. pozycji na 9. i nie potrafił wyprzedzać na torze.

Ostatecznie w dowiezieniu punktów za 6. lokatę pomogły mu: pech Bottasa, problem mechaników McLarena oraz dobra strategia Red Bulla w postaci podcięcia Raikkonena.

Forma Francuza w tym roku naprawdę rozczarowuje. Uważam, że niezastąpienie go kimś skuteczniejszym jeszcze w tym sezonie będzie błędem Red Bulla. Obecnie bolid zaprojektowany przez Adriana Neweya jest wolniejszy tylko od Mercedesa i celem powinno być 2. miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Niestety, z Pierrem za kierownicą drugiego samochodu ten cel wydaje się mało realny.

Z kolei Kimi Raikkonen pozostaje niezawodny. W tym sezonie jeździ naprawdę równo i zupełnie nie rzuca się w oczy. Dobry start pozwolił awansować z 10. miejsca na 8., a problemy Norrisa przy pit stopie dały 7. lokatę na mecie.

Alfa Romeo z pewnością żałuje, że drugi kierowca nie jest tak skuteczny, jak Fin. Antonio Giovinazzi był wolniejszy w kwalifikacjach i jeszcze zasłużył na karę przesunięcia o trzy pozycje za blokowanie Lance’a Strolla w Q1. W wyścigu nie potrafił uporać się ani z Kanadyjczykiem, ani Georgem Russellem.

Renault powinno się wstydzić

 

Wszyscy doskonale pamiętają, że szefostwo Renault przed sezonem zapowiadało zbliżenie osiągów bolidu do czołowej trójki. Tymczasem na Węgrzech kolejny raz oglądaliśmy ich bezradność. Wolne zakręty miały sprzyjać, ale tak się nie działo. Daniel Ricciardo nie przejechał czystego okrążenia w kwalifikacjach i przez to odpadł już w Q1. Nico Hulkenberg zajął 11. miejsce w Q2.

Australijczyk rozpoczynał na twardych oponach i powoli przebijał się z końca stawki. Został jednak przytrzymany przez Kevina Magnussena i metę osiągnął na 14. pozycji. Pole startowe Hulkenberga sprzyjało walce o punkty, ale zespół popełnił błąd strategiczny. Zbytnie przeciągnięcie pierwszego stintu na średnich oponach i brak reakcji na pit stopy rywali spowodowały ukończenie wyścigu na 12. lokacie.

Szanse na walkę o małe punkty po kwalifikacjach mieli także zawodnicy Toro Rosso. Żaden nie zyskał na strategii, ale obaj jechali szybko i walczyli zaciekle. Daniił Kwiat i Alexander Albon stoczyli widowiskowy pojedynek na 18. okrążeniu. Zakończył się on sukcesem tego pierwszego, choć to Tajowi było dane finiszować na 10. miejscu, po tym jak na 64. okrążeniu agresywnym manewrem wyprzedził Sergio Pereza.

Daniiła Kwiata dopadły podobne problemy, co Maxa Verstappena. Niedługo przed końcem wyścigu opony w jego bolidzie po prostu umarły. Był zmuszony mocno zwolnić i dojechać do mety na 15. lokacie.

Pewien niedosyt musi panować w ekipie Racing Point. Nie udało się przywieźć kompletu zapowiedzianych poprawek i przez to osiągi na Hungaroringu były przeciętne. Obaj kierowcy odpadli już w Q2. Do wyścigu świetnie wystartował Perez, a punkt stracił niedługo przed jego końcem. Bardzo słabo, w kontraście do GP Niemiec, zaprezentował się Lance Stroll.

W Haasie kontynuowano rozpoczęte w Wielkiej Brytanii testy porównawcze, jednak trudno ocenić, co z nich wynika. Osiągi bolidów Kevina Magnussena i Romaina Grosjeana są naprawdę nieprzewidywalnie. W Q1 Kevin wykręcił świetny czas, ale nie mógł tego powtórzyć w Q2 – był aż o sekundę wolniejszy niż wcześniej! Z kolei Romain zakwalifikował się na 9. miejscu.
W wyścigu tempo Francuza nie było dobre, a konieczność wczesnej wizyty w boksach z racji startu na miękkich oponach oznaczała utratę kilku pozycji na rzecz wstrzymywanych do tej pory zawodników. Ostatecznie Grosjean i tak nie dojechał do mety wskutek utraty ciśnienia hydraulicznego. Romain nie ukończył w tym sezonie aż połowy wyścigów.

Tempo Magnussena momentami, ale tylko momentami, wyglądało nieźle. Duńczyk swoim zwyczajem stawiał twardy opór Danielowi Ricciardo i nie pozwolił się wyprzedzić do samego końca, zajął więc 13. lokatę.

Poprawki w Williamsie jednak działają

 

George Russell przejechał na Hungaroringu bardzo dobre okrążenie w kwalifikacjach – do Q2 zabrakło mu tylko 0,053 sekundy. Brytyjczyk zrobił dokładnie to, co do tej pory uznawaliśmy za niemożliwe – był w stanie wykorzystać błędy innych. Nas jednak martwił dużo gorszy kwalifikacyjny czas Roberta Kubicy, ale nieco uspokaja potwierdzenie Marka Hughesa, że samochody obu kierowców różniły się.

Tempo wyścigowe wyraźnie pokazało, iż wciąż żadna inna konstrukcja nie jest wolniejsza od FW42, ale bolid ekipy Williamsa tym razem pozwalał Russellowi po dobrym starcie utrzymać się przed Strollem i Giovinazzim aż do mety.

Szkoda nieudanego pierwszego okrążenia w wykonaniu Roberta – możliwe, że gdyby wyprzedził któregoś z rywali, byłby w stanie utrzymać się przed nim już do końca. Jego tempo wyścigowe w odniesieniu do kolegi zespołowego i przy uwzględnieniu różnic w samochodach wyglądało solidnie.

Jaromir Wojakowicz

Podziel się wpisem:

Najnowsze wpisy na blogu:

Najnowsze wpisy

Tego dnia w F1 - 8 czerwca

Podczas testów Porsche ginie Ludovico Scarfiotti (10 startów, 1 zwycięstwo, 1 najszybsze okrążenie, 1 podium).

Niki Lauda odnosi swoje 5. zwycięstwo w F1, wygrywając GP Szwecji. Jedyny raz z pole position startował Vittorio Brambilla.

Robert Kubica wygrywa Grand Prix Kanady, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Jest to też pierwszy dublet zespołu BMW Sauber. Po raz 62. i ostatni na podium stanął David Coulthard. Więcej o tym można przeczytać tutaj i tutaj.

Ukazuje się niezwykle szczery i emocjonalny wywiad Roberta Kubicy z BBC. „Problemem w F1 jest miejsce. Może kiedyś, jak FIA powie, że samochód musi być 10-15 cm szerszy, będą mógł prowadzić, ale to nie jest tak, że rajdy są wyjściem awaryjnym. To, co jest dla mnie ważne, to to, że widzę postęp. W życiu codziennym zmagam się z ograniczeniami, ale jeżdżąc widzę postęp – czy to w samochodzie rajdowym czy symulatorze. Pytanie brzmi, jak dużą sprawność uda mi się odzyskać i ile mi to zajmie, ale jeżeli mam być szczery, to nie ma to dla mnie znaczenia czy zajmie miesiąc czy 10 lat, może kiedyś znów będę miał szansę jeździć w F1” – mówi Polak.

Dobry Rajd Sardynii w wykonaniu Roberta Kubicy i Macieja Szczepaniaka. Na dwóch OS-ach byli w stanie przebić się do pierwszej trójki, a całość kończą na 8. pozycji.

Daniel Ricciardo odnosi swoje pierwsze zwycięstwo w F1, triumfując w GP Kanady. Po raz 15. i ostatni najszybsze okrążenie wyścigu wykręca Felipe Massa. Po raz 200. w F1 startuje Kimi Raikkonen.

„Syn mówi, że samochód Williamsa prowadzi się bardzo ciężko. Jest tak trudny w prowadzeniu, że trzeba dodatkowego treningu na siłowni, żeby za kierownicą było OK. Pod koniec lata zobaczymy, gdzie będzie. Celem jest otrzymanie posady w F1, ale nie ma pewności. Im lepiej jednak spisze się w F2, tym więcej drzwi może sobie otworzyć. Niektórzy kierowcy są obecnie zagrożeni, łącznie z Robertem Kubicą czy Antonio Giovinazzim” – mówi Michael Latifi o karierze swojego syna.

Najbliższe Grand Prix F1

GP Australii

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Najbliższy start Kubicy

8h Kataru

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Bądź na bieżąco

Piątek, 6 grudnia
godz. 10:30 – 1. Trening
godz. 14:00 – 2. Trening

Sobota, 7 grudnia
godz. 11:30 – 3. trening
godz. 15:00 – Kwalifikacje

Niedziela, 8 grudnia
godz. 14:00 – Wyścig

Popularne tagi

Archiwum