Za mniej niż 100 dni czerwone światła zgasną w Ad-Diriyah, aby rozpocząć szósty sezon elektrycznej serii wyścigowej. Chociaż podczas przerwy międzysezonowej w Formule E nie jest tak głośno jak w przypadku Formuły 1, warto rzucić okiem na najważniejsze wydarzenia z minionych tygodni.
Transfery i debiuty
Kolejny były kierowca Formuły 1 nadchodzi do Formuły E. Raczej nie tak znany jak Felipe Massa, jednak swoje przejechał. Nowozelandczyk Brendon Hartley zasiądzie za kierownicą samochodu teamu GEOX Dragon.
Powrót do FE zaliczy Neel Jani, który ma na koncie zaledwie dwa wyścigi w sezonie 2017-18. Teraz on będzie reprezentował stawiający pierwsze kroki w tej serii zespół Porsche. Partnerem Szwajcara będzie przenoszący się z Techeetah André Lotterer.
Virgin, Audi i Venturi potwierdziły niezmienny skład w swoich zespołach, natomiast u całej reszty sytuacja pozostaje niejasna.
Testy i potencjalne roszady
Zanim rozpoczną się oficjalne testy przedsezonowe, wszystkie zespoły odbywają przejazdy pre-homologacyjne. Jeszcze w trakcie sezonu 2018-19 Mercedes pokazywał zdjęcia swojego samochodu w akcji. Wielką niewiadomą pozostaje natomiast skład kierowców tego teamu. Stoffel Vandoorne reprezentował poprzednika niemieckiej stajni – HWA Racelab, a mając za sobą również pierwsze przejazdy w nowym samochodzie Mercedesa, jest on łączony z posadą kierowcy etatowego. Nadzieję na angaż ma też Gary Paffett, ale może się spodziewać pewnej konkurencji. W testach Srebrnej Strzały udział biorą także Esteban Gutierrez i Nyck de Vries.
Swojej szansy może wypatrywać Jordan King, kierowca Formuły 2. Nic nie wyszło po testach w Mahindrze dwa lata temu, ale tym razem miał szansę przejechać się samochodem Gen2 dla zespołu GEOX Dragon.
BMW i Andretti szuka zastępstwa dla Antonio Felixa Da Costy, który ma zaliczyć transfer do Techeetah i ścigać się u boku mistrza, Jeana-Érica Vergne’a. Początkowo Portugalczyk miał testować wraz z Alexandrem Simsem, ale plany się nieco zmieniły. Na jego miejsce może wskoczyć Max Guenther.
Dżakarta gotowa na Formułę E
Stolica Indonezji, Dżakarta, może być gospodarzem wyścigu Formuły E w sezonie 2019-20. Gubernator miasta Anies Baswedan na Instagramie uchylił rąbka tajemnicy przy okazji swojej wizyty na E-Prix Nowego Jorku i zdradził, że osiągnięto porozumienie dotyczące wyścigu w Dżakarcie zaplanowanego na 2020 rok. To może nieco zamieszać w kalendarzu, bo jedyne wolne miejsce jest na datę 14 grudnia 2019. Wraz z ogłoszeniem tego wyścigu w lokalnej gazecie pojawiły się dwa proponowane układy toru zlokalizowanego na ulicach miasta.
Nowości w regulaminie
O tym wiadomo już od czerwca – Formuła E poczyni kolejne kroki w celu uatrakcyjnienia wyścigów.
Podczas Attack Mode kierowcy będą mieli do dyspozycji 10 kilowatów mocy więcej niż wcześniej, tj. 235 kW. Ponadto, ten tryb będzie można aktywować tylko w czasie normalnych warunków wyścigowych, natomiast podczas Full Course Yellow czy neutralizacji takiej możliwości nie będzie.
Wyścigi na czas spowodowały pewne ułatwienia w zarządzaniu energią, zwłaszcza podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa. W nadchodzącym sezonie podczas okresu SC lub FCY co minutę będzie odejmowana jedna kilowatogodzina energii z samochodu, aby uniemożliwić oszczędzanie energii przez zwyczajną wolną jazdę.
Limit czasowy zamiast ilości okrążeń pozostanie, natomiast przerwanie wyścigu ze względu na czerwoną flagę do tej pory wiązało się z dodaniem do tych 45 minut czasu straconego przez zatrzymanie jazdy. Teraz ustalono, że w tym przypadku odliczanie zostanie po prostu wstrzymane.
Jeszcze jeden punkt będzie do zgarnięcia – oprócz trzech punktów za Pole Position, w kwalifikacjach najszybszy kierowca po przejazdach czterech grup, ale przed rozpoczęciem decydującej sesji Super Pole, otrzyma oczko.