Pierwszy raz od Grand Prix Korei w 2010 roku Robert Kubica miał okazję w niedzielę jechać w deszczu. Polak przyznaje, że warunki były bardzo trudne i porównuje je ze swoimi rajdowymi doświadczeniami.
„Zapomniałem, jak wielkie pióropusze wody wylatują spod opon i jak słaba jest widoczność. Myślałem, że to nocne odcinki rajdowe z mgłą, gdy trzeba wyłączać światła, bo nie pomagają, są szalone. Ale tam przynajmniej możesz zobaczyć gdzie jesteś i masz notatki” – powiedział Robert.
„Tu, szczególnie na pierwszym okrążeniu, nie było łatwo. Nie miałem pojęcia gdzie byłem. Wycofywałem się, podobnie jak wszyscy. To było dość konserwatywne podejście” – dodał Polak.
„Miałem duże problemy z przyczepnością i utrzymywaniem auta na torze. Ale koniec końców to było pożyteczne doświadczenie. Na pewno 9 lat to dużo czasu, ale nadal uważam, że w tych warunkach chodzi o zachowanie zimnej głowy. Mimo że wszystkie samochody były szybsze od nas, nadal trzeba trzymać się swojego limitu, a nie tego co widzisz na około” – zakończył Polak.
Źródło: racefans.net.