Szalenie ciekawy tekst na lamach włoskiego motorsportu opublikował Roberto Chinchero, analizując wiele aspektów sytuacji Roberta Kubicy – od niedbałości zespołu po krytyków takich jak Jacques Villeneuve po docenienie wyczynu, jakiego dokonał Polak jadąc w takich warunkach na Hockenheim. Przeczytajcie ten rewelacyjny tekst poniżej w całości.
„Robert zaznaczył nieprawdopodobny znak w Formule 1, wracając po 8 latach. F1 daje możliwość kreowania bohaterów i opowiadania historii, które dotrą do fanów na całym świecie. Pod jednym warunkiem: Trzeba znaleźć się w świetle reflektorów. Jeżeli nie jesteś interesujący lub twoja historia jest otagowana jako niski priorytet, wówczas trudno ci dostać się do grona zasługujących na pokazanie.
Kary dla kierowców Alfy Romeo dały Lewisowi Hamiltonowi i Robertowi Kubicy 9. i 10. miejsce. Informacja związana z Hamiltonem nie jest wielką nowiną, ale ta druga jest unikalną.
O powrocie Roberta Kubicy do Formuły 1 mówiło się w początkowej fazie sezonu, potem został on przykryty słabą konkurencyjnością Williamsa. Kiedy startujesz z ostatniego rzędu, mało można o tobie powiedzieć, a przynajmniej tak się wydaje. Co więcej, Robert często znajdował się za swoim kolegą z zespołu, George Russellem, który również uśmiecha się coraz rzadziej, gdy jego entuzjazm wynikający z samej tylko obecności w padoku F1 mija. Podczas gdy Norris i Albon walczą w czołówce, Russell (który pokonał ich obu), zdaje sobie sprawę, że ma z nimi niewiele wspólnego jeżdżąc w Williamsie.
Z dala od błysku fleszy, Kubica stawiał czoła swoim wyzwaniom, zaczynając zapoznawać się ze światem, którego nie widział przez osiem lat. Z generacją single seaterów, które tylko za sprawą kierownicy i fotela są podobne do tych, którymi się ścigał. To nie był łatwy start sezonu dla niego ze względu na niewiarygodne niedociągnięcia Williamsa, który pozbawił Kubicę i Russella – dwóch kierowców, którzy bardzo potrzebowali jazdy – testów przedsezonowych w Barcelonie. Zespół dostarczył im bolid z najgorszych komponentów. Dodatkowo chroniczny brak jakości pracy sprawił, że wszystkie nowe części nie pasowały do starych. To byłoby trudne dla wszystkich, nie mówiąc o kierowcy, który wraca za kółko po ośmiu latach przerwy z widocznymi ograniczeniami.
Robert Kubica jest już na górze, której teoretycznie nie dało się zdobyć. Robert nie lubi mówić o tym, co jest złe, nie chce szukać wymówek, ale by dać obraz tego, z czym się zmaga, wystarczy przypomnieć trudności, jakie miał Michael Schumacher, który wrócił do F1 po 3 sezonach przerwy. A wówczas samochody nie różniły się tak bardzo i on nie miał problemów fizycznych. „Kaiser” miał problemy w rywalizacji z Nico Rosbergiem, potwierdzając, że brak kręcenia kółkiem przez lata musi dać o sobie znać. A to były trzy, a nie osiem lat.
W ubiegłą niedzielę, po dziewięciu latach, Kubica przejechał deszczowe grand prix w bolidzie, który ma najmniejszą przyczepność – nawet bez wypróbowania pełnych opon deszczowych Pirelli. I w takim wyścigu, który wspólnie z Monako musi być najtrudniejszym dla kierowcy z jego ograniczeniami, ma punkt, który znaczy bardzo dużo. Nie w kontekście rankingów czy bonusów, ale satysfakcji z przezwyciężenia ogromnych problemów.
Są tacy, którzy widzą to tak, jak Jacques Villeneuve – że Formuła 1 nie jest dla tych, którzy mają fizyczne ograniczenia i irytują się widząc obecność Kubicy w stawce. Oni patrzą tylko na wyniki i tabele. Ale są też tacy, którzy nie mogą uwierzyć w to, jak można prowadzić bolid Formuły 1 w tak trudnych warunkach praktycznie jedną ręką.
„To szalone, ale jak wielu potrafi to zrozumieć?” – skomentował jeden z szefów zespołów.
To dwie różne drogi czytania tej samej historii i dlatego punkt na Hockenheim ma tak wielkie znaczenie. Sezon Roberta trochę się zmienia, ale jest ryzyko, że to będzie jedyny punkt Williamsa w tym sezonie i nawet ci, którzy patrzą tylko na klasyfikację, będą wyżej widzieć Kubicę”.
Źródło: it.motorsport.com