Robert Kubica przyznaje, że nie ma praktycznie żadnego marginesu podczas swojej jazdy FW42 i nie stanowi ona obecnie dla niego wielkiej przyjemności. Polak wciąż podkreśla, że musi bardzo uważać na samochód.
„W Australii po najechaniu na jeden krawężnik, który wszyscy przejeżdżali, straciłem część samochodu i nie mieliśmy jej. W Bahrajnie trzymałem się z dala od krawężników aż do kwalifikacji. Potem w wyścigu zdałem sobie sprawę, że nie używam krawężników jako części toru tylko jestem na nie wyrzucany przez samochód. Jeżeli zacznę zacieśniać zakręty, to będę nakładał większe obciążenie na opony i sytuacja się komplikuje” – mówi Kubica.
„Mam nadzieję, że będzie moment, w którym będę mógł zapomnieć o tych ograniczeniach, a samochód będzie bardziej solidny i jazda stanie się przyjemnością. Obecnie bardziej chodzi o to, żebym nie obrócił się w zakręcie, a dopiero potem jest jazda na czas. Wszystko skupia się na przetrwaniu. Trudno zatem powiedzieć, że to przyjemność, ale zdobywam doświadczenia, a te dwa wyścigi dały mi oprócz niego kilka wartościowych odpowiedzi” – dodaje Polak.
„Były pewne pozytywy w Australii, potem w Bahrajnie. Musimy jednak dowiedzieć się, o co chodzi, bo nie mam żadnego marginesu, żadnego okna operacyjnego, w którym mógłbym prowadzić ten samochód. Jestem pasażerem” – powiedział Robert.
Źródło: motorsportweek.com