Jeden z rosyjskich polityków mawiał: „nie wierzę w niezdementowane informacje”. Ci, którzy podzielają jego zdanie, mogą już uwierzyć w doniesienia dotyczące negocjacji Dmitrija Mazepina w sprawie przejęcia kontroli w Williamsie.
Zaczęło się od doniesień Roberto Chinchero, który wspomniał, że pierwsze plotki pojawiły się miesiąc temu, a w miniony weekend potwierdziły się, gdy doszło do negocjacji pomiędzy Rosjaninem a Williamsem. Zacznijmy od tego, że Chinchero to bardzo mocne źródło, dziennikarz, który bardzo rzadko „rzuca słowa na wiatr”.
Kolejne doniesienia to rosyjska agencja Tass, która kilkanaście godzin później potwierdziła negocjacje Mazepina z ekipią Roberta Kubicy.
Wczoraj wieczorem Dieter Rencken na łamach racefans.net natomiast napisał, że zapytał rzecznika należącego do Mazepina koncernu Uralkali, który odpowiedział mu, że nie są prowadzone żadne negocjacje dotyczące zakupu zespołu Williamsa.
Wyrobienie oceny dotyczącej poszczególnych doniesień, pozostawiam Wam. Pomijając to, jaką wartość mają w tej sprawie oficjalne stanowiska jednej i drugiej strony, osobiście bardzo wątpię aby Mazepin stał na czele Williamsa w przyszłym roku. Nie wierzę, że spełniony zostanie najważniejszy warunek tej transakcji czyli zdobycie przez Juniora wymaganej liczby punktów do superlicencji.
Dla tych, którzy przejmują się tymi doniesieniami mam pytanie, czy na pewno już teraz, po trzech wyścigach sezonu, chcemy się każdej chwili zastanawiać, czy Robert Kubica zostanie w F1 i analizować wszystkie możliwe scenariusze oraz rozpatrując każdą informację pod tym kątem? Ja bym jednak spróbował nieco odpocząć od tego, co przeżywaliśmy przez ostatnie 2 lata i cieszyć się startami Roberta i całą Formułą 1.