Szefowa zmagającego się z jednym z największych kryzysów w swojej historii zespołu, mówi o zmianach, jakie zaszły w Williamsie w ostatnich latach, biorąc na siebie odpowiedzialność za efekty niektórych z nich. Nie chciała komentować odejścia z zespołu Paddiego Lowe`a.
Claire mówi, że po czterech dobrych sezonach, z dwoma trzecimi miejscami w klasyfikacji konstruktorów, w Williamsie wprowadziła pewne zmiany.
„Aby utrzymać nasze rezultaty, a nawet zrobić postęp, zmieniliśmy coś w wewnętrznej strukturze i okazało się to błędem. To była moja inicjatywa i uznaję swoją winę” – mówi w rozmowie z portalem AutoHebdo.
„Nie chowamy jednak głów w piasek. Wiemy, gdzie jesteśmy i co musimy zrobić by wygrać. Jest to jednak długi proces. Próbujemy produkować niezależnie części w największym możliwym stopniu i mamy 620 osób pracujących dla nas, a to dużo jak na strukturę, którą mamy. Teraz mierzymy się z wyzwaniem zbudowania Williamsa przyszłości, przy jednoczesnym zachowaniu naszej kultury” – dodaje szefowa ekipy z Grove.
Claire nie chciała komentować odejścia z ekipy Paddy Lowe`a.
„Trudno mi mówić o Paddy`m i jego roli w tym. Ufam jednak naszym inżynierom i wierzę, że podążamy w dobrym kierunku. Patrick Head wrócił w roli konsultanta by wspierać inżynierów w tym trudnym okresie. Ma tak ogromne doświadczenie i taki charakter, które sprawia, że będą go słuchać. Jego rady będą bardzo ważne” – dodaje Claire.
Jednym z problemów staje się też Williams Advanced Engineering, które zostało stworzone by generować zyski na działalność zespołu F1. To się już jednak nie udaje.
„Zostało to założone w 2010 roku by wspierać zespół wyścigowy gdy zaczęło brakować sponsorów. Teraz udział w dochodach zespołu tego oddziału jest znikomy. Nasz budżet jest niemal w całości zależny od sponsorów i przychodów od F1” – stwierdziła Williams.
Williams cieszy się zatem na starania Liberty Media dotyczące lepszej dystrybucji wpływów pomiędzy zespołami oraz z limitu wydatków.
„Wszystko co jest teraz omawiane, podąża w kierunku, którego potrzebujemy. Ścigamy się tu od 42 lat ponieważ jest to nasza pasja. Owszem, jesteśmy teraz z tyłu stawki, ale wiem, że powrót na pozycję, na którą zasługujemy, jest tylko kwestią czasu. Nie mówiła bym o tym, gdybym nie była tego pewna” – kończy Claire Williams.
Jaki jest problem z autem Kubicy?
Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób może traktować takie teksty jako próbę usprawiedliwiania kogokolwiek, jednak wydaje mi się, że warto aby zaznaczać, że Robert Kubica nie może podjąć równej walki z George Russellem. I choć w obecnej sytuacji – co podkreśla również Polak – nie powinno chodzić o rywalizację o 19. i 20. miejsca to jednak media i niektórzy kibice już ferują wyroki na temat formy poszczególnych kierowców.
Postanowiłem przedstawić Wam zatem prawdopodobną przyczynę większej niestabilności bolidu Roberta Kubicy, szczególnie w zakrętach. Zapraszam do obejrzenia lub posłuchania poniżej.
Ponieważ pod ostatnim nagraniem pojawiła się prośba o wersje tekstowe vlogów, dlatego poniżej esencja tego, o czym mówię powyżej.
Problemem auta Roberta Kubicy jest prawdopodobnie zbyt niska sztywność konstrukcji nośnej jego auta, co sprawia, że przy obciążeniach zawieszenie nie pracuje prawidłowo oraz zaburzany jest efekt aerodynamiczny. Znacznie większe ryzyko jest również uszkodzeń m.in. podłogi, gdyż jej elementy są niżej podczas przejeżdżania przez tarki niż przy właściwej sztywności konstrukcji. Jej brak powoduje również wibracje, które mogą przekładać się na większe zużycie opon i wibracje. To dlatego również te same ustawienia w bolidach George Russella i Roberta Kubicy mogą dawać inne dane na wykresach.
Prawdopodobnie błąd został zrobiony nie w fazie projektowania (znaczy, tu też, bo nawet bolid Russella jest 4 sekundy wolniejszy od innych, ale nie to jest przedmiotem tekstu), a na etapie produkcji, co może mieć związek choćby z właściwościami włókien węglowych, które mogą się różnie zachowywać w zależności od kierunku ich ułożenia.
Niestety, jeżeli ta hipoteza jest prawdziwa, to wyeliminowanie problemu nie będzie łatwe, ale jednocześnie nikt w Williamsie nie będzie mógł mieć pretensji do Roberta Kubicy. Sam fakt stworzenia również dwóch tak różnych aut może bardzo niepokoić.
W tej sytuacji, gdy jedynie auto George Russella jest zgodne z założeniami Williamsa, nie dziwi, że to Anglik może dostawać nowe części jako pierwszy, gdyż w przypadku auta Roberta Kubicy mogą one nie działać prawidłowo.
I znów, podobnie jak w przypadku wszystkich mniej optymistycznych wieści, mam nadzieję, że się mylę.