Końcówka Grand Prix Bahrajnu stała pod znakiem awarii. Najpierw usterka opony sprawiła, że Sebastian Vettel obrócił się, a później odpadło mu skrzydło. Następnie usterek silników doświadczyli Charles Leclerc oraz kierowcy Renault.
Leclerc
Kierowca Ferrari jechał po swoje pierwsze zwycięstwo, jednak na 10 okrążeń przed końcem doświadczył awarii silnika. Ostatecznie spadł na 3. miejsce, ale tylko dzięki wyjechaniu samochodu bezpieczeństwa nie stracił podium. Początkowo przekazywano mu, że nie działa system odzyskiwania energii, przez co jechał około 30 km/h wolniej, tracąc po 5 sekund na okrążeniu do rywali.
Okazuje się jednak, że przyczyną wolniejszego tempa było uszkodzenie jednego z cylindrów w jego jednostce napędowej.
Renault
Kierowcy Renault odpadli wczoraj, jadąc na punktowanych miejscach, na 4 okrążenia przed końcem wyścigu – niemal w tym samym momencie. W obu autach usterka dotyczyła prawdopodobnie tego samego elementu silnika – MGU-K. Daniel Ricciardo po zatrzymaniu otrzymał też polecenie nie dotykania samochodu. Z tego względu nie umieścił w nim ponownie kierownicy.
„To problem, z którym mieliśmy do czynienia już wcześniej, to rozczarowujące i nieakceptowalne i musimy poprawić naszą niezawodność” – powiedział Cyril Abiteboul po zakończeniu wyścigu.
Vettel
Niemiec broniąc 2. miejsca przed Lewisem Hamiltonem obrócił się, mimo że nie było kontaktu. Okrążenie później jego bolid wpadł w duże wibracje, co poskutkowało odpadnięciem przedniego skrzydła w jego samochodzie.
Okazuje się, że przyczyną problemów 4-krotnego mistrza świata była… delaminacja tylnej opony. Efekt wibracji pojawił się po obrocie kierowcy Ferrari również w pozostałych oponach.
W Bahrajnie wielu kierowców miało problemy. Max Verstappen narzekał po wyścigu, że nie miał ani jednego kółka, podczas którego nie musiał walczyć z bolidem. George Russell przed startem zakleił wloty powietrza w swoim kasku by uniknąć przedostawania się do środka piasku nawiewanego z pustyni.