Wszyscy kibice „królowej sportów motorowych” czekali długie zimowe miesiące na ten dzień. Prezentacje bolidów, testy w Barcelonie to było tylko stopniowanie emocji. Prawdziwe odliczanie do startu sezonu 2019 trwało aż do dziś. Wreszcie, na końcu alei serwisowej w Melbourne, rozbłysło zielone światło, a bolidy wyjechały, pierwszy raz, na rozgrzany australijskim słońcem tor.
Wydaje się, że czołówka, w porównaniu do kilku ostatnich sezonów pozostała niezmienna. Najszybszy w Australii jest Mercedes, a pytanie rodzi tylko kwestia, czy za ich plecami wciąż czai się Ferrari, czy może już przeskoczył ich Red Bull z nową jednostką napędową Hondy. Dość niespodziewanie w pierwszej szóstce, oba treningi ukończyła Alfa Romeo, za sprawą Kimiego Raikkonena.
Niestety dla polskich fanów, potwierdziły się przewidywania ekspertów oraz samych kierowców i zespół ROKiT Williams obie sesje zakończył na dwóch ostatnich miejscach. Różnice czasowe także nie wyglądają zbyt optymistycznie: obaj kierowcy stajni z Grove tracili do najszybszego w obu treningach Lewisa Hamiltona ok 4 i 5 sekund. Nie przejechali też nadzwyczajnej liczby okrążeń: Kubica 58 w obu treningach, Russel 57. Co gorsza, Williams był dziś jedyną ekipą, która osiągnęła czas okrążenia gorszy niż w zeszłym roku. I to aż o sekundę…
Z drugiej jednak strony, należy pamiętać, że brytyjski zespół stracił aż dwa dni hiszpańskich testów. Można więc mieć nadzieję, że Kubica i Russel testowali dziś jakieś rozwiązania z myślą o dalszej części sezonu, a ich czasy na torze w Albert Park ulegną jeszcze poprawie. Umiarkowany optymizm słychać też w wypowiedzi George Russela, mówiącego, o ogromnym przeżyciu związanym z jego pierwszym weekendem wyścigowym w F1 i nadziei, że samochód będzie rozwijany z wyścigu na wyścig. Nieco bliższy realiom był, bardziej doświadczony Kubica, który zwrócił uwagę na problemy ze zużywającymi się szybko pewnymi podzespołami i trudności z przyczepnością bolidu.
Pierwszy głód już został zaspokojony, ale prawdziwi „formułomaniacy” spragnieni są dużo większych emocji. Pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że zostaną one nam dostarczone także przy czynnym udziale Roberta Kubicy, bo póki co zdaje się, że rywale Williamsowi odjeżdżają…
Piotr Ciesielski