Okazuje się, że wyścig Roberta Kubicy był jeszcze trudniejszy niż było to widać w relacji z wyścigu. Uszkodzony bolid, brak lusterka czy widoczności świateł na starcie sprawiły, że Robert Kubica wyjeżdża z Australii ze sporym bagażem doświadczeń, ale takich, z których będzie wyciągał naukę. Przeczytajcie jego wypowiedzi dla Autosportu po zakończeniu rywalizacji.
„Miałem moment paniki ponieważ kiedy ustawiłem się na polu startowym, nie widziałem świateł. Tylne skrzydło McLarena Carlosa Sainza zakrywało mi je. Widziałem tylko najwyższy rząd i nic więcej. Musiałem więc przesunąć się w lewo, ale był moment paniki” – powiedział Robert, cytowany przez Autosport.
„Najlepsza rzecz w ten weekend to był start. A mimo że plan zakładał tylko patrzenie co się dzieje w pierwszym zakręcie. Nie ćwiczyliśmy startu na tej mieszance, a miałem dobre odejście. W pierwszym zakręcie wydawało mi się, że jadę bardzo bezpiecznie” – dodał Robert w rozmowie z Eleven Sports.
„Miałem spore buksowanie kół więc wszedłem w pierwszy zakręt bardzo bezpiecznie i przesunąłem się na wewnętrzną. Kiedy pomyślałem sobie: ok, już po wszystkim, przejechałem przez pierwszy zakręt, ale Gasly skręcił bardzo na prawo po kontakcie z Sainzem i zdjął mi przednie skrzydło. Dopiero po 100 metrach zdałem sobie sprawę, że odpadło całe. Odlatujące skrzydło spowodowało inne uszkodzenia w aucie i musiałem zjechać. Skrzyło, które założyliśmy nie było w najlepszym stanie, a do tego miałem uszkodzoną tylną podłogę. I tak jak na nasze auto to był dobry rytm” – stwierdził Robert.
Podkreślał on nie rewelacyjne działanie auta.
„Feeling nie był dobry, a potem dodatkowo na trzecim okrążeniu straciłem jedno lusterko, co sprawiło kolejne trudności przy niebieskich flagach. Było trudno” – dodał kierowca Williamsa i trzeba przyznać, że w porównaniu z innymi dublowanymi zawodnikami tracił on bardzo dużo przepuszczając innych.
„Powiedziano mi przez radio, że moje tempo jest dobre, ale z poziomu samochodu wyglądało to inaczej i odpowiedziałem, że czuję się, jakbym stał w miejscu”.
Są jednak pozytywy, które wywiezie Robert Kubica z Australii.
„Myślę, że wczoraj nie mogliśmy być zadowolony, ale to był skomplikowany dzień. Dziś może nawet komplikacji było więcej, jednak rzeczy nad którymi miałem kontrolę wykonałem dobrze i byłem pewien tego, że mogę je robić. Prawdopodobnie najwięcej osób miało oboawy o mój pierwszy zakręt, o start. A to był mój pierwszy start od 8 lat i 4 miesięcy. Nie miałem wcześniej startu zatrzymanego od Abu Zabi 2010 więc poszedł całkiem dobrze” – zwrócił uwagę Robert.
„Ogólnie opuszczam Australię ze zdecydowanie większym doświadczeniem i zadowolony mimo że nigdy bym nie pomyślał, że będę to mówił, finiszując tak daleko” – powiedział Kubica Autosportowi.
Relację z wyścigu przeczytacie tutaj.
Bardzo ciekawą wypowiedź Roberta przytacza na swoim profilu na portalu Facebook Aldona Marciniak: „Z powodu moich ograniczeń wygląda to tak, że zawsze muszę pokazać więcej, niż pozostali, ponieważ ludzie zawsze mają z tego powodu wątpliwości. Jedyne, co mogę zrobić, to starać się wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Starać kończyć weekendy wyścigowe widząc wszystkie rzeczy pozytywne i negatywne. Ponieważ nie może być wszystko zawsze pozytywne. Pewne rzeczy zawsze da się zrobić lepiej nawet, gdy wygrywasz wyścigi. Zawsze możesz się poprawić. Oczywiście ja wiem, gdzie muszę się poprawić. Nie oczekiwałem pewnych rzeczy, które wyszły pozytywnie i przyszły naturalnie. Większości trudności się spodziewałem, bo byłem tu w przeszłości i wiem, jak zmieniła się Formuła 1, a jestem wystarczająco szczery wobec siebie, aby ocenić właściwie, czego muszę się nauczyć i co muszę poprawić. Myślę, że tylko dzięki takiemu podejściu wróciłem do Formuły 1. Dzięki niemu walczyłem. Inaczej łatwiej byłoby mi sześć lat temu przyjąć szanse, jakie miałem w GT3 albo w DTM. Miałbym frajdę i mniej stresów – więcej frajdy z jazdy, bo z pewnością walczyłbym o lepsze pozycje, niż teraz. Ale jakoś jest powód, dla którego się tu znalazłem. Może być tak, że na koniec roku będę czegoś żałował, ale jedno, czego nie będę żałował to to, że spróbowałem. To bardzo proste”.
Również ciekawe wypowiedzi Roberta przytacza Cezary Gutowski TUTAJ.
„Oczywiście, ale jestem dość szczery. Muszę się uczyć i muszę się uczyć większości tych rzeczy lub odnaleźć je na nowo. Dopasować do innej Formuły 1. Poza tym w tym zespole jestem już od szesnastu miesięcy, więc wiem, jakie są trudności. Jakoś korzystam z tego weekendu, aby znaleźć swoje limity, choć normalnie takich rzeczy nigdy byś nie robił podczas weekendu wyścigowego, ale nie mamy nic do stracenia. Szczerze. Kończenie wyścigu na 19., czy 17. pozycji… Wiem, że wszyscy na to patrzą, ale jak na pierwszy weekend po ponad ośmiu latach, bez jazd w Barcelonie… Miałem tam wielkiego pecha, ponieważ wykonałem tylko trzy przejazdy, gdy samochód nadawał się do jazdy. Wszystkie te rzeczy sprawiają, że ryzykujesz bardziej, aby odkrywać, więcej się nauczyć – także z mojej strony. Chodzi także o inżynierów. Pracując nad ustawieniami obraliśmy drogę, która bazowała na tym, co działo się w zeszłym roku, ponieważ (w Barcelonie) brakowało nam czasu na torze. I był to zły kierunek. Ale to zrozumieliśmy dopiero w kwalifikacjach, w trzecim przejeździe – co było kolejnym pozytywem. Gdy tracisz czas na torze, a nie było cię przez osiem i pół roku, to normalne, że zawsze chcesz wyprzedzać plan, a nie być spóźniony. Myślę, że większość osób zlekceważyła to, gdy powiedziałem, że po testach czuję się przygotowany w dwudziestu procentach. Nie chodziło o moje przygotowanie fizyczne. Chodziło o to, że sprawdziłem 20 procent rzeczy, które powinienem był sprawdzić. Są to także drobne rzeczy, jak komfort w samochodzie, który musimy wciąż poprawić. Bo kiedy jesteś opóźniony z częściami, których potrzebujesz, aby móc jeździć, nie masz czasu na to, aby zająć się wszystkim. A ważne jest to, abyś dobrze czuł się w samochodzie, aby nie mieć takich problemów. Musisz przejść przez procedury. Jest wiele rzeczy, których ludzie nie widzą, a które twój weekend wyścigowy albo ułatwiają, albo utrudniają. Na przykład, przed Barceloną mówiłem to naszym chłopakom, że w moim ostatnim sezonie startów nawet raz nie wyjechałem poza tor. A będzie taki moment, gdy będę musiał spróbować, jak to jest. Prawdopodobnie z tego wynikał mój błąd w kwalifikacjach – nie z naciskania, ale z tego, że źle oceniłem pewne sprawy. To wszystko są rzeczy, których musisz się nauczyć. Gdy debiutanci sobie jeździli, ja walczyłem o przetrwanie. To sprawia większą różnicę w podejściu do weekendu wyścigowego. Biorąc pod uwagę mój punkt wyjścia, jestem szczery przed samym sobą. Wczoraj byłem niezadowolony, nie tyle z wyników, bo znałem ich powody, ale nie mogłem zabrać się za pewne sprawy w taki sposób, jak bym chciał. Jednak dziś, będąc w jeszcze trudniejszej sytuacji, myślę, że nauczyłem się ich właściwie.”
Aktualizacja
W podsumowaniu Grand Prix Australii autorstwa Willa Buxtona znalazły się fragmenty o Robercie Kubicy i Williamsie. „Gdyby punkty przyznawano za wsparcie, to Robert Kubica dziś wygrał”.